niedziela, 29 kwietnia 2012

Godfather:Odcinek 17


Biłem go dopóki nie osunął się na zimne, kremowe kafelki. Wtedy do mnie dotarło co właśnie przed chwilą zrobiłem. Patrzyłem chwilę na niego z lekkim zaskoczeniem, po czym chowając dłonie w kieszenie spodni odwróciłem się.
-Trzeba było mnie nie wyprowadzać z równowagi. Masz za swoje i to na własne życzenie. 
Wypowiedziawszy te słowa opuściłem łazienkę i pokój Billa. Poszedłem do siebie. Potrzebowałem przemyśleń. Najpierw akcje z Alexem a teraz to chuchro… To naprawdę nie jest na moje nerwy. Rozebrałem się do końca i postanowiłem wziąć prysznic, aby chociaż trochę się zrelaksować. Udałem się do łazienki i wszedłem do kabiny. Puściłem ciepłą wodę, która koiła moje obolałe mięśnie. Naprawdę bycie szefem całego tego gówna zaczyna odgrywać się na moim zdrowiu. Odchyliłem do tyłu głowę powodując, że warkoczyki opadły mi na plecy i pozwoliłem strumieniowi obmywać mi twarz. Muszę jeszcze przemyśleć sprawę z tym pierdolonym Siwym… Jebany tchórz… Przetarłem dłonią twarz i od razu wziąłem się za dokładne mycie swojego ciała. Dopiero teraz zauważyłem, że mam na nim kilka zadrapań. Ehh… Kolejne blizny ozdobią moje ciało… Chociaż szczerze to mam nadzieję, że jednak obejdzie się bez tego. Opukałem się dokładnie i po zakręceniu wody opuściłem kabinę prysznicową. Sięgnąłem po puchaty, biały ręcznik i dokładnie wytarłem do sucha swoje ciało, a ręcznik na sam koniec zawiązałem na biodrach. Pocierając jedną dłonią obolały kark polazłem do pokoju, ze spodni wyjąłem paczkę fajek i po umieszczeniu jednego z papierosów między wargami odpaliłem go i zaciągnąłem się nim. Popalając fajorkę patrzyłem na swoje drzwi. Westchnąłem dość głośno i wróciłem do pokoju Billa. Nadal był w łazience, ale już nie leżał, a siedział. Przyjrzałem się mu uważnie. Nieźle go pobiłem, bo na jego ciele były już widoczne siniaki, a z niektórych miejsc na ciele leciała mu krew. 
-Ułaaa… Trochę mnie poniosło… 
Ukucnąłem, zaciągnąłem się na nowo papierosem i ująłem w dłoń podbródek Billa i dokładnie go obejrzałem. Starał się mi wyrwać, ale nie wyszło mu to. Cóż… z wargi leciała mu krew… Mogłem chociaż nie celować w twarz. Przyglądałem mu się, jakbym oglądał jakiś towar na półkach. Przyznać muszę, że taki poobijany, wystraszony i do tego bezbronny podobał mi się jeszcze bardziej. Wstałem i jednym szybkim ruchem pozbyłem się swojego ręcznika. Zaciągnąłem się ponownie fają i po chwili wypuściłem szary dym nosem.
-T-Ty c-chyba… ż-żartujesz…
Wyjąkał coś, a ja uśmiechnąłem się do niego jeszcze szerzej. Cały drżał. Jego ręce, nogi, podbródek… Nachyliłem się by popatrzeć mu w oczy.
-A wyglądam na takiego? Jeśli nie chcesz dostać znowu nauczki, to wiesz co masz robić dziwko, prawda?
Zamknął oczy obejmując się rękoma w tali, a jego drobne ciało zaczęło drżeć jeszcze bardziej.
-No nie!  Nie rycz mi tu tylko rób to co do ciebie należy!
Szarpnąłem go za włosy, zmuszając tym samym do pozycji klęczącej. Pomimo, że drżał, płakał i ledwo trzymał się na nogach, złapał w dłoń mojego penisa  i już po chwili mi obciągał jak rasowa kurwa.  Po policzkach płynęły mu łzy, a ja odczuwałem satysfakcję. 
-O tak… Do tego się tylko nadajesz Billy… Do bycia moją posłuszną suką!
Położyłem dłoń na jego głowie zaciskając palce na jego kruczych kudłach. W drugiej dłoni ciągle miałem papierosa, którego teraz przyłożyłem do ust i zaciągnąłem się, ale zaraz wypuściłem dym prawie się nim krztusząc, bo Bill zaczął lizać moje jaja. Spojrzałem na niego z góry i pociągnąłem go za włosy, a zaraz po tym on pisnął.
-One nie potrzebują twojego zainteresowania, tylko mój kutas!
Ryknąłem nad nim tak głośno, że aż podskoczył. Bez słowa ponownie zatopił w ustach mojego kutasa. Uśmiechnąłem się wrednie widząc, jak cholernie się mnie boi. Po raz kolejny zaciągnąłem się papierosem i zaraz po tym zgasiłem peta na ramieniu Billa. Po tym po łazience rozległ się przerażający krzyk chudzielca, a jednocześnie mój głośny, psychopatyczny śmiech.
-Nie obijaj się!
Szarpnąłem go za kudły i na siłę wepchnąłem mu w usta kutasa. Po tym trzymając go nadal za te czarne, lśniące i zadbane włosy sam nadawałem tempo, a było ono naprawdę szybkie. Czułem jak mój penis dotyka tyłu jego gardła, a on ma już odruchy wymiotne. Nie przejmowałem się tym ani przez chwilę. W końcu poczułem dobrze znane mi ukłucia w podbrzuszu i tą zajebistą falę przyjemności. Doszedłem spuszczając się mu w ustach. Z szerokim bananem na mordzie wyjąłem kutasa z jego ust i widząc, że ma zamiar wypluć moją spermę, ukucnąłem i ująłem w dłoń jego podbródek uniemożliwiając mu to.
-O nie nie nie kotku… Połkniesz to na moich oczach. Rozumiemy się?
Spojrzał na mnie całkowicie zaskoczony, a ja bezczelnie wpatrywałem się w te jego przerażone ślepia. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo pobudzał mnie jego strach. Zamknął oczy, a po chwili z wielkim trudem połknął to co mu kazałem. Uśmiechnąłem się i poklepałem jego policzek otwartą dłonią. 
-Grzeczny chłopiec. Widzisz? To nie takie trudne. Zaśmiałem się, a on przekręcił głowę w bok. Uśmiechnąłem się jedynie i wstałem. Poszedłem do swojego pokoju, wziąłem spodnie i wróciłem do niego. Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem z niej pokaźny plik banknotów i rzuciłem mu go pod nogi.
-Jutro pojedziesz z jednym z moich ludzi i kupisz sobie jakieś porządne ciuchy oraz leki, aby pozbyć się tego jak teraz wyglądasz.
Widząc, że gówniarz chce coś powiedzieć uśmiechnąłem się i szybko wszedłem mu w słowo.
-To nie prośba, a rozkaz. 
Odwróciłem się do niego plecami, żeby udać się w końcu do swojego pokoju, kiedy coś mi się przypomniało. Wróciłem do niego i ukucnąłem naprzeciwko niego przysuwając swoje usta do jego ucha.
-I jeszcze jedno. Spróbuj uciec, a o morderstwie naszej matki będą trąbić w wiadomościach, gazetach i wszelkich mediach, bo tak będzie ono spektakularne. Ale nie chcesz mieć jej na sumieniu i nie uciekniesz, prawda?
Uśmiechnąłem się i spojrzałem w jego przerażone oczy.
-To co narobiłeś w pokoju wysprzątasz do 10 rano i głęboko w dupie mam to czy będziesz w stanie ruszyć palcem czy też nie. 
Zaśmiałem się i wstałem. Przerzuciłem przez ramię swoje spodnie i poszedłem do swojego pokoju. Ulokowałem się na łóżku z zamiarem zaśnięcia, ale długo zasnąć nie mogłem. Wtedy zauważyłem na szafce kamerę. Ciekawe co ten kretyn tu wyczyniał. Zapaliłem światło i podszedłem do telewizora. Odnalazłem odpowiednie kable i podłączyłem nimi kamerę do telewizora. Przewinąłem kasetę do odpowiedniego momentu i włączyłem. Usiadłem na łóżku obserwując wszystko uważnie. Pierwsze to co zobaczyłem to siebie jebiącego Billa i zaraz po tym usłyszałem głos Alexa. Kiedy skończyłem Bill został sam w pokoju. Leżał dość długo na łóżku zwinięty w kuleczkę. Płakał? Możliwe. Po kolejnych 10 minutach usiadł na łóżku przecierając oczy. Widząc to uśmiechnąłem się. Rozsiadłem się wygodnie na łóżku.
-Pieprzony zboczeniec!
Uuu… Ładnie o mnie mówi nawet, jak nie ma mnie w pobliżu. Pomyślałem i obserwowałem dalej. Objął rękoma głowę i wtedy zaskoczył mnie totalnie. Zaczął drzeć się, jakby był chory psychicznie, zerwał się z łóżka i zaczął wszystko zwalać z półek i szafek. W ten sposób wyładował swoją frustrację? Muszę przyznać, że od tej strony to ja go jeszcze nie znałem. Po chwili kamera upadła, ale nie wyłączyła się. Widziałem kawałek nóg Billa i słyszałem jak głośno oddycha. Po chwili usiadł na ziemi i mogłem się domyślić, że właśnie łka w kolana, które obejmuje rękoma. 
-Nie zniosę tego! Czym on się stał? O-oddaj mi mojego Tom! Oddaj go! Jeszcze nikt… mnie tak… tak nie upokorzył! Tom chcę cię z powrotem! Chcę z powrotem swojego brata! 
Oglądałem to, a raczej słuchałem z uśmiechem na ustach. Po jego ostatnich słowach rozległ się głośny płacz, a na telewizorze pojawił się niebiski ekran – koniec kasety. Siedziałem tak chwilę, aż w końcu zacząłem śmiać się w głos. Czyli wtedy jak mnie prosił… haha to dlatego, że jego ciało wygrało z rozsądkiem! Nie wierzę w tego idiotę. Wstałem i wyłączyłem kamerę i telewizor. Wróciłem na łóżko z szerokim uśmiechem nadal temu niedowierzając. Cóż zostawię przemyślenia o Siwym na jutro. Ziewnąłem i nakryłem się kołdrą. Teraz pora spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz