Zapomniałam wcześniej zmienić na możliwość komentowania bloga http://tonewodchlaniciemnosciwglebimnie.blogspot.com/ wszystkim a kapnęłam się dopiero dziś :D Dlatego na blogu już komentować noty może każdy. Nie wiem kiedy będzie nowa nota na twincescie ponieważ obecnie zajmuję się zaliczeniami na uczelni. Szybciej wrzucę coś na Laviego ponieważ mam to napisane na kompie i tylko wystarczy zrobić kopiuj wklej. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam za małe niedopatrzenie :) :)
wtorek, 29 maja 2012
poniedziałek, 28 maja 2012
Uwaga!
Na http://tonewodchlaniciemnosciwglebimnie.blogspot.com/ jest nowa nota. Nie jest najdłuższa, ale może się spodoba :D
niedziela, 27 maja 2012
Nowinki :D
Serdecznie zapraszam na mojego kolejnego bloga :D Mile widziane opinie :D http://tonewodchlaniciemnosciwglebimnie.blogspot.com/ Tematyka chyba przypadnie Wam do gustu :D
sobota, 26 maja 2012
Godfather:Odcinek 25
Wredny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Tak lizał mi
buty i co z tego? Za bardzo mnie wkurwił tym co mi zrobił.
-TOM! PROSZĘ!! PRZESTAŃ!
Spojrzałem na niego z wyższością i uśmiechając się wrednie
pchnąłem go za ramiona w dół, tym samym nabijając go na członka Alexa. Wszedł
do samego końca, po prostu siadając na nim. Chciał wstać, ale Alex szybko go
złapał i „przytulił” do swojego torsu. Taka pozycja spowodowała, że Bill z
fiutem mojego kompana wypinał się do mnie. Uśmiech jeszcze bardziej mi się poszerzył.
Przesunąłem powoli dłonią po sterczącym już członku i przybliżyłem się do nich.
Nakierowałem na dupę Billa swojego penisa. Naparłem na niego, a z moich ust
padło westchnienie. Z Billa to był stłumiony krzyk… Po chwili poczułem, że mój
penis stopniowo w niego wchodzi. Cholera był taki ciasny, a teraz jeszcze z
fiutem Alexa… Nie no miodzio! Gówniarz zaczął łkać w ramię Alexa, a ja nie
zamierzałem czekać. Zacząłem pchać w niego biodrami tym samym wysuwać i wsuwać
kutasa po jaja. Mój penis ocierał się o kutasa Alexa i ścianki odbytu Billa.
Jezu to było zajebiste! Nie umiałem się powstrzymywać i po prostu zacząłem
pierdolić jego wypchany po brzegi tyłek jak pies swoją sukę! Moje ruchy były
tak szybkie, że po pomieszczeniu rozchodził się dźwięk uderzanych o nich moich
jaj. Złapałem pośladki Billa i jeszcze bardziej je rozszerzyłem.
-N-NiEE!! B-błaaaa…...mmmmm!
Alex uciszył go przyciskając do swojego torsu. Czułem mniejsze
tarcie i wiedziałem czemu… Bill znowu krwawił. Nie przejmując się tym zacząłem
jebać go jeszcze bardziej brutalnie i bezlitośnie niż wcześniej. Zauważyłem, że
Alex wolną dłonią złapał z penisa Billa i zaczął go masturbować. O tak dobrze
myśli. Uśmiechnąłem się jednym kątem warg i dalej jebałem dupsko Billa. Po
kilkunastu ostrych pchnięciach poczułem przyjemne ukłucia w podbrzuszu. O tak…
Odchyliłem do tyłu głowę i… Doszedłem zalewając jego wnętrze. Spojrzałem na
nich i… nie tylko ja doszedłem. Dosłownie cała nasza trójka spuściła się w tym
samym momencie. To było fascynujące i intrygujące. Szczególnie to, że
gwałciliśmy właśnie Billa a on doszedł! Boże on jest masochistą?! Powoli
wyszedłem z niego