niedziela, 24 czerwca 2012

Godfather:Odcinek 27




Płynność i zwinność z jaka poruszała biodrami mnie zaskakiwała. Czy ona aby na pewno była wtedy niewinną dziewczyną? No, ale nie będę zaprzątał sobie głowy takimi myślami. Oczywiście nie jestem też głupi. Gdy poczułem, że dochodzę, zrzuciłem ją z siebie i wstałem.
-Obciągaj z połykiem.
Tyle tylko powiedziałem. Nie zamierzałem czekać, a ona raczej to zauważyła, bo zaraz mój sterczący, świecący penis znalazł się w jej ustach. Ociągać też umiała i to nieźle. Doszedłem w jej ustach i czekałem aż wszystko połknie. Gdy tylko to zrobiła, wysunąłem członka i uśmiechnąłem się.
-Grzeczna dziewczyna, a teraz spadaj stąd.
-C-co? Nie mogę zostać?
Podszedłem do stolika i wziąłem z niego paczkę papierosów. Wyjmując jednego z opakowania, ulokowałem go między wargami i odpaliłem, zaciągając się kojącym dymem.
-Zostać?
Mówiąc to jedno słowo wypuściłem dym nosem. Podszedłem do nie i ułożyłem dłoń na jej drobnym i obitym policzku.
-Mała nie wyobrażaj sobie zbyt wiele jasne? Jesteś moją pracownicą nic więcej.
Pocałowałem ją i podałem ubrania.
-A szef musi dbać o swoich pracowników, prawda?
Wzięła je nic nie mówiąc i zaczęła powoli zakładać je na nagie ciało. Ja w tym czasie kończyłem palić papierosa. Jak Roxy była już ubrana, odprowadziłem ją do drzwi i wypuściłem. Na pożegnanie posłałem jej tylko uśmiech i puściłem oczko. Zamknąłem drzwi przekręcając zamek. Westchnąłem po spojrzeniu na schody prowadzące na górę. To czeka mnie nieciekawa rozmowa. Wszedłem goły na górę i zajrzałem do pokoju Billa. Leżał na łóżku w całkowitej ciemności. Oparłem się o futrynę i krzyżując ręce na piersi w końcu się odezwałem.
-Bill daj spokój. To była moja pracownica.
Nic nie odpowiedział. Leżał na tym łóżku jak manekin.
-Ej no kurwa serio.
-Jasne!
Zerwał się do siadu i spojrzał na mnie z mordem w oczach.
-No właśnie jasne! To tylko głupia cipa.
-Fakt ma więcej dziur do przetkania niż ja!
-Przestań! Nic dla mnie nie znaczy. Poza tym mówiłem ci, że ja nie kocham tak, jakbyś chciał.
-A kto powiedział, że ja w ogóle chcę cię kochać i kocham?!
No to tu mnie tym zagiął. Ale ma w jednym rację. Tego nie wiem.
-Co? Zaskoczony? No tak. Wielki Tomuś myślał, że jego braciszek, którego gwałcił, bił i poniżał jednak go nie kocha... No kurwa, jak to mogło się stać? Wiem! Po prostu Tom jest palantem! A teraz wypad z mojego pokoju!
Nie no ten szczyl przegina. Podszedłem do niego i złapałem jego nadgarstki, pchając tym samym na łóżko i przygwoździłem go do niego. Wpatrywał się we mnie z mordem w oczach i zaczął szarpać się ze mną.
-P-Puszczaj mnie! Powiedziałem, że masz się wynosić!!
-ZAMKNIJ SIĘ!!
Warknąłem i wpiłem się w jego usta całując je łapczywie. Bill stawiał opór, lecz po chwili leżał bezwładnie na łóżku oddając się temu co z nim robiłem. Przeszedłem na jego szyję ustami, zostawiając tam mokre i czerwone ślady. Kiedy spojrzałem na jego twarz zatkało mnie. Miał głowę przekręconą w bok i płakał.
-C-co jest?
-To...to jest tak cholernie niesprawiedliwe. Dlaczego nie umiem ci się przeciwstawić? Dlaczego musisz tak na mnie działać... To jest nie fair!!
Spojrzał na mnie tymi zapłakanymi ślepiami, a ja wisiałem nad nim w szoku. To co zaczął gadać nie było tym na co byłem przygotowany. Przynajmniej nie tak szybko. Jednak szybko opanowałem to co tłukło się we mnie i w mojej głowie.
-Bo należysz do mnie. Nikt nigdy nie będzie cię mieć tak jak ja. Jesteś moją własnością i nic z tym nie możesz zrobić.
-N-nie chcę tak! Co ty mi zrobiłeś Tom?!
-Pokazałem to co kryło się od dawna tu...
Przesunąłem palcem po jego odkrytym mostku. Uśmiechnąłem się i nachyliłem by złożyć pocałunek w miejscu, które przed chwilą dotykał mój palec.
-Zawsze byłeś dzikim, nieposkromionym kotkiem. Jednak tylko ja mogłem na ciebie wpłynąć. Już nie jesteś dziki, a zadomowiony i należysz do mnie Bill.
Zsunąłem dłoń na dół do jego krocza i zacząłem go tam dotykać. Bill wydawał przy tym takie słodkie dźwięki.
-Widzisz? Nie umiesz wytrzymać dotyku moich dłoni... mojego głosu przy uchu...
-P-przestań... t-to nie... nie może być prawda... to co robisz ze mną... jest...jest złe i chor... AHH!
Wygiął się gdy moja dłoń była między jego nogami i jeden z moich palców wsunął się w jego odbyt. Spojrzałem na jego twarz, która w tym momencie wyrażała tak wiele. Z podniecenia i przyjemności przechodziła w opór i brak chęci na to co robiłem. Uśmiechnąłem się i po chwili wsunąłem dłoń w jego bokserki i z uśmiechem dotykałem jego penisa i jąder. Jęczał za każdym razem, a jego policzki zaczęły robić się różowe.
-Twoje ciało mówi zupełnie co innego Bill...
Oblizałem usta i wpiłem się w jego rozchylone wargi. Musnąłem je raz, drugi i wtedy Bill złapał mnie za szyję i przycisnął do siebie całując zachłannie. Oddawałem te pocałunki z ukrytym uśmiechem. A przed chwilą mówił, że jest to złe i chore. Zabawne. Ja już mam go w garści, a on nawet nie chcę się do tego przyznać lub naprawdę nie zdaje sobie z tego sprawy. Powoli zsunąłem dłoń między jego ciepłe, jędrne pośladki i mój palec znalazł się w jego wnętrzu. Bill jęknął w moje usta i wygiął się w idealny łuk. Zacząłem poruszać w nim palcem uśmiechając się nieustannie. Zabawmy się Billy. Przerwałem pocałunek i wyjąłem z Billa palec.
-Ale skoro to jest złe, to od razu przestaję.
Udałem powagę i podniosłem się z łóżka. Sama zabawa nim sprawiła, że mój członek domagał się pieszczot. Przeciągając się zrobiłem krok w przód ku drzwiom i wtedy poczułem na swoim nadgarstku zaciskające się palce Billa. Spojrzałem na niego przez ramię udając całkowite zaskoczenie.
-Co jest?
-N-nie idź... N-nie zostawiaj mnie teraz tak. D-dokończ to co zacząłeś...
Trzymając mnie dalej za rękę przeszedł do pozycji siadu tylko, że zamiast na łóżku usiadł na swoich zgiętych nogach. Głowę od razu opuścił sprawiając tym, że jego długie włosy zasłoniły jego twarz. Uśmiechnąłem się wtedy, bo wiedziałem, że na mnie nie patrzy.
-Przecież mówiłeś, że...
-WIEM CO MÓWIŁEM! M... MYLIŁEM SIĘ!
Zaskoczył mnie tym, bo jego ciało zaczęło całe drżeć. A najbardziej jego palce zaciśnięte na moim nadgarstku.
-K-kłamałem... Wiem, że jest to złe, chore, obrzydliwe, ale...
Spojrzał na mnie i doznałem kolejnego szoku. W oczach miał łzy, policzki czerwone, a jego wagi drżały.
-C-coś ty ze mną zrobił... Pomimo, że wiem iż to jest złe, nie umiem cię odepchnąć. Nawet po tym co widziałem w salonie nie umiem cię nienawidzić... Kiedy cię nie ma i myślę o tobie... nie umiem wytrzymać i masturbuję się wyobrażając sobie, że to twoje dłonie mnie dotykają... D-dlaczego mnie tak zmieniłeś... Ponieś za to do cholery odpowiedzialność i jeśli uważasz mnie tylko za własną kurwę to zaspokój mnie!
Teraz jak na mnie patrzył, w jego oczach widać było złość. Stałem jak wryty. Nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Miałem tylko sprawić, że powie mi abym go jebał ale to... Udało mi się. Dopiąłem swego. Bill nie tylko kocha mnie jak brata, ale uzależnił się ode mnie i śmiem twierdzić, że on naprawdę zakochał się we mnie. Nie bardzo wiedziałem, jak na tą wiadomość mam zareagować. Uśmiechnąłem się jedynie i pomimo, że to Bill trzymał mnie za rękę, szarpnąłem nią tak, że o mało nie spadł on z łóżka i podciągnąłem go do siebie. Wpiłem się w jego usta z zadziornym uśmiechem.
-Mówisz masz... Ale po tym co powiedziałeś licz się z tym, że przeze mnie będziesz jedynie cierpieć Bill...
-J-jestem na to gotowy...
Zsunął swoje bokserki i położył się na łóżku rozkładając szeroko nogi.
-Weź mnie Tom... Na tyle sposobów na ile chcesz... Spełnię wszystkie twoje zachcianki tylko kochaj się ze mną...
-Zabawne... Wszystkie? Jesteś gotów stać się moją prawdziwą suką?
Przez moment Bill milczał po czym patrząc w moje oczy odpowiedział.
-Tak.
-Dobrze, więc poczekaj tu.
Wyszedłem bez dodatkowych słów z pokoju. Udałem się do siebie ciesząc michę jak jeszcze nigdy. To co planowałem właśnie się sprawdza. Będzie przy tym mnóstwo zabawy. Wszedłem do garderoby i robiąc w nim istny tajfun odnalazłem to czego szukałem. Wróciłem z tym i rzuciłem to na łóżko pomiędzy nogi Billa.
-Załóż to i od dziś nie masz prawa tego zdjąć. Gdzie nie pójdziemy razem będziesz to nosił. Dziś też przestajesz być moim bratem.
-Przestaję? W-więc kim jestem?
-Suką i kochankiem.
-K-kochankiem?
-Tak.
Nachyliłem się nad nim biorąc w dłonie skórzaną, lecz mało wulgarną obrożę. Założyłem mu ją na szyję z uśmiechem. Wyprostowałem się i pociągnąłem go do skraju łóżka, że wylądował na kolanach.
-A skoro jesteś i kochankiem to do niego należy coś takiego.
Przysunąłem jego usta do swojego penisa. Nie musiałem nic mówić, bo już po chwili Bill trzymał mojego członka w dłoni i umieszczał go w ustach. Był dobry w robieniu loda. Lizał mojego penisa, ssał i nawet przygryzał lekko. Sam nie mogłem powstrzymywać jęków, jakie wydobywały się z moich ust.
-Jesteś niezawodny, niezastąpiony i najlepszy...
Położyłem dłoń na jego głowie, a swoją dyńkę odchyliłem do tyłu. Starałem się nie pchać biodrami w niego i wtedy otworzyłem szeroko oczy. Spojrzałem szybko na Billa i doznałem podwójnego szoku. Patrzył na mnie mając mojego penisa po jądra w gardle. Kiedy i jak on...
-K-kiedy się nauczyłeś...
Wysunął mojego członka i polizał go.
-Trenowałem na bananach. Chciałem umieć zaspokoić cię jak należy Tom..
On chcę mnie szokować dziś na każdym kroku. Gdy wyobraziłem go sobie z tymi bananami nie mogłem wytrzymać i zacząłem się śmiać.
-Banany? haha... Wybacz ale jak sobie to wyobraziłem... AH!
Spojrzałem na niego, bo zaczął robić to co przerwał. Skurczybyk... to ja miałem go doprowadzać do takich stanów. Zauważyłem, że drugą dłonią sobie obciągał i wyglądało to naprawdę pociągająco. Wpadłem na pewien pomysł. Uśmiechnąłem się i odepchnąłem Billa. Położyłem się na łóżku.
-Zrobimy męskie 69 ale ja ci obciągać nie będę lecz też będzie przyjemnie.
Bill bez słowa sprzeciwu zgodził się na propozycję. Gdy tylko jego tyłek znalazł się blisko mojej twarzy, pośliniłem palce i od razu dwa na raz wsunąłem w jego odbyt. Poruszałem palcami w rytm jego ruchów na moim członku. Było mu przyjemnie bo pojękiwał co chwila w mojego penisa. Doszedłem do wniosku, że starczy i dałem mu o tym znać mocnym klapsem w pośladek. Spojrzał na mnie, ale nie odwrócił się przodem. Okrakiem usiadł na mnie, po czym uniósł lekko biodra i nabił się na mojego penisa. Zamruczałem z przyjemności i zaraz załapałem czemu zrobił to tyłem do mnie. Chciał abym patrzył jak zagłębiam się w nim i zaraz wynurzam. Nie kazał mi długo czekać na ruchy, bo już po chwili szybko i pewnie unosił biodra i opadał nimi na mojego penisa. O tak... Był w tym naprawdę dobry. Być może przez to, że jest moim bratem bliźniakiem. Nie minęło kilka sekund, a Bill wręcz skakał swoim tyłkiem po mnie a ja jęczałem jak nigdy. Umiał mnie zaspokoić, a ja umiałem zaspokoić jego. Dopełnialiśmy się w tym. Na pewno nigdy nie pozwolę mu odejść, nawet jakby miał cierpieć męczarnie nie pozwolę na to. Wtedy wpadł mi świetny pomysł do głowy. Wiem jak go bardziej do siebie przywiązać. Uśmiechnąłem się i oblizałem wargi.
-Bill zejdź...
Posłuchał mnie, a ja wstałem z łóżka.
-Połóż się na brzuchu.
-A-ale...
-Cii.. Kładź się.
Zrobił to a ja wtedy nachyliłem się nad nim. Złapałem swojego penisa i nakierowałem na jego tyłek. Wszedłem w niego powoli jęcząc, a dłonie ułożyłem na jego tali. Wytrzymam te katusze jakoś. Zagryzając wargę z kolczykiem, powoli i delikatnie wsuwałem się w niego i wysuwałem. Tak, planowałem delikatnie i namiętnie kochać się dziś z Billem jednak nie wiem czy mi to wyjdzie. Mój penis zanurzał się w nim powoli do samego końca i wysuwał z takim samym tempem. Bill złapał w dłonie poduszkę i zaczął ją mocno ściskać.
-T-Tom co.. .co robisz... to... oh...
Uśmiechnąłem się słysząc, jak jest mu dobrze. Sam też byłem zaskoczony odczuciami jakie towarzyszyły temu stosunkowi. Jednak nie było to tak zajebiste, jak szybki i agresywny seks jaki uwielbiałem. Nie wiem jak długo się tak kochaliśmy, ale Bill to przerwał.
-D-dość dłużej nie dam rady! Błagam przeleć mnie jak zawsze: szybko, mocno, agresywnie! BŁAGAM!
Boże dzięki ci Bill, bo ledwo dawałem już radę. Dwa razy nie musiał mi tego mówić. Od razu złapałem go za biodra i je uniosłem. Gdy klęczał na łóżku, zacząłem pchać w niego agresywnie, mocno i szybko. Krzyczał z przyjemności, a ja nie byłem wcale gorszy.
-O tak!! Kim jesteś?! No mów!!
Szarpnąłem go za włosy i zobaczyłem uśmiech Billa.
-Twoją własnością Tom! Kurwą, dziwką, kochankiem, suką... Należę do ciebie! AHHH! Tak mocniej i szybciej! ja... ja dochodzę!! Pozwól mi dojść!! Proszę!!
Uśmiechnąłem się i spełniłem jego prośbę. Pchałem jeszcze szybciej i mocniej aż po pokoju słychać było zderzanie moich bioder z jego pośladkami. Wspólnie zaczęliśmy krzyczeć na całe gardła i doszliśmy w tym samym momencie. Dysząc wysunąłem członka z jego odbytu chcąc zobaczyć, jak moje nasienie spływa z niego po jego jądrach. Bill po raz kolejny zrobił coś co mnie zaskoczyło. Sięgnął do odbytu, przesunął po nim palcami i patrząc mi zmysłowo w oczy wsunął je w usta i zaczął oblizywać. Naprawdę dziś mnie zaskakiwał i to nie mało. Co się z nim dzieje...
-Jesteś tak pociągający, że chętnie wydymałbym cię jeszcze raz, ale opadam z sił...
Zaśmiałem się i padłem na łóżku obok niego. Zrobiłem coś co i mnie samego zaskoczyło. Przesunąłem dłonią po prześcieradle gdzie była jego sperma i zlizałem ją ze swoich palców smakując jak jakiś dobry trunek.
-hmm... Czyli to tak smakujesz... Jak na moją suczkę całkiem nieźle...
Zaśmiałem się, a Bill leżąc znowu na brzuchu, z rękami pod brodą wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
-Co tak na mnie patrzysz?
-Po prostu suczka coraz bardziej jest zapatrzona w swego Pana...
Uśmiechnąłem się i poczochrałem dłonią jego włosy.
-Bill jutro pojedziesz ze mną do urzędu.
-Ja? Po co?
-Od jutra zmieniamy ci nazwisko, z imieniem zrobisz jak chcesz.
-Czemu?!
-Nie mówiłem ci? Od dziś nie jesteś moim bratem, a suczką i kochankiem. Dlatego od jutra będziesz nosił inne nazwisko.
-Czyli...
-Tak, ludzie będą brali nas za parę, a nie braci. Cieszysz się?
-Tak.
-Więc postanowione. Jutro jedziemy do urzędu. Pomyśl, czy chcesz mieć takie imię jakie masz. Do tego jutro zmienię twoją bliznę w tatuaż... Bill słuchasz mnie? Bill...
Odgarnąłem jego włosy z twarzy i uśmiechnąłem się. Zasnął. Po tym co dziś widział na bank ryczał, a potem wykończyłem go seksem. Niech śpi, bo nacierpi się będąc przy mnie nie raz...

czwartek, 21 czerwca 2012

Ważne :D

Oświadczam, że obroniłam się i w końcu mam czas wolny :D Dlatego z tego powodu dziś lub jutro może dodam coś na blogach :D Wiecie trzeba to opić więc nie wiem czy będę w stanie :D


środa, 13 czerwca 2012

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Godfather:Odcinek 26








Przepraszam, że tak długo nie pisałam. Nota była w przypływie weny, ale i małej ilości czasu dlatego taka krótka. Mam nadzieję, że się chociaż troszkę spodoba. Komentujcie co sądzicie oki :D Pozdrawiam <3





Byłem największym z możliwych chujów, skurwieli i perwesów jakie kroczą po planecie zwanej ziemią, bo czy jest inne życie gdzie indziej to chuj wie. Bill pojękiwał od tego co mój zwinny język robił z jego sutkami. Wystarczyło kilka chwil i były one twarde, a gdy do tego doszło od razu zatapiałem w nich zęby. Mój młodszy braciszek nie mógł widzieć malującego się na moich pełnych wargach uśmieszku. Spojrzałem do góry na jego rumianą twarz.
-Billy wyglądasz naprawdę jak suka...
Zaśmiałem się złośliwie patrząc na niego i oblizując lubieżnie usta. Spojrzał na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Zakrył usta zewnętrzną stroną dłoni i przeniósł wzrok w bok rumieniąc się jeszcze bardziej.
-Tom ty skurwielu...
Po tym ponownie spojrzał na mnie, lecz tym razem w jego oczach błysnęły przezroczyste łzy. Zaskoczyło mnie to i nim zdążyłem zareagować Bill biegł już w stronę wyjścia. O nie ptaszyno... Tak szybko nie uciekniesz. Ruszyłem w jego stronę i gdy otwierał drzwi od mojego pokoju, uderzyłem w nie obiema rękoma. Bill był teraz uwięziony między jedna moją ręką a drugą. Czułem, że wstrzymał na chwilę powietrze. Tak, wyczułem to co tak cholernie uwielbiałem - strach. Bał się pewnie tego, w jaki sposób wcześniej się do mnie odezwał. Przesunąłem nosem po jego karku wciągając w płuca dość głośno powietrze.
-Nie pozwoliłem ci odejść, a poza tym to ty wkradłeś się do mnie do pokoju, próbowałeś mnie udusić a na koniec zachęciłeś słowami żebym pierdolił cię tu i teraz. A może się mylę?
-N-nie... tak było jak mówisz...
-Właśnie. Dlatego będzie tak jak chciałeś.
-A co jeśli... nie chcę?
-Jeszcze nie zrozumiałeś Billy? Rozmawialiśmy o tym...
Mruknąłem przy jego uchu przygryzając je. Słysząc jego stłumiony jęk uśmiech sam wkradał się na moją mordę.
-... Nie umiem kochać i nie będę umiał. Jeśli nie wystarczy ci fizyczność to żegnaj. Poza tym jest jedna rzecz jaka przeszkadza w tym byś odszedł... Widzisz Billy...
Uśmiechnąłem się cwanie pod nosem i przesunąłem palcem wzdłuż linii jego kręgosłupa.
-...Jesteś moją kurwą i to najlepszą jaką miałem. Bądź dla mnie dobry i posłuszny, a może spełnię twoje najskrytsze marzenia? Zrobię z ciebie sławną osobę...
-N-nie chcę tego. A z tym, że mnie traktujesz jak kurwę, to zdążyłem się pogodzić.
-Serio? Świetnie.
Nawet mi to na rękę, bo skurwiel sprawił, że już byłem twardy. Złapałem go za rękę i rzuciłem na łóżko. Ponownie się oblizałem, a Bill patrzył na mnie z przerażeniem, ale również... Szok. Tak był to dla mnie kurewsko wielki szok. Ten kutas patrzył na mnie z przerażeniem, ale i oczekiwaniem na to co chcę zrobić. Nie to było raczej błagalne spojrzenie, żebym zaczął go dotykać. Uśmiechnąłem się i pokręciłem na boki głową.
-Jesteś masochistą braciszku.
Podszedłem do łóżka i ściągnąłem swoje gacie.
-No dalej weź w usta i ładnie spraw mi przyjemność, a może poczujesz go głęboko w swojej dupie...
Przygryzłem wargę wraz z kolczykiem w dolnej wardze, uważnie obserwując Billa. Na czworakach przeszedł łóżko i ujmując w dłoń mojego już twardego i gotowego do działania penisa, zaczął go lizać. Nie umiałem powstrzymać pomrukiwania z przyjemności. Bill naprawdę zmienił się. A raczej ja go zmieniłem. Już po kilku sekundach mój penis zanurzony był w jego ustach, a on obciągał mi jak najlepsza z kurw na świcie. Uśmiechnąłem się i patrzyłem na dół na jego poczynania. Ułożyłem dłoń na jego długich włosach i zacisnąłem na kosmykach palce. Bill nie zamykał już oczu tylko pożądliwie wpatrywał się we mnie.
-Właśnie tak... Zasłuż na swoją nagrodę suko...
Wymruczałem pchając samemu w jego usta. Odsunąłem powoli głowę Billa od swojego krocza, przez co wysunął się z jego ust mój członek, a ślina łącząca go z jego ustami spłynęła mu po brodzie.
-Wsadź sobie palce i wyobrażaj sobie, że to ja cie dotykam...
Wpatrywałem się w niego. Chwilę nic nie mówił, ale zaraz odwrócił się do mnie tyłem dalej będąc na czworakach i zaczął wsuwać sobie w odbyt palce pojękując przy tym jak prawdziwa dziwka.
-T-Tom... OH... T-tak...
Zatkało mnie... Kurwa dość! Tak mnie podniecił, że nie mogę się dłużej hamować!
-Starczy... Zasłużyłeś na nagrodę...
Uśmiechnąłem się i przesunąłem dłońmi po jego pośladkach. Bill zabrał dłoń i leżąc na jednym z policzków patrzył na mnie.
-T-Tom dalej... W-wejdź we mnie. Chcę cię poczuć. Pierdol mnie do nieprzytomności bo dłużej nie wytrzymam...
-Będzie tak jak sobie życzysz bracie...
Zaśmiałem się i łapiąc go za biodra i przyciągając na skraj łóżka, wszedłem od razu po same jaja.
-AHHH!!! TAK!
Bill wydarł się na cały pokój, a ja zaśmiałem się. Teraz nie zamierzam się hamować.
-Do tego nadajesz się najlepiej - do pierdolenie przeze mnie Bill! Krzycz i błagaj mnie o więcej!
Uśmiechnąłem się i odchylając do tyłu głowę zacząłem poruszać się w jego wnętrzu. Jego ścianki ocierały się o mojego spragnionego go penisa. Opuściłem po chwili głowę, po to by widzieć jak w niego wchodzę i wychodzę. Poruszałem płynnie biodrami, jednak nie robiłem tego szybko by podręczyć Billa. On natomiast tylko jęczał i dyszał.
-T-Tom... oh...
Jego szczupłe palce zaciskały się na pościeli. Usta miał rozchylone, a z jednego kącika płynęła mu strużka śliny. Wyglądał tak zboczenie i kusząco... Nie wiem ile go tak dręczyłem, ale w końcu spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
-T-Tom nie mogę dłużej...
Podniósł się na rękach i sam zaczął poruszać tyłkiem nabijając się bardzo szybko na mojego penisa. Przestałem się ruszać i patrzyłem na to co robi.
-O tak! Wiesz jak zaspokoić siebie i pana!
Uderzyłem go w pośladek, a on krzyknął jęcząc coraz to głośniej.
-J-jeszcze raz... Uderz mnie jeszcze raz...
Złapałem go za włosy ciągnąc co tyłu jego głowę i zacząłem okładać po pośladkach. Pomimo krzyków i bólu jaki czuł ani na chwilę nie zwolnił ruchów swoich bioder.
-P-pierdol mnie mocniej... Proszę mój PANIE!!
Tego chciałem. Udało się. W końcu jest tak jak sobie to wyobrażałem. Zaśmiałem się i przekręciłem go na plecy. Układając jego nogi między swoje ręce, co spowodowało, że miałem jego dupę jak na tacy, wpiłem się w jego wargi i wszedłem. Teraz pchałem go głęboko i mocno. O tak. Czułem jak jego odbyt zaciska się przy każdym pchnięciu na moim penisie. Całowaliśmy się do tego tak namiętnie, że po policzku Billa spływała mieszanina naszych ślin.
-Masz dojść razem ze mną suko jasne?!
-T-tak!!
Wykrzyczał i złapał się za penisa. Teraz nadałem mordercze tempo wchodząc i wychodząc z niego cały. Jego ręka też szybko poruszała się po jego penisie. Wpiłem się w jego szyję i nie panowałem nad emocjami. Zatopiłem w niej zęby, a w miarę szybko zbliżającego się silnego orgazmu wbijałem je jeszcze mocniej. W końcu po pokoju rozniósł się krzyk Billa. Nie przez moje ugryzienie a przez orgazm. Tak ja też doszedłem w nim. Gdy zabrałem usta od jego szyi, płynęła po niej strużką krew. Uśmiechnąłem się i zlizałem ją niczym wampir. Wyszedłem z niego i przekręciłem go na brzuch tak by wypinał się do mnie.
-Chce widzieć jak wypływa z ciebie moja sperma...
Patrząc na jego tyłek widziałem jak jego odbyt otwiera się i zamyka pulsując szybko, a już po chwili w dół po jego jądrach spływała sperma. Sięgnął do jąder dłonią i starł spermę a następnie zlizał ją z dłoni. Odwrócił się do mnie i wpił w moje usta. Chciałem go odepchnąć bo przecież miał w mordzie moją spermę, ale pocałował mnie tak namiętnie i pożądliwie, że nie umiałem. Sam zacząłem oddawać jego pocałunek z równą zawziętością co on sam. Po 2 minutach oderwaliśmy się od siebie niemal tracą dech.
-Jeszcze ci mało kurwo? Może powinienem wyruchać cię dodatkowo czymś jeszcze?
-Po prostu chciałem cie pocałować.
Delikatnie dotknął szyi gdzie miął głębokie rany po moich zębach.
-Boli? Nie umiałem się opanować... Ale twoja krew jest smaczna. Może nie wiesz...ale jara mnie krew Bill. Czasem zastanawiam się czemu nie jestem wampirem.
Zaśmiałem się głośno liżąc jego ranę. Krzywił się i pojękiwał.
-Widzisz? Nauczyłem cię czerpania przyjemności z bólu... Szybko się uczysz...
Zaśmiałem się i położyłem się na łóżku. Byłem spocony, ale nie zamierzałem się kąpać. Przyciągnąłem do siebie Billa.
-Idziemy spać.
-Co? Mogę z tobą?
-Jak mówię idziemy to idziemy.
Bill uśmiechnął się i wtulił się we mnie. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.... Obudził mnie jednak telefon. Nieprzytomny odebrałem i zmarszczyłem brwi, bo Bill spał dalej tak we mnie wtulony.
-C-co jest Connor?
To co usłyszałem po drugiej stronie nie bardzo mi się spodobało. Kazałem mu przyjechać. Po skończeniu rozmowy zsunąłem z siebie Billa i zszedłem na dół. Usiadłem w salonie. Odpaliłem fajkę i czekałem na Connora. Przyjechał po jakimś czasie, więc otworzyłem. Stał przede mną z Roxy. Dziewczyna miała na sobie dużą bluzę, a twarz ukrywała pod kapturem.
-Wiesz co zrobić.
-Tak...
-Zajmę się nią a ty załatw sprawę.
Wprowadziłem ją do domu. Nie odzywała się i posłusznie dała się zaprowadzić na kanapę w salonie. Posadziłem ją i zdjąłem z jej twarzy kaptur. Jej jak dotąd piękna i delikatna twarz była pokryta siniakami.
-Który cię zgwałcił Roxy?
-K-klient... Nie patrz na mnie...
Spojrzała w bok drżąc.
-Rozbieraj się opatrzę twoje rany. Po tym wyszedłem do łazienki. Wróciłem z apteczką, a gdy wróciłem ona była już cała naga. Ukucnąłem przed nią i mocząc waciki w wodzie utlenionej zacząłem opatrywać jej rany. Nawet zapomniałem o tym, że jestem nagi. Położyłem jej dłoń na policzku i uśmiechnąłem się patrząc jej w oczy.
-Nie bój się i nie martw się. Connor postara się aby doznał gorszych gwałtów niż to możliwe a na koniec będzie zdychał w męczarniach. Już dobrze...
-C-czy ja...
-Tak?
-Posuniesz mnie?
-Co?
-Może wtedy uda mi się zapomnieć. Poza tym jestem kurwą i nie mogę bać się mężczyzn prawda Tom?
-Nie mogę.. Poza tym...
Popchnęła mnie i przewróciłem się. Drżała, ale chyba naprawdę tego chciała. Usiadła na mnie okrakiem.
-P-proszę...
Złapała za mojego członka i wsunęła go w siebie.
-Ah...Tom..
Odchyliła do tyłu głowę i zaczęła płynnie poruszać biodrami. Cholera... Podniecała mnie. Jej jędrne i kształtne piersi. Z tej wstydliwej i agresywnej dziewczynki stała się pewną siebie kobietą. Ułożyłem dłonie na jej drobnych biodrach.
-Przyśpiesz Roxy... Oh... właśnie tak...
Powiedziałem mrucząc cicho. Była dobra w tym co robiła.
-T-Tom? K-kim ona jest...
Te słowa sprawiły, że zamarłem. Powoli odchyliłem do tyłu głowę leżąc dalej na podłodze. W wejściu do salonu stał Bill wpatrując się w nas z szokiem i niedowierzaniem w to co widzi.
-To tak jestem tym idealnym i jednym co cie zaspokaja?
Odwrócił się i zaczął uciekać.
-Bill!!
Chciałem wstać, ale Roxy dalej siedziała na mnie nie przestając się poruszać.
-Kto to był Tom?
Cholera! A prawie zrealizowałem swój plan...
-Nikt. Spraw, żebym doszedł jak najszybciej inaczej wyrzucę cię nagą na zewnątrz...
Wzięła to do siebie, bo poruszając jeszcze szybciej biodrami zaczęła mnie całować namiętnie i zachłannie.

sobota, 9 czerwca 2012

Wiadomości

Więc tak. Co do pytań o tego bloga tu, to najszybciej nota będzie po 25 czerwca bo mam obronę na uczelni i to jest ważne. Z Lavim mam o tyle lepiej, że noty mam na kompie i je tylko kopiuje. A tak poza tym to na Lavim jest nowa nota więc zapraszam. Co do twincesta, to obiecuję wynagrodzenie jak tylko napiszę.
Pozdrawiam was serdecznie :*

środa, 6 czerwca 2012

Uwaga!

Dobra ludziska muszę powiedzieć kilka słów odnośnie bloga o Lavim. Otóż dziś było na blogu ponad 50 osób a komentarze do najnowszej noty są 3. Dlatego pomimo, że mam historię spisaną na kompie nie będę wrzucać na razie odcinków aż liczba ta nie ulegnie zmianie na przynajmniej 6, bo tak to zaczynam myśleć czy to opowiadanie przypadkiem nie jest do dupy i nie usunąć bloga.
Pozdrawiam Was :)