poniedziałek, 17 września 2012

Godfather:Odcinek 30

Tak na wstępie to:

1. Mniej więcej o taki fryz Billa mi chodzi:) [Kliknij]
2. Nie wiem jak będzie podobać się nota, ale mam nadzieję, że nie zawiodłam.
3. Przepraszam, że taka krótka... Nie wiem coś z weną mam...
4. Mam nadzieję, że niebawem będę pisać lepiej i dłużej.



Nie wiem ile pił tak moją krew, ale powoli naprawdę zaczynało kręcić mi się w głowie. Dość tego! Nie jestem żadnym psem! Byłem, ale to są zupełnie stare dzieje! Zacisnąłem szczęki i odepchnąłem od siebie Kobre. Niech nie myśli sobie, że jestem dawnym sobą. Ściągnąłem koszulkę i wstałem. Docisnąłem materiał do rany i z mordem w oczach spojrzałem na tego dupka.
-Dość tego. Wracaj do zaświatów, czy skąd tam przybyłeś. Dla mnie jesteś martwy.
-Masz jaja...
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem do wyjścia z domu Alexa.
-Chciałbym ci przypomnieć Tom o naszym pakcie. Wiesz czym grozi jego znieważenie na ulicy? Chycesz go złamać?
Prychnąłem pod nosem i odwróciłem się by spojrzeć w oczy temu padalcowi.
-Złamałeś go ty kilka lat temu, gdy przepadłeś bez wieści. Każdy potwiedzi moje słowa. Nie jesteś już kimś. Teraz jesteś obcym na naszym terenie Kobra. Zapamiętaj sobie to.
Odwróciłem się ponownie i gdy moja ręka spoczęła na klamce tuż przy mojej głowie wbił się nóż w drzwi. Stałem tak chwilę, bo wiedziałem, że to oznacza iż nasza rozmowa nie zostałaskończona.
-Podobno, gdy pan zostawia swojego psa ten dziczeje. Tak jest i z tobą Tom.
-Godfather.
-Co?
Odwróciłem się i spojrzałem na niego.
-Mów na mnie Godfather bo teraz tak na mnie mówią.
Uniósł zaskoczony brwi, ale zaraz na jego ustach pojawił się szeroki, cwanym uśmiech. Wstał z fotela i ruszył w moją stronę. Bałem się go. Jest to człowiek całkowicie nieobliczalny, ale nie dawałem tego po sobie poznać. Jeśli się teraz złamę, będzie jedynie gorzej i gorzej. A właśnie taka postawa jąką sobie obrałem może uratować mnie od tego dupka.
-Nie przerywa się czyjeś wypowiedzi. Nie uczono cię tego? Na czym to ja skończyłem?
Zatrzymał się kładąc jeden palec na czole i myślać. Po chwili spojrzał na mnie spod byka. Zanałem ten wzrok aż za dobrze. Pomimo, że na ustach miał uśmiech, sztuczny, mylący uśmiech, to oczy mówiły, że chce mnie zabić.
-Tak, jak pies dziczeje i właściciel go odnajduje nic nie jest tak dobre jak...
Stanął przede mną i zwinnym ruchem uderzył mnie z pięści w brzuch. Złapałem łapczywie powietrze i zgięty w pół upadłem na kolana.
-... Jak po prostu go wytresować od nowa.
Spojrzałem na niego z przymrużonymi powiekami. Zapomniałem jaki jest on silny. Cholera by to!
-Nie dam się! Rozumiesz?! Nie jestem tym kim byłem, a ty nie jesteś tym kim byłeś wtedy dla mnie!
Warknąłem i wstałem nadal mając lekkie problemy z oddychaniem. Odwróciłem się, wyjąłem nóż i rzuciłem go przed samą stopą Kobry.
-Nie zbliżaj się więcej do mnie.
-Bo?
-Zginiesz.
Po tych słowach opuściłem dom Alexa. On wybrał pakt nie mnie. Znowu zostałem zdradzony! SZLAG! Uderzyłem z pięści w samochód i zaraz do niego wsiadłem. Wyjechałem z piskiem opon i już po kilku minutach byłem w domu. Szczelnie wszystko pozamykałem. Ku mojejmu zdziwieniu Bill czekał na mnie na schodach. Jak tylko na niego spojrzałem zerwał się z nich i uwiesił na mojej szyi.
-Tak bardzo się bałem. Czułem twój niepokój! Co się działo Tom?
Zaskoczył mnie i nie ukrywałem tego. Położyłem dłoń na jego tali i gdy ten mocniej wtulił się we mnie syknąłem z bólu. Poruszył ranę.
-C-co to jest?
Ehh... czy on musi być aż tak spostrzegawczy?
-Powrócił dawny szef tego co teraz mam ja. Myślałem, że zdechł ale tak nie jest. Od dziś wszędzie ze mną chodzisz. Ten człowiek jest gorszy ode mnie.
-A to w ogóle możlwie?
Chyba chciał zażartować, ale mój wzrok zamknął mu japę. Cholerna rana.
-Kolejna blizna do kolekcji... Dupek..
Mruknąłem raczej do siebie niż do Billa.
-Tom czy to znaczy... Wiesz, że te wszystkie blizny na twoim ciele to jego sprawka?
-Tak.
Poszedłem do kuchni a ten poczłapał za mną Wziąłem apteczkę z szafki i wyjąłem żyłkę i igłę.
-Zszyjesz mi to?
-J-ja?!
-Sam nie dam rady.
Kiwnął w końcu głową. Myślałem, że ta rana jest płytka, ale myliłem się. Trzeba zszyć. Dlaczego jest aż tak wytrzymały na ból... Ehh. Usiadłem na krześle, aa Bill zabrał się za szycie rany. Nawet nie jęknąłem. Cierpliwie czekałem aż skończy.
-Kim jest... ten człowiek?
-Dawnym szefem. Niestety, ale po tym jak wypierdolił mnie ojciec z domu trafiłem do jego gangu. Szybko się uczyłem. Dlatego postanowił uczynić mnie swoim psem. Widzisz ten tytuł był zaszczytem bo miało się specjalne względy u Kobry. Jednak on normalny nie był. Wolałbym nie mieć tych jebanych względów. Ciął mnie codziennie i pił z ran moją krew.
Bill słuchając tego zaprzestał szycia i spojrzał na mnie.
-Nie przestawaj szyć. To, że nie widać iż mnie boli nie oznacza, że tak jest.
-S-sorry...
Westchnąłem. Nienawidziłem wspomnień z tamtych lat. Były najgorsze z całego mojego życia.
-Czy on.. coś ci robił oprócz tego?
-Zadajesz strasznie dużo pytań wiesz?
-Wiem, ale...
Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
-Robił mi wiele rzeczy. Jednak nigdy mnie nie przeleciał jeśli o to ci chodzi. Ale do seksu mnie zmuszał. Nie ważne czy chciałem czy nie miałem go jebać. Zmusił mnie nawet raz do obciągania sobie. Ale potem rzygałem... Tego się nie zapomina. Najgorsze jednak były chwile gdy pił krew. Skończyłeś już?
-yy.. t..tak..
Odciął żyłkę i odłożył igłę na bok.Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.
-Minę masz dość ciekawą.
-Bo... mówisz, że jest gorszy ale nie wygląda po tym co mi powiedziałeś...
-To że mi nic nie robił gorszego nie znaczy, że innym też nie. Mówiłem ci. Pies miał przywileje. Dla przykładu. Jeśli mówił i mu przerwano kazał takiemu kolesiowi odciąć na jego oczach język. Jeśli podstawiał się do laski a ta go odrzuciła... Najpierw ją gwałcił cały gang, potem on a na końcu kobiete gwalcił nożami różnej wielkości.
Widziałem, że Bill pobladł słuchając tego.
-Masz wszędzie chodzić za mną.
-C-co się dziś stało Tom?
-Postawiłem mu się. Powiedziałem nie. Mam dość bycia jego psem. Znajdzie pewnie info o tobie. Dlatego jeśli nie chcesz zginąć bądź być kaleką do końca swoich dni... Wszedzie ze mną łazisz. Do poziemi też.
-Ale... ja...
-Chuj mnie twoje zdanie. Albo chcesz żyć albo nie. Wybór należy do ciebie.
Po tych słowach pozbierałem rzeczy i schowałem je do szafki. Spojrzałem na Billa i uśmiechnąłem się. Słodko wyglądał kiedy się bał.
-Zrobiłeś tatuaż?
-T..tak. Czemu taki? Czuję się jak kurwa...
-Bo nią jesteś. Jesteś moją kurwą i to musisz zapamiętać.
-Czemu mi to robisz, skoro robiono to i tobie?
-Bo mi się to podoba. To jak błagasz bym przestał bo za ostro cię pierdolę lub poniżam. Podoba mi się to.
Taka jest prawda. Cholera powinienm sobie ulżyć i wyładować się na nim... Byłby to wspaniały pomysł. Jednak ciągle w głowie miałem Kobre i pewnie niebawem zapuka on do naszych drzwi.

sobota, 8 września 2012

Uwaga!

Gdyby ktoś chciał to niech pisze do mnie na gg. Tam mogę podawać info o notach. Mój numer: 37343303

czwartek, 6 września 2012

Nota!

Na Pain jest nowa nota:D Ogólnie przepraszam, że tak bardzo krótka, ale braki weny znowu dają mi się we znaki :/
Zapraszam do czytania i komentowania :D