niedziela, 29 kwietnia 2012

Godfather:Odcinek 18


Rano obudziły mnie jasne promienie słońca, które z upartością jakiegoś maniaka muskały moją nie wypoczętą gębę. No ni chuja muszę wstać…. Wkurzony usiadłem na łóżku i przetarłem oczy. Pogoda dziś dopisywała więc chociaż tyle z tego. Powinienem przemyśleć całą strategię związaną z Siwym, ale bez kofeiny? Nie ma bata, żebym był w stanie dokonać czegoś tak wspaniałego. Uśmiechnąłem się i poszedłem do kuchni drapiąc się po brzuchu. Włączyłem ekspres, wcześniej podkładając swój ulubiony żółty kubek i usiadłem na blacie kuchennym machając nogami. Kiedy kubek został zapełniony  ciepłą, pachnącą kawą zeskoczyłem z blatu i zabrałem go. Usiadłem w kuchni przy stole jak na porządnego homo sapiensa przystało i siorbiąc kawę wlepiałem nieprzytomny wzrok w okno. Muszę najpierw trzeźwo funkcjonować bo inaczej chuj wymyślę. Sięgnąłem po komórkę i zadzwoniłem do Alexa.
-No cześć zdechlaku. Jak samopoczucie? 
-Bywało gorzej, ale lepiej również…
-Ja miałem tu wczoraj szkolenie swojej dziwki… dlatego nie bardzo pracowałem nad Siwym… Ale niebawem się za to zabieram. 
-Szkolenie mówisz… 
-Zbyt dużo, żeby tu o tym teraz pieprzyć. Odwiedzę cię dziś wieczorem, zapewne już z planem w głowie. Trzym się.
-Na razie
Rozłączyłem się z nim i dopiłem swoją kawę. Włożyłem kubek do zlewu i drapiąc się po brzuchu skierowałem swoje kroki do pomieszczenia uważanego przeze mnie za moje biuro. Otworzyłem szufladę i wyjąłem z niej całą stertę papierów. Zabrałem się za ich przeglądanie i rozpisywanie. Zawsze mnie to cholernie pochłaniało, a gdy zajmowałem się tym, traciłem kontakt z rzeczywistością. Kiedy w końcu skończyłem, przetarłem palcami swoje zmęczone  oczy i spojrzałem na zegarek, który wisiał na przeciwległej ścianie. 
-Kurwa już ta godzina?! Cholera! – zerwałem się z obrotowego, skórzanego krzesła. Nie było sensu zajmować się wszystkim. Teraz musiałem jedynie rozplanować wszystko jak trzeba z Siwym. Potem zajrzę do swojego braciszka, żeby zobaczyć jak z nim po wczorajszych naszych zabawach. Właśnie! Ten kretyn miał jechać dziś na zakupy. Na moim czole między brwiami pojawiła się sporej wielkości zmarszczka. Zastanawiałem się czy ja w ogóle poinformowałem o tym Conora. Wziąłem drugi raz tego dnia telefon w rękę i wybrałem do niego numer. Krótko i zwięźle poinformowałem go o co chodzi i zakończyłem rozmowę. Wróciłem do swojego pokoju i na gołą dupę ubrałem dresowe spodnie. Usiadłem na łóżku i pogrążyłem się w dręczących mnie od dłuższego czasu myślach. Dobra… To można zrobić tak. Trzeba znaleźć kryjówkę tego sukinsyna, złapać go i… no właśnie. Kula w łeb to za mało na takie ścierwo. Zrobimy z niego męską dziwkę i będzie wykorzystywany w gejowskich filmach porno. A to, że jest hetero bardziej utwierdza mnie w tym, że ten plan jest dobry. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wiedziałem, że to jest Conor. Przez telefon kazałem mu zadzwonić, żebym wiedział, że przyszedł. Nie poszedłem mu otworzyć, bo wiedział, że sam ma wejść i zabrać Billa. Potem mamy spotkać się na mieście i odbiorę mojego braciszka. Słyszałem jak rozmawiają, ale nie reagowałem. Ufałem Conorowi, ale Billowi mniej. Chociaż wiedziałem, że moje wczorajsze argumenty na pewno go utwierdziły w tym, że lepiej ze mną nie zadzierać. Po pewnym czasie usłyszałem jak opuszczają dom i odjeżdżają. Położyłem się na chwilę na łóżku i wtedy wpadł mi do głowy zajebisty pomysł związany z Siwym. Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem, wstałem po komórkę i wybrałem odpowiedni numer.
