poniedziałek, 29 października 2012

Witam :D

Dla moich kochanych czytelników :D na http://www.facebook.com/pages/Nerisa-Brown/495862730433294 są moje nowe rysunki plus rysunki w postaci komiksów :D Miło by było dostać od was komantarz :D
Pozdrawiam Was ciepluto :D

Tu jedno z moich tworów :D

piątek, 19 października 2012

czwartek, 18 października 2012

Godfather:Odcinek 33

Nie mam pojęcia ile byłem nieprzytomny, ale powoli otowrzyłem oczy. Obraz na początku miałem zamazany, ale gdy odzyskałem nieco ostrość usiadłem pocierając kark. Wtedy usłyszałem dźwięk charakterystyczny dla poruszanego łańcucha. Nie wiem czemu, ale na ten dźwięk szybko oprzytomniałem. Zerwałem się i wtedy poczułem, że mam coś na szyi. Dotknąłem się tam. Znajdowała się na niej jakby metalowo-skórzana obroża, a ta były przymocnowana do metalowego łańcucha. Jebany Kobra! Jaby na zawołanie usłyszałem jego śmiech. Podniosłem oczy i zobaczyłem, że do całości jestem zamknięty w celi, a przed nią stoi Kobra obamcujący związanego Billa.



-Kobra Ty kutasie! Puść go i w wypuść mnie stąd!
Złapałem za kraty i szarpnąłem nimi kilka razy.  Co on knuje?! Ani trochę mi się to nie podoba.
-Jesteś w takiej a nie innej sytucaji a i tak potrafisz wiele szczekać Tom. Mówiłeś, że to tylko suka, ale...
Polizał Billa po szyi a we mnie aż się zagotowało.
-Przestań! Przecież chodzi ci o mnie!
-Poprawka Tom. Teraz chodzi mi o was. Dobra. Gin podejdź tu. Wyprowadź go. Muszę zająć się Tomem. Tknij go a zabiję.
-TOM!
Cholera. Opuściłem głowę zaciskając mocno szczęki. Nie chciałem patrzeć na przerażonego i wołającego mnie Billa. Wiedziałem jak musi on wyglądać.
-A teraz przyszła kolej na małe szkolenie Tomeczku.
Podniosłem szybko głowę i spojrzałem przed siebie na Kobrę. Jego cwany i jednocześnie złośliwy uśmiech mówił mi już wszystko. Nie czeka mnie nic dobrego. Puściłem pręty od celi i szybko zrobiłem kilka kroków do tyłu. Spojrzałem na niego spod byka.
-Nie waż się mnie tknąć. To co było kiedyś teraz nas nie dotyczy. Mówiłem ci to kilka razy, prawda?
Kobra znalazł się raptownie przy prętach, przez co o mało nie podskoczyłem i wtedy zobaczyłem znowu te kwiste oczy, z tym, że jedno białko było czarne. Moje ciało przeszły tysiące dreszczy i na pewno nie było one ani trochę przyjemne.
-Przestań mi pyskować! Byłeś, jesteś i zawsze będziesz mój. A to co masz do powiedzenia mało mnie intersuje.
Był wściekły, a przez moment nawet usłyszałem warczenie wydobywające się z jego gardła. Znowu zobaczyłem te wielkie kły. Nie chcę... Nie umiem postawić się temu kolesiowy. Nie po tym, jak wiem, że jest czymś więcej niż człowiekiem.
-No od razu lepiej. Poczekaj chwilę. Fakt... jakbyś mógł gdzieś się wybrać.
Zaczął śmiać się i zaraz go nie było. Gdy tylko zniknął z mojego pola widzenia od razu zacząłem szarpać się z tym co miałem na szyi. Jednak oprócz przęku metalu nic więcej nie uzyskałem. Z czego to kurwa jest zrobione?! Cholera! Dlaczego muszę być w tej choraj sytuacji. Usiadłem na czymś co przypominało łóżko, a po chwili położyłem się. Kobra chyba celowo tak długo nie wracał. Przez utratę krwi z wczoraj nadal jestem osłabiony. Czekając na tego potwora nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
-Wstawaj piesku. Czas na szkolenie.
Otowrzyłem oczy i gdy dotarło do mnie kogo był to głos zerwałem się z miejsca.
-Miło widzieć, jak na mnie reagujesz Tom. Trzeba było być potulnym od początku, to tego wszystkiego nie byłoby.
Zmierzyłem go morderczym spojrzeniem i wtedy zauważyłem kogoś za nim.
-Roxy? Co.. co ty tu robisz?
Kobra zaśmiał się i spojrzał na nią, po chwili znowu wpatrując się we mnie.
-No tak, przecież ty o niczym nie wiesz. Ta oto osoba ma na imię Victoria. Nie była jakąś tam córką kogoś jak sobie myślałeś. To była podpucha wymyślona przeze mnie Tom. Victoria od lat pracuje dla mnie. Widzisz, ma ona cholernie wielki dług u mnie, a mianowicie swoje drogocenne życie. Była tu na przeszpiegach. Jest naprawdę dobrą aktorką. Pewnie teraz zastanawiasz się jak mogła zgodzić się na pewny gwałt? Otóż ona nie posiada uczuć. Jest wytresowana tak, że działa jak robot. O wszystkim mnie informowała. O tym, że znalazła kogoś u ciebie w domu, ale nie powiedziałeś jej kto to. Kazałem jej sprawdzić kolesia i sprawić być go rzucić. Tak, to ja kazałem jej przelecieć Billa. Jednak to jak na to zareagowałeś sprawiło, że postanowiłem wrócić. Zabawne, prawda?
Zaśmiał się, a ja poczułem się tak jakby jakiś wielki głas runął mi na głowę. Jak mogłem być tak głupi. Ja od samego początku nie byłem wolny. Nigdy nie uwolniłem się od tego potwora. Kontrolował mnie, wiedział o każdym moim ruchu. Kto wie, może sam kierował mną tak jak tylko chciał?
-Dobrze myślisz. Nie byłeś wolny nigdy Tom. A teraz... Przejdziemy do szkolenia.
Podszedł do Victori i odwrócił się do mnie z pejczem w dłoni. Klepał sobie nim po drugiej ręce i patrzył na mnie. Pokręciłem tylko głową. Wiedziałem, że będzie boleć, bo ma on przecież w chuj siły. Zaśmiał się, podszedł do mnie i powalił mnie na ziemię. Teraz byłem bez szans. Zacząłem dostawać cios za ciosem, ale zagryzałem mocno zęby, żeby tylko nie krzyczeć.


Miejsca w które obrywałem piekły mnie niemiłosiernie, a siła z jaką uderzał mnie Kobra powodowała, że koszula jaką miałem na sobie w miejscach gdzie dostawałem pejczem po prostu bękała, a na skórze pojawiały się krwiste rany. Nie wiem ile mnie tak bił. Nawet nie liczyłem uderzeń. Skupiłem się tylko na jednym - nie pokazywać słabości. Tak, szło mi to naprawdę dobrze.
-Jesteś strasznie uparty Tom. Dobrze zabawimy się inaczej.
Spojrzałem na niego. Odrzucił gdzieś na ziemię pejcz, i nachylił się nade mną. Nim zorientowałem się co robi, z jego tymi chorymi mocami, miałem już przykute ręce. Kobra przekręcił mnie na plecy i złapał za łańcuch jaki miałem na szyi.
-Victoria, tak jak ci mówiłem.
O co chodzi. Spojrzałem na nią. Kobra mówił prawdę. W jej oczach widać było całkowitą pustkę. Kucnęła przy mnie, rozpięła mój rozporek i przez chwilę zaczęła mnie masturbować.
-Co ty rozbisz?! Przestań!
Wierciłem się, ale co ja mogłem? Dobrze zdawałem sobie sprawdę z tego w jakiej jestem sytuacji. Po około 2 minutach Victoria wstała i patrzyła na mnie. Spojrzałem na swoje krocze. Cholera stoi mi!
-O co wam... aa!



Wydałem z siebie gardłowy krzyk, ponieważ ta kurwa stanęła mi na moim penisie butem i gniotła go. Wygiąłem się w idealny łuk i otworzyłem szeroko usta. W oczach miałem łzy, a moje ciało przechodził ból jakiego dawno nie czułem. Z bólu robiło mi się ciemno przed oczami. Jeśli miałbym to do czegoś porównać, to nawet gwałt Billa na mnie był pikuś z tym bólem.
-KOBRA! CZEGO CHCESZ?! NIECH ONA PRZESTANIE!!
Na moje krzyki pizda mocniej dociskała mojego biednego przyjaciela. Usłyszałem śmiech kobry nade mną.
-Dobrze wiesz czego. Masz mi być posłuszny i znowu należeć tylko do mnie!
Nie wiedziałem, że to może tak boleć! Cholera.
-DOBRA! ALE NIECH ONA PRZESTANIE!
-Widzisz? Jak chcez to umiesz. Victoria, dość.
Ta jak na komendę przestała, a ja przekręciłem się na bok zwijając w kłebek. Było mi niedobrze. Cholera... Kobra kucnął przy mnie i uniósł moją głowę.
-Będziesz dziś moją kolacją. Będzie tam też twój brat.
Po tych słowach oboje opuścili moją celę. Cholera!! Z bezsilności i wściekłości normalnie w świecie poryczałem się. Wiem, że to do mnie nie podobne, ale ten kutas... On zamierza mnie wyniszczyć psychicznie i idzie mu to naprawdę dobrze. Wyczerpany tym wszystkim zasnąłem. Miałem naprawdę piękny sen. Zabijałem Kobrę rozszarpując jego ciało na kawałeczki. Boże, jakby mogło się to spełnić... Obudziła mnie Victoria. Zdjęła łańcuch z mojej szyi, ale obrożę pozostawiła. Zapraowdziła mnie do mojego domu. Kurwa! To już jest przegięcie! Nie dość, że mnie koleś wkurwia jak nikt, to jeszcze panoszy się po moim domu. Spojrzałem na niego. Pił wino, a na jego kolanach siedział Bill. Miał na sobie tylko koszulę sięgającą mu połowy nagich ud. Patrzył na mnie ze łzami w oczach. Gdy zobaczył w jakim jestem stanie te łzy nie mieściły mu się już w oczach i po prostu załały mu policzki.
-Czemu go nie puścisz Kobra?
-A ty znowu swoje. Dziś jedno z was będzie się ze mną zabawiać. Oczywiście wiesz kogo chcę, prawda Tom?
-Mnie. Więc wypuść go. Zrobię to jak dawniej, a on nie musi tu być.
-O nie Tom. Zasady uległy zmianie.
-Co masz na myśli?
Zaśmiał się i posadził Billa na fotelu a sam podszedł do mnie. Obszedł mnie i oparł brodę o moje ramię.
-Otóż, to ja pierdolę a nie na odwród.
-CO?! Chyba cię Bóg opuścił jeśli myślisz, że dam ci dupy!
-hahah tak jakbyś zgadł.
Fakt, zapomniałem że on nie wie co to Bóg.
-Słyszałeś mały. Powiedź to na głos Tom. Nie dasz mi się przelecieć więc zezwalasz na to, że ja przelecę Billa. Zgadza się?
Skurwiel. Opuściłem jedynie głowę. Słyszałem szloch Billa. Jak on dobierze się do niego, to z tej delikatnej lalki nic nie zostanie. On go zniszczy. Wiem to. Jednak moja duma.. Nie pozwolę mu jebać swojej osoby. Nie potrafię!
-Tom. Dalej myślisz tylko o sobie. A myślałem, że on cię zmienił haha.
Ruszył do Billa i gdy był blisko niego, podniosłem głowę.
-Kobra. Weź mnie. Znaczy... Sam wiesz, że moja krew smakuje ci najlepiej. Jestem przyzwyczajony do tego jak ją pijesz.
-Hmm.. Mów dalej...
-Spojrzałem w bok zagryzając wargę. Gdybym miał wolne ręce może i bym coś mógł zdziałać... jednak nie mam...
-W-wypij jej ile chcesz.
Spojrzałem na niego. Wiem, że skończy się to moim orgazmem, ale nic nie poradzę. Lepsze to niż zniszczenie mojej zabawki, prawda?
-Wiesz, że będziesz jęczeć jak nigdy?
-Tak, ale zabierz stąd Billa.
Kobra wyglądał tak, jakby intensywnie myślał. W końcu uśmiechnął się.
-Victoria zabierz go stąd. Ma być cały i zdrowy, a mi nie przeszkadzać aż do rana.
Skinęła głową i wyszła, a Kobra podszedł do mnie. Cholera, ja naprawdę się go boję.
-Rozkuj mnie. I tak nie mam z tobą szans.
-To prawda.
Złapał za łańcuch i go po prostu zerwał. W szybkim tempie leżałem na łóżku, a on wisiał nade mną. Wpił się w moje usta i poczułem grew. Wbił w mój język swoje kły. Cholera! Nie wyjdę z tego cały.
Nagle poczułem jak coś oplata mi ręce. Spojrzałem w bok i zamarłem. Jakaś roślina z ostrymi kolcami owijała się wokół moich rąk uniemożliwając mi jakikolwiek ruch. Przerwałem pocałunek.
-C.. co to jest?
-Jedna z moich mocy. Tom potrafisz być naprawdę naiwny... Myślałeś, że jak będę mieć cię jak na talerzu, to przepuszczę taką okazję jak wyjebanie cię? Jesteś naprawdę głupi.
Zaśmiał się i nim zdążyłem na to zareagować, rozerwał moją koszulę i wbił w moją szyję kły. Znowu czułem to ciepło i krew płynącą po mojej szyi. Ponownie krzyknąłem wyginając się pod nim. Każdy ruch sprawiał mi ból, bo kolce wbijały się w moje ręce.



-Kobra.. Nie!
-Mam już dość czekania na ciebie Tom. Po jedzeniu zabawimy się i to na moich zasadach. A właśnie.
Oblizał usta z krwi.
-Vicki!
Do pokoju wszedł Bill z tą kurwą.
-Nie! Ma go tu nie być! Aa!
Znowu wpił się w moją szyję piąc krew. Cholera. Oddech mi przyśpieszył. Krew zaczęła szybciej krążyć, a penis zaczął mi stawać. Szlag. Nie chcę by ten gówniarz widział jak jestem pierdolony. Znam Kobrę na tyle, że wiem iż będzie to boleć i będę błagać o litość. Nie jest on przecież człowiekiem, więc moc i tempo pchnięć... Aż na samą myśl zadrżałem.
-Kobra wyprowadź go!
On jednak tylko śmiał się i pił moją krew. Nie chcę być pierdolony na oczach Billa!
-P... Proszę! Proszę cię niech on wyjdzie!
-Trzeba było tak od razu. Vicki wiesz co robić.
Znowu wyszła z Billem, ale coś mi tu śmierdziało. Teraz muszę tylko psychicznie nastawić się na czekający mnie ze strony Kobry gwałt... Świetnie...

sobota, 13 października 2012

Godfather:Odcinek 32

W sumie to zapomniałam napisać kilku ważnych rzeczy.
1.Zapraszam na blog jednej z moich czytelniczek ;) Frio przepraszam Cię bardzo ale nie wbiłam tam jeszcze :*  : http://zapiski-frio.blogspot.com/
2. Zapraszam na naprawdę porywający blog. Na mnie zrobił wrażenie duże: http://gegen-liebe-gegen-hass-twincest.blogspot.com/


Dlaczego ten kretyn to zrobił?! Mówiłem, że Kobra jest wszędzie i co?! Boże teraz jest u mnie w domu i czuję, że normalnie to tu nie będzie. Tym bardziej, że wzrok Kobry mówił mi wszystko.
-Zostaw go. Max nie ma z tym nic wspólnego.
-Tak? A mi się wydaje, że właśnie ma i to wiele.
Jego cwany uśmiech spowodował, że wnętrzności mi się przekręciły. Odwrócił do mnie Billa i stanął za nim sunąc nożem po jego szyi. Tak, Bill w końcu oprzytomniał debil jeden. Chodził jak zmora, a kiedy odjebał to myślenie mu wróciło. Gdyby nie ta cała sytuacja przewróciłbym pewnie oczami.
-Kobra to sprawa między mną, a tobą. Jego do tego nie mieszaj jasne?
Byłem opanowany, a spojrzenie Billa mówiło jedno - Przepraszam i ratuj. Teraz mu się zebrało?
-Tom, Tom. Ty nadal nic nie rozumiesz prawda? To jest twoja suka nie? Więc uwierz mi ma wiele wspólnego ze mną i z tobą. Jesteś mój a ja dzielić się nie lubię.
-Nie ma czym. On jest...
Cholera to co powiem sprawi, że te całe moje starania pójdą się jebać na cacy.. Jednak to jedyne wyjście aby odpierdolił się on od Billa.
-To tylko tak jak powiedziałeś. Zwykła suka.
Spojrzenie miałem zimne. Potrafiłem taki być, zwykłe lata praktyki. Bill zrobił się od razu blady jak kreda, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Poza tym to jest to dojść nieposłuszna suka.
Skwitowałem i usiadłem na schodach, gdy tylko zaszedłem na dół.
-Tak? Skoro tak jest...
Przysunął bliżej nóż gardła Billa i delikatnie nacisnął. Zerwałem się ze schodów.
-Nie!
-hahaha! Tom.. Kochany jak ja dobrze cię znam. To było tylko po to by sprawdzić, czy mówisz prawdę. Jednak jak widać... Co on z tobą zrobił co? Kiedyś byś pozwolił na to bez mrugnięcia okiem a tu proszę. Powiedz, aż tak dobry jest?
Przesunął językiem po szyi Billa więc zrobiłem w jego stronę krok. Zacmokał i posunął ponownie nożem po jego szyi.
-Nie radzę. Teraz jestem wyrozumiały, ale sam wiesz jaki mam ciężki charakterek hm? Pamiętasz to co? Pierwszy raz... Początki naszej współpracy...
-ZAMKNIJ SIĘ !
Ryknąłem zaciskając mocno dłonie w pięści.
-HAHAHA! Słuchaj suczko. Nie wiem, czy znasz tą historię, ale on w głębi wcale nie jest taki silny jak wygląda. Kiedy pierwszy raz piłem krew z jego rany... Krzyczał i płakał jak małe dziecko. Co prawda po miesiącu stał się zupełnie kimś innym, ale wtedy był taki słodki i niewinny.
Zrobiłem krok do przodu, ale na próżno, bo zaraz stałem jak wryty tym co zrobił Bill. Uderzył tyłem głowy w mordę Kobrę i uciekł do mnie.
-Więc to kim jest teraz to twoja wina?! Jak mogłeś mi go zabrać! Mojego dawnego Toma!
-Ty suko! Złamałeś mi nos!
Oho! Znam to spojrzenie. Bill dupku teraz to już w ogóle mamy przejebane.
-Z..Zaraz co ta szmata powiedziała? Wy znacie się z tamtych lat?
Świetnie. Jednak załapał. Kobra przetarł nos z którego leciała mu krew, a po chwili zrobił coś czego nigdy nie lubiłem. Złapał za nos i trach. Skurwiel nastawił go, a przez ten dźwięk przeszły mnie aż dreszcze.
-Tak bo my... mmm..
Złapałem Billa i zakryłem mu usta. Idiota. Jak on dowie się, że jesteś moim bliźniakiem to trumna. Nie odpuści nam już nigdy.
-Tom, czemu nie dasz mu powiedzieć? Co ty ukrywasz co?
-Coś co nie powinno cię interesować. A teraz wynoś się z mojego domu!
Przybliżyłem usta do ucha Billa.
-Na górę i to migiem i nie ma ALE.
Po tych słowach schowałem go za sobą, a on uciekł. Kobra patrząc na mnie zmarszczył brwi i ruszył pewny siebie w moją stronę.
-Za bardzo szczekasz. Zmienimy to Tom.
Oblizał nóż, na którym było trochę krwi Billa i zatrzymał się. Jego uśmiech powiedział mi wszystko.
-Tom jesteś naprawdę popierdolonym facetem. Jebiesz własnego brata? Macie identyczną krew. Chociaż tamten jest bardziej niewinny niż ty.
-Kobra, tylko spróbuj a zabij...
Urwałem oszołomiony bo ten był już w sekundę przy mnie z nożem na moim gardle.
-Mały szczegół jaki przed tobą utaiłem Tom. Nie jestem człowiekiem i teraz mam ochotę na naprawdę ostrą zabawę. Poznasz co to ból, żal, cierpienie i nauczysz się robić to co ja chcę. Szybko wrócić do dawnego siebie. Uwierz mi...
Co jest. Dlaczego moje ciało drży. Przekręciłem głowę w bok by móc widzieć jego twarz. Jego oczy jarzyły się krwistą czerwienią a... Właśnie jedno z nich nie miało białka, bo było ono czarne jak smoła.
-C-czym ty jesteś do cholery?! To dlatego jeszcze żyjesz?!
-Pytania... Przez mój dość długi żywot sporo ich zadawano wiesz? Ale co ciekawsze... Boisz się mnie, a mnie twój strach karmi Tom.
Pchnął mnie na schody i usiadł na mnie. Złapał moje nadgarstki i umieścił je nad moją głową. Jego wzrok wwiercał się we mnie, aż do mojej samej duszy. Pomimo, że chciałem odwrócić wzrok to nie udało mi się to. A to co stało się potem. Myślałem że ból rozsadzi mi głowę, aż krzyknąłem przeraźliwie z bólu jak jeszcze nigdy w życiu. Potem te migające obrazy. Moje życie z wiecznie pijącym ojcem, który nas non stop katował. Bronienie Billa, nasza nieudana próba ucieczki z domu. Potem pojawiło się wspomnienie wywalenia mnie z domu, moje błąkanie się po ulicach i na koniec spotkanie z Billem. Rzeczy jakie mu robiłem i po tym ból ustał. Z moich oczu płynęły łzy. Nie wiem nawet kiedy się wydostały.
-Czyli to jest ten Max, a raczej Bill.
-TOM!
Odchyliłem do tyłu głowę i zobaczyłem na schodach Billa.
-Bill uciekaj do cholery!
-C..co ty mu zrobiłeś?
-TO NIE WAŻNE IDIOTO! WYNOŚ SIĘ!
Niech on ucieknie stąd. To jest... tak to jest potwór w ludzkiej skórze.
-Widzisz, mówiłem że Tom nie jest taki silny jak się wydaje. Prawda Tom? Usiądź normalnie. Tyłem do mnie.
Puścił moje nadgarstki, a ja wykonałem jego polecenie. Tak, nie umiałem mu się sprzeciwić... Znowu. Odchylił moją głowę.
-Zawsze to robiliśmy i nadal będziemy. Możesz tylko popatrzeć. A to nie będzie mi potrzebne.
Rzucił do tylu nóż. Usłyszałem dziwne syknięcie, a po tym pojawiły się w jego ustach cztery kły, które wbił w moją szyję. Jęknąłem i zamknąłem oczy. Bill na mnie patrzył, a ja nie umiałem znieść tego, że widzi mnie takiego. Wiedziałem, że Kobra pijąc teraz moją krew bezczelnie patrzy w oczy Billa i uśmiecha się do tego. Nigdy nie luiłem tych rytuałów. Zawsze twardniał mi przy tym penis, teraz było tak samo. Czułem ciepło na polikach i całym ciele. Nie był potrzebny seks, bo to było naprawdę jego zastępstwem. Co ja mam zrobić? Nie chcę znowu... Kobra wbił mocniej we mnie swoje kły. Czyli jest nadprzyrodzoną istotą...
-Ah....
Tak to było jęknięcie wydobywające się z moich ust. Czułem jak ciepła krew płynie po mojej szyi.
-C-czyli jesteś wampirem Kobra?
Oderwał się od mojej szyi.
-Co? Nie porównuj mnie do tych prymitywnych istot. Jestem wysoko ponad nimi.
Chciałem zapytać czym jest, ale nie dane mi było bo znowu wpił się w moją szyję, a ja jęknąłem.
-P..Przestań. Wiesz... wiesz jak na to reaguję!
Wiedziałem, że zrozumie. Otworzyłem oczy i widziałem zapłakanego i przerażonego Billa.
-Dobra starczy.
Wylizał moją szyję i oparł brodę o moje ramie.
-Nie wiesz o co mu chodzi co? Otóż chętnie ci pokażę.
-Nie!
Ale on mnie nie słuchał. Rozsunął moje spodnie i oczom Billa ukazał się wielki namiot w moich bokserkach.
-On jest wyjątkowy wiesz? Tylko Tom tak reaguje na picie jego krwi. Ale ty jesteś jego bratem prawda? Więc być może będę miał tyle zabawy co z nim.
-Kobra! Zostaw go!
Tego nienawidziłem. Zawsze po piciu krwi byłem słaby i on to wiedział. Ledwo ruszałem głową.
-Tom kotku. Tobie podziękujemy i zabawimy się teraz z Billem.
-Ni...
Nie skończyłem bo poczułem uderzenie z tyłu w kark i po tym nastała ciemność. Bill on cię zabije...

takie tam

Na FB są, ale nowe rysunki wrzucam i tu :D

Przemiana Toma w Godfather'a

Obecny Kobra ;]

czwartek, 11 października 2012

Dla zainteresowanych

Na http://www.facebook.com/pages/Nerisa-Brown/495862730433294 jest mój rysunek przedstawiający Kobrę z Tomem. Co sądzicie? Miło byłoby jakby ktoś to skomentował :)
Widzę, że stronę zakładałam nie potrzebnie bo prawie nikt jej nie odwiedza... Wrzucam tu fotę dla tych co FB nie mają. Jest to początek spotkania Toma i Kobry.


niedziela, 7 października 2012

Godfather:Odcinek 31






Cholerny Kobra! Po chuja ten cieć tu wracał? Czego tu szuka. Nie będę więcej jego wiernym kundlem. Jednak widzę, że Alex zamierza. Jak mógł mnie tak wrobić i nic mi nie powiedzieć. Rozumiem, że się go boju przez to co było, ale żeby mnie w ten sposób zdradzać? Jak mógł?! Jestem wściekły. Zawsze tak jest. Po raz trzeci zostałem zdradzony. To jest wkurwiające. Spojrzałem na Billa i rzuciłem mu tylko pożądliwe spojrzenie oblizując przy tym swoje wargi i poszedłem na górę. Oby ten debil wziął do siebie to co powiedziałem. Muszę martwić się teraz o swoją dupę i nie zamierzam niańczyć jeszcze jego. W pokoju pozbyłem się spodni i gaci. Poszedłem do łazienki. Potrzebuję pozbyć się tej zaschniętej krwi. Nie puściłem ciepłej wody. Wolałem lodowaty, pobudzający prysznic. Oczywiście woda w zetknięciu z świeżo szytą raną sprawiła, że syknąłem. Wymyłem się omijając ranę i po dokładnym spłukaniu opuściłem łazienkę. Stojąc teraz nagi przed lustrem przekręciłem głowę w bok aby lepiej widzieć ranę. Szlag...
-Kolejna do kolekcji...
Mruknąłem. Zamknąłem oczy i obmyłem twarz.
-Mnie to nie odstrasza...
Szybko odwróciłem się i spojrzałem na stojącego za mną Billa. Woda kapała z mojej twarzy na łazienkowe kafelki.
-Bill kurwa! Nie skradaj się tak do jasnej cholery!! Po tym co powiedziałem takie odpierdalasz szopki.
Spojrzał w bok i zagryzł wargę. Co jest? Dopiero teraz zauważyłem, że ma na sobie szlafrok. Czyli też zdążył wziąć prysznic.
-Bill?
Spojrzał na mnie, a już po chwili rozwiązał szlafrok i materiał wylądował na podłodze. Był nagi, świeży i cholernie mnie kusił. Jednak wiem, że mogę go poważnie uszkodzić, bo całą frustrację wyładuję na nim podczas seksu. Mogę go nawet zabić a tego nie chcę. Nie chcę psuć swojej najlepszej zabawki. Podszedłem do niego i sięgnąłem szlafrok. Wlepiłem go w jego ręce i tors.
-Ubieraj się. To nie jest dobry pomysł. Jestem za bardzo wkurwiony po spotkaniu z Kobrą.
Po tych słowach minąłem go, a zaraz poczułem ucisk na jednym ze swoich nadgarstków. Spojrzałem na niego. Tulił szlafrok jedną rękę, głowę spuścił a w oczach miał łzy. Jego policzki były rumiane, a ciało drżało.
-B-błagam Tom... Chcę cię poczuć w sobie. Pragnę cię.
Zaraz... Spojrzałem na niego zaskoczony i nie ukrywałem tego. Złapałem szlafrok i odrzuciłem go w bok. Siła i szybkość z jaką to zrobiłem sprawiły, że jego włosy lekko rozwiały się a on patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Spojrzałem na jego krocze. Skurwiel nie kłamał. Stał mu.
-N-nie patrz!
Krzyknął i zakrył rękoma penisa. Westchnąłem i uniosłem brew do góry.
-Najpierw mówisz mi, że mam cię przelecieć, a potem nie pozwalasz mi patrzeć na swoje ciało?
-T..to nie tak! Po prostu twój wzrok mnie onieśmiela i strasznie krępuje...
Jak miło słyszeć takie słowa. Uśmiechnąłem się i zbliżyłem do niego. Złapałem jego podbródek i uniosłem wpatrując się w jego oczy.
-To jest bardzo ciekawe. To co mówisz Bill... Ah.. no tak. Max.
Patrząc na jego szyję widziałem, jak zaczęło bić mu serce. Puls miał naprawdę przyśpieszony i cały drżał.
-Chcesz żebym cię zaspokoił a jednak boisz się też tego. To nie jest dobry pomysł, bo naprawdę mogę zrobić ci krzywdę.
Puściłem jego podbródek i odwróciłem się. Tak będzie lepiej. Ale on chyba nawet nie zdaje sobie sprawy jak mnie kusi. Zdążyłem zrobić krok i znowu czułem na sobie jego palce.
-Tom...
Odwrócił mnie szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować i nie widziałem go przed sobą. Dopiero gdy poczułem jego dłonie na biodrach spojrzałem w dół.
-Bill kurwa co ty robisz?! Powiedziałem nie!
Właśnie złapałem go za włosy, kiedy poczułem jak mój członek zanurza się w jego ustach. Jęknąłem i wiedziałem, że tą potyczkę przegrałem. Zamruczałem z przyjemności i oparłem się plecami o ścianę. Nie puściłem jego włosów. Dalej mocno je ściskałem i do tego zacząłem poruszać płynnie biodrami. Skubaniec.
-Mmm... Nie przestawaj...
Wymruczałem odchylając do tyłu głowę. Mój penis już po chwili był gotowy do akcji, a we mnie budziło się zwierzę. Złapałem mocno Billa za nadgarstek i szarpnąłem do góry. Po jego minie widziałem, że bolało. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.
-Sam się o to prosiłeś.
Pchnąłem go na blat z umywalką, tak że wypinał się do mnie.
-Ręce na pośladki i masz je rozchylać.
Wykonał moje polecenie, a ja sprzedałem mu klapsa. Boże ale go pragnę. Złapałem za penisa, uderzyłem nim kilka razy o jeden z pośladków i widząc tatuaż uśmiechnąłem się, a zaraz po tym wszedłem szybko po same jaja w jego dupę. O tak! Bill zawył z bólu, ale rąk nie zabrał. Słuchał mnie. Nachyliłem się nad nim poruszając biodrami.
-Masz patrzeć na swoje odbicie. Bo wtedy masz cholernie zboczoną minę.
-A..ale...
Uderzyłem go w pośladek a on krzyknął.
-Nie ma ale.
Wpatrywał się w swoją rumianą twarz ze łzami w oczach, a ja uśmiechałem się na ten widok. Odchyliłem się od niego i złapałem za jego biodra teraz pierdoląc go naprawdę mocno. Odsunęłam się lekko wysuwając członka, splunąłem na niego i znowu go jebałem. Bill krzyczał i przez jego oddech lustro zachodziło parą. Jednak ani razu nie zabrał rąk z pośladków i nie odwrócił wzroku od swojego odbicia. Po chwili poczułem, że spina się, a jego krzyki stają się głośniejsze. Odsunąłem się od niego, wyszedłem z niego i usiadłem na podłodze patrząc na niego z uśmiechem. On odwrócił się do mnie szybko patrząc na mnie pytająco.
-Nie pozwoliłem ci dojść. Jak tego chcesz... Proś.
Zrobił się czerwony i wzrok utkwił w swoich stopach.
-Wiesz co robić.
-Niech cię szlag Tom!
Podbiegł do mnie i nachylił się nade mną. Wpił się w moje usta a po pocałunku ciągle z czerwoną twarzą wlepił swoje tęczówki w moje.
-Proszę..
- i co dalej?
Zacisnął szczęki i zamknął oczy.
-Proszę pozwól mi dojść Panie.
-Jak chcesz to potrafisz.
Zaśmiałem się i powaliłem go na ziemię. Leżał teraz plecami na zimnych kafelkach. Rozchyliłem jego nogi i wszedłem w niego ostro go pieprząc. Nie oszczędzałem go. Od moich pchnięć aż mnie bolał penis. On krzyczał i ku mojemu zaskoczeniu doszedł. Ale jeszcze ja muszę. Wgryzłem się w jego szyję, rozcinając skórę i czując w ustach jego krew, a pchnięcia jeszcze bardziej przyśpieszyłem. Wyprostowałem się delikatnie i złapałem go za szyję obiema dłońmi. Łapał mnie swoimi szczupłymi palcami, ale nie byłem już sobą. Teraz liczyło się to, że go dusiłem i jebałem. To ode mnie zależeć będzie czy przeżyje. Z szerokim uśmiechem jebałem go coraz mocniej i dusiłem silniej. Zrobił się siny, szarpał się, ale nie zważałem na to. W końcu zapełniłem jego wnętrze sobą i spojrzałem na niego usatysfakcjonowany.
-FUCK!
Przystawiłem do jego ust ucho. Kurwa nie oddycha. Nie masz prawa zdychać, jak ja tego nie chcę! Od razu zabrałem się za udzielenie mu pierwszej pomocy i po chwili załapał. Wciągnął łapczywie powietrze i krztusząc się po chwili spojrzał na mnie z przerażeniem. Chciał się zerwać z podłogi, ale po tym jak go wydymałem to nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Poza tym krwawił. Uśmiechnąłem się i poklepałem go po policzku.
-Dobra suka nie jest zła. Tylko tak dalej Max a wyjdziesz na rasową dziwkę.
Zaśmiałem się i wstałem. Skurwiel mnie wystraszył, ale satysfakcja, że ode mnie zależało jego życie mnie podnieciła. Podniosłem go i przerzuciłem sobie przez ramię. Poszedłem do swojego łóżka i rzuciłem go na nie jak szmatę.
-A teraz idziesz spać.
-Cholera Tom! Co to miało być?! Nie dotykaj mnie! Chciałeś mnie zabić!
-O nie mój drogi. Ja cie zabiłem, a potem dzięki pierwszej pomocy przywróciłem życie. Jesteś cały mój. Mogę robić z tobą co chcę! A teraz morda! Do spania.
Warknąłem i położyłem się koło niego i spojrzałem w jego wystraszone oczy.
-Sam tego chciałeś to miałeś. A spróbuj wyjść z tego łóżka to skończysz z połamanymi kośćmi.
Mruknąłem i ziewnąłem. Po tym zajebistym seksie nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Gdy obudziłem się rano Billa nie było. Przeszukałem cały dom. Miałem nawet jechać na miasto, ale nie zrobiłem tego. Poszedłem do kuchni i wziąłem sobie Colę w szklanej butelce. Właśnie wtedy drzwi otworzyły się i stał w nich ten idiota z torbami. Wyszedłem do niego.
-Byłem na zakupach i...
Nie skończył bo moja szklana butelka roztrzaskała się tuż koło jego głowy. Jeden odłamek nawet skaleczył go w policzek.
-Ty idioto! Co ci kurwo mówiłem?! Kobra czai się wszędzie a ty popierdalasz na zakupy?!
Podszedłem do niego i uderzyłem go z całej siły, aż wbił się w drzwi i zsunął po nich z krwawiącym nosem i wargą.
-Jesteś moją szmatą i robisz co każę! Nie kazałem ci robić za gosposie. Posprzątaj to dziwko!
Byłem wściekły, dlatego udałem się na górę do pokoju aby ochłonąć. Patrzenie na tego niemyślącego idiotę doprowadza mnie do szału. Jednak wrócił. W sumie nastraszył mnie. Sam nie wiem skąd ta panika po jego zniknięciu. Nie wiem ile siedziałem w pokoju to robiąc papiery, to znowu gadając przez telefon, kiedy Bill wszedł do pokoju.
-Zrobiłem to co kazałeś i nawet przygotowałem kolację.
-Czekaj.
Westchnąłem i podszedłem do niego.
-Pójdę po kolację dla ciebie.
Olał mnie i zszedł na dół. Wtedy rozległo się pukanie. Po nim usłyszałem kroki Billa. Co on... Szybko wybiegłem z pokoju.
-Bill nie otwieraj!
Jednak było za późno i do domu wszedł Kobra z ludźmi mierząc do Billa z noża.
-Ładnie się mój piesek urządził. I widzę, że nawet przygruchał sobie sukę.
Przesunął nożem po sińcach po duszeniu przeze mnie. Kurwa to teraz jest przejebane. Kobra wbił we mnie wzrok i uśmiechnął się. Znałem ten uśmiech i nie wróży to nic dobrego.

Myśli...

No więc tak. Serio to co pisałam w poprzednim poście chodzi mi po głowie... jednak ta ilość komentarzy i wszystkie proszące abym pisała dalej sprawiły, że podbudowało mnie to na duchu. Oczywiście za tym idzie to, że postanowiłam Was posłuchać i jednak będę kontynuowała pisanie tego bloga. Pewnie chcecie wiedzieć kiedy pojawi się nowa nota, skoro podjęłam taką decyzję. Otóż.. nie wiem. Być może wrzucę ją jeszcze dziś.
JEŚLI CHCECIE COŚ WIEDZIEĆ ODZYWAJCIE SIĘ NA MOJE GG: 37343303

Pozdrawiam Was :*

środa, 3 października 2012

Uwaga!

Zastanawiam się czy w ogóle dalej pisać bloga. Widzę, że osób wchodzi tu sporo natomiast... No właśnie. Komentarzy jest mało. Chciałabym znać opinie czytelników, ale nie każdy swoje zdanie wyraża..
Pozdrawiam