środa, 29 sierpnia 2012

Godfather:Odcinek 29 cz.2







Patrząc na tego skurczysyna miałem ochotę zrobić z nim zupełnie co innego niż jazda do zakichanego urzędu, gdzie i tak wiele czasu nie spędzimy. Poza tym chciałbym coś oryginalnego porobić a nie tak jechać do urzędasów. Jednak było inaczej i chuj planów zmieniać nie będę. Właśnie wtedy zadzwonił mi telefon. Niewiele myśląc odebrałem. Chyba zaskoczenie było wręcz wymalowane na mojej zapyziałej, gangsterskiej mordzie, bo Bill wpatrywał się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. 
-Alex. Co jest? 
Zapytałem spokojnie. Tak byłem zaskoczony, że dzwoni do mnie. Od akcji w piwnicy nie odzywał się do mnie a teraz taka niespodzianka.
-Mamy problem.
-A czy my ich kiedykolwiek nie mamy? 
-Tom to nie jakiś tam mały problem. 
-Co masz na myśli? 
Czułem, że jest coś nie tak. Pomimo, że Alex starał się udawać spokojnego to mu to nie wychodziło. Chyba znałem go aż za dobrze... Dlaczego aż tak bardzo? 
-Dobra. Nie będę cię dłużej zwodzić Tom. Pojawił się ON. Wrócił. 
-Przez on masz na myśli...
-Tak, Kobra wrócił. 
To co nastąpiło potem wytrąciło mnie z równowagi. Dałem ostro po hamulcach, że prawie z Billem rozwaliliśmy sobie ryje o przednią szybę. 
-JAK TO?! 
Nie wiedziałem, że ktoś potrafi tak bardzo przyśpieszyć mi puls i bicie serca... Tak bałem się go. Nikogo w życiu nie bałem się tak jak on. Dlaczego wrócił? Myślałem, że nie żyje! 
-T-Tom... co się dzieje? Zbladłeś...
Spojrzałem na Billa słysząc za sobą głośne klaksony innych aut. 
-I... interesy Bill. 
Nerwowo zacząłem poruszać kolczykiem w wardze. 
-Alex będę tam. 
Nie powiedziałem za ile i kiedy, po prostu rozłączyłem się. Spojrzałem na Billa.
-Zmiana planów. Muszę jechać do Alexa. Przekręć się do mnie i ściągaj spodnie.
-CO?! 
-Rób do kurwy to co mówię! 
Warknąłem, a on od razu posłuchał. Wyciągnąłem wibrator i rzuciłem go na tył. 
-Do urzędu pojedziesz sam. Wszystko załatwiłem, więc szybko cię obsłużą. Tylko pomyśl nad nazwiskiem i imieniem. Potem pójdziesz do salonu tatuażu niedaleko urzędu. Ludzie cię pokierują. Zrobią ci mały zabieg i masz się nie sprzeciwiać jasne? Potem po ciebie przyjadę. 
-Ale czemu tak nagle...?
-Pojawił się ktoś z kim nie chciałbyś mieć do czynienia, uwierz mi. Muszę się tym zająć i lepiej zbadać teren. 
Po tych słowach odpaliłem i z piskiem opon ruszyłem do urzędu. Wysadziłem Billa.
-Do potem! 
I zaraz po tym znowu jechałem najszybciej jak się dało. Nie może to być prawda! Jestem... Nie nawet nie chcę o tym myśleć! Dlaczego on wrócił?! Miał już od kilku lat gryźć ziemię do cholery! Nie wiem nawet z jaką prędkością jechałem. Musiałem pewnie ostro zapierdalać, bo już po kilku minutach stałem pod domem Alexa. Szybko uciekłem z auta i załomotałem w wejściowe drzwi. Jak Alex otworzył od razu wpierdoliłem się do środka. 
-Skąd o nim wiesz?
Alex nie wyglądał lepiej ode mnie. Był tak samo zdenerwowany jak i ja. 
-Ludzie go widzieli... Zmienił się jak my... Tom jeśli to był on.. 
-Nawet nie kończ... Cholera! 
Podszedłem do ściany i wymierzyłem w nią z pięści jakby niby była czemuś winna. Moje całe ciało drżało, na razie nie od strachu a od wściekłości. 
-Tom mamy z nim pakt... Jeśli użyje tego przeciw nam... nic nie możemy zrobić. Takie jest prawo ulicy.
-Wiem! Cholera doskonale o tym wiem! 
Zamknąłem na chwilę oczy i kiedy je otworzyłem odwróciłem się do niego przodem. 
-Najgorzej będę mieć ja... Wracam do swojej suki, a ty informuj mnie o wszystkim na bieżąco.
-Ok. 
Wyszedłem z jego domu i udałem się na miasto. Bill na pewno siedział jeszcze w urzędzie, więc wykorzystam okazję i trochę zmienię wygląd. Poszedłem do jednego z najlepszych fryzjerów w mieście i postanowiłem pozbyć się warkoczyków. Zajął się mną i nawet nie wiem ile to trwało. W końcu stałem przed lustrem z czarnymi dredami. Uśmiechnąłem się oglądając dokładnie.
-Dzięki stary. 
Zapłaciłem i spojrzałem na zegarek. To już jest tak późno?! Wybiegłem z zakładu i szybko udałem się do salonu tatuażu. Billa jednak tam nie było. Rozglądałem się po okolicy i był tam ktoś kto wyglądał jak on... Jednak. Podszedłem do tej osoby i położyłem jej na ramieniu dłoń. Chłopak się odwrócił i... To naprawdę Bill! Też zmienił fryzurę na blond wymieszany z czarnym. Patrzyliśmy na siebie oboje będąc w szoku.
-Bez wątpienia jesteśmy bliźniakami. Załatwiłeś wszystko? 
-Tak. 
Zaczął grzebać w kieszeni i podał mi kartkę. 
-Zobaczmy... Maksymilian Joe Abeyta... 
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego.
-Max Joe? Skąd taki pomysł?
-Bill było krótkie, więc i teraz chciałem krótkie. Nazwisko jest Hiszpańskie więc będzie dobrze. 
-Pomysł niezły. A jak tatuaż.
-Tak... Poprawili mi bliznę na dupie zamieniając ją, że tak powiem w arcydzieło. 
-To dobrze. Jesteś głodny? Bo ja tak. Idziemy zjeść kolację. 
Patrzył na mnie jakby w oszołomieniu. Wtedy coś mi się przypomniało.
-Właśnie. Dowód ci od razu dali? 
-Aa... Tak! 
Wyjął portfel i mi go pokazał. Nieźle. Teraz już nie jesteśmy spokrewnieni. Uśmiechnąłem się w duchu. Zabrałem go do najdroższej restauracji. 
-Nie wiem, jak ty ale ja biorę sushi. Uwielbiam to danie i do tego wino.
-Wino?! Tom przecież prowadzisz.
-No i? Nie raz po większej ilości alkoholu jeździłem. Więc?
Spojrzał w kartę marszcząc brwi.
-Nie znam tych dań, więc wezmę to co ty.
-Tylko, żebyś nie żałował. Dla osób, które tego nie jadły może to być nie do przełknięcia. Chociaż tobie połykanie idzie nieźle.
Zaśmiałem się widząc jego rumieńce i zawołałem kelnera. Złożyłem zamówienie i po kilku minutach mieliśmy przed sobą talerze. Jedząc patrzyłem na Billa, a ten jadł sushi jakby nigdy nic. Widać smaki mamy podobne. Podoba mi się to. 
-Właśnie Tom. Jak interesy? 
Gdy o to zapytał prawie się udławiłem kawałkiem jaki jadłem. Popiłem szybko winem i spojrzałem na niego spod byka. 
-To jest coś o czym nie musisz wiedzieć Max. 
Przez chwilę patrzył na mnie tak jakbym zwariował i wtedy przypomniał sobie, że ma teraz tak na imię. 
-Dobra nie chcesz nie mów. Pytam, bo byłeś bardzo blady gdy mnie zostawiłeś. 
Uderzyłem ręką w stół i spojrzenie Billa powędrowało na mnie. 
-Nie byłem. Nie interesuj się bo źle skończysz. A teraz zamknij się i jedz! 
Po tych słowach między nami zapanowała grobowa cisza. Nawet jak już zjedliśmy i jechaliśmy autem. Bill udawał obrażonego. Ale miałem to w dupie. Jest moją suka i ma mnie słuchać. Zatrzymaliśmy się na podjeździe przed domem. Kiedy szliśmy do domu zadzwonił do mnie Alex. 
-Co jest?
-T-Tom... Błagam przyjedź do mnie! 
Jego głos drżał czyli stało się coś złego.
-Zaraz tam będę. 
Spojrzałem na Billa.
-Wracaj do domu i pozamykaj wszystkie zamki. Nikomu nie otwieraj, bo ja mam klucze. Piwnice są dla ciebie zakazane, chyba że chcesz źle skończyć.
-P-pamiętam i nie chcę Tom. 
-To dobrze. 
Klepnąłem go w tyłek i wróciłem do auta. Nie odjechałem dopóki Bill nie wszedł do domu. Potem ruszyłem i zapukałem do drzwi Alexa będąc na miejscu. Nikt nie odpowiadał, więc nacisnąłem klamkę. Wszedłem do środka.
-Alex! 
-Witaj Tom... Dawno się nie widzieliśmy.
Ten głos. przekręciłem głowę w bok. Na fotelu siedział Kobra z wrednym uśmiechem. Obok niego był Alex.
-Użył paktu... Wybacz mi... 
Opuścił głowę, a moje ciało zaczęło drżeć. Kobra był większy ode mnie i lepiej zbudowany. 
-No co? Nie przywitasz swojego pana mój wierny psie? Chodź tu. 
Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Co mam robić. Nie chcę go dłużej słuchać! Jednak wbrew mnie szedłem w jego stronę. Zatrzymałem się przed nim, a on jednym sprawnym ruchem zwalił mnie na kolana. Obserwując mnie swoimi kocimi oczami zaczął gładzić mój policzek. 
-Ile to czasu Tom? Dajcie nóż.
Wyciągnął rękę i dopiero teraz zauważyłem, że jest ze swoimi ludźmi. Dostał nóż i zwinnie obracając go w dłoniach obserwował mnie. Po chwili złapał mój T-shrit i rozciął go ukazując tym moje nagie ramię. Tylko nie to... Niech on przestanie... To przez to mam najwięcej blizn! Serce tłukło się w mojej piersi jak oszalałe. Z nim nie można wygrać! Uśmiechnął się i przesunął nożem od zagłębienia w mojej szyi po ramię. Poczułem na mokrą ciecz, ale nie skrzywiłem się.
-Twardy jak zawsze... 
Mruknął oblizując nóż z mojej krwi. Wiecie czemu ma pseudonim kobra? Bo nie jest jak człowiek. Od dawna podejrzewam, że jest spokrewniony z samym szatanem. Jego oczy zabłysły złoto, a już po chwili odchylał na bok za dredy moją głowę i wbijał zęby w ranę sącząc moją krew.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Uwaga!

Wiem, że miała pojawić się tu nowa nota i będzie w weekend ponieważ wpadł mi nowy pomysł na inne opowiadanie i zaczęłam tworzyć kolejny nowy blog :D
Zapraszam tu: http://painispartofourexistence.blogspot.com/
A nota z tego opka pojawi się w weken na pewno :D
Pozdrawiam Was ciepło :D

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Cóż...

No więc widzę, że pojawiają się komentarze zniecierpliwionych. Też do nich należę, bo serio moja wena stanęła w miejscu, a ja naprawdę nie zamierzam się poddać. Dlatego zapewniam, że jak tylko coś mi ruszy to od razu wyleję z siebie potoki pomysłów i wrzucę tutaj. Nie wiem co jest... Ten zastój denerwuje nawet mnie, nawet powiedziałabym, że dobija...
Pozdrawiam Was ciepło :*



wtorek, 7 sierpnia 2012

Hmm...

Wena nadal mi nie wraca... Nie wiem czemu.... Jednak obiecuję wam, że jak tylko wróci to dowalę taką notę, że mucha nie siada :D Korzystając z okazji znalazłam ciekawego bloga ( tak się wydaje, bo jak na razie są tam tylko dwie noty), który całkowicie odstaje od tego co tworzę. Laska ma fajne przemyślenia, ale jak dalej będzie to nie wiem :D Dwie notki to raczej nic nie dają nie? :D Jakbyście chcieli to link:  http://anitacorne.blogspot.com/
Sama wrzucam ją do czytanych :D
Pozdrawiam :*

piątek, 3 sierpnia 2012

Kochani...

Nie wiem co się dzieje, ale od ponad dwóch godzin siedzę nad notą i nic mi nie idzie. Złapałam brak weny i nie wiem co zrobić aby mi powróciła. Mam jednak nadzieję, że jakoś mi się polepszy. Jak nie to przepraszam, ale na siłę pisać nie chcę bo nie ma to sensu. Nie wiem może to te pogody tak na mnie wpływają. Jak dziś mi jakoś to się nie zmieni to przepraszam, ale nota pojawi się dopiero jak wróci mi wena...
Z góry jeszcze raz Was przepraszam, ale naprawdę stanęłam w miejscu a pisanie na siłę i mi i Wam raczej się nie spodoba...

środa, 1 sierpnia 2012

Pytanie

Drodzy moi czytelnicy. Mam do Was pytanie na temat jednego z moich blogów. Mianowicie chodzi mi o Liliane i Allena. Czyli o http://doontleavemealone.blogspot.com/ . Co sądzicie o tym blogu? Bo zastanawiałam się nad tym aby go albo zawiesić na stałe albo usunąć. Czekam na Wasze komentarze.
Pozdrawiam :)