-Ralf? Słuchaj mam dla ciebie zlecenie, a wiesz że lepiej niż ja nikt ci nie zapłaci.
-Zdaję sobie z tego sprawę, więc nawijaj o co chodzi.
Uśmiechnąłem się w duchu bo ekipa Ralfa była znana jako psy topiące.
-Znajdziesz mi kryjówkę Siwego, wybijcie wszystkich jego ludzi, lecz sukinsyna obezwładnijcie i zostawcie dla mnie, jasne?
-Interesy z tobą to czysta przyjemność Godfather. Jak tylko będziemy go mieć to dam ci znać.
-Nie mogę się doczekać. W takim razie do usłyszenia Ralf.
Rozłączyłem się i z szerokim uśmiechem usiadłem na łóżku. Tak, zdecydowanie wszystko idzie po mojej myśli. Rozejrzałem się po pokoju nieco znudzony i zastanawiałem się co tu można porobić. Suki nie mam w domu, Alex dychający w gnieździe… Właśnie wtedy w oko wpadła mi kamera. Faktycznie… Zapomniałem sprawdzić ile razy szczytował wtedy Billy. Sama myśl o tym sprawiała, że szeroko się uśmiechałem. Podszedłem do telewizora. Kamera była z nim ciągle podłączona kablami, więc tylko przewinąłem ją na odpowiedni moment. Zasiadłem wygodnie na swoim wielkim łóżku wlepiając wzrok w TV. Widziałem na nagraniu jak wychodzę z pokoju, a Bill zostaje sam przykuty do łóżka. Pamiętam to dobrze, a nawet bardzo dobrze.
-Tom! Wracaj tu słyszysz?! Tom!!
Czyli to krzyczał po tym jak zamknąłem za sobą drzwi. Złączyłem dłonie przed sobą i oparłem na nich brodę. Bill zaczął się szarpać z kajdankami, a to sprawiło że poczuł wibrację bo jęknął. Na jego niewinnej twarzy pojawił się zboczony grymas przyjemności. Rozchylił usta i zmarszczył swoje gęste, praktycznie identyczne brwi jak moje. 
-T-Tom ty sukins…AH! Cholera! Mmm… 
Muszę przyznać, że wydawane przez niego dźwięki cholernie mnie jarają. Jego oddech znacznie przyśpieszył a ja obserwowałem to uważnie.
-C-cholera… ja… 
Uniosłem do góry brew ze zdziwienia, bo to chuchro właśnie dochodziło. Tak szybko?! Zagryzł swoją dolną wargę i po chwili jęczał jak dziwka, a zaraz po tym jego brzuch zalała biała sperma. Uśmiechnąłem się widząc dreszcze na jego ciele po orgazmie, ale to nie koniec. W końcu miał dalej na członku obręcz wibrującą i wibrator w dupie. Nie myliłem się. Zaledwie po kilku minutach jego członek znowu stał na baczność, a on już mniej hamował jęki. Po jakieś półtorej godzinie oglądania Bill miał 5 orgazmów. Jego brzuch lśnił od spermy. Przewinąłem trochę taśmę. Widziałem właśnie chyba końcowe orgazmy Billa. Jak on to robi sukinsyn… Teraz wyglądał jak prawdziwa dziwka. Rumiane policzki, spocone ciało, mokre włosy… Zaraz czy on… 
-mmm… oh… tak ja… mmm w-więcej… j-jeszcze chwilę… jaaa
Jęczał i poruszał biodrami. Jego wzrok był nieprzytomny. Z kącika wargi płynęła mu ślina. Czyżby taka dawka przyjemności działa na niego jak pigułka gwałtu. Drżał na całym ciele, ale jednocześnie emanowała z niego aura pełna seksu… pełna chęci aby go dotykać i spełnić jego potrzeby. Spojrzałem w dół na swój członek. Zajebiście stanął mi… W tym momencie Bill doszedł po raz ostatni przed tym jak wszedłem do niego ja. Nagle po pokoju rozległ się dzwonek mojego telefonu. Aż podskoczyłem do góry. Odebrałem i zaraz po poznanym głosie uśmiechnąłem się.
-Godfather… Mamy go. Czekamy na rogu Alei koło klubu Kongo. To chyba Twoje nie?
-Nawet nie wiecie jak mi z nieba spadacie. Zaraz tam będę
Uśmiechnąłem się bo już wiem na kim wyładuję to napięcie i ciśnienie w gaciach. Biedny Siwy na swojego pierwszego mężczyznę wybierać moją osobą… uuuu….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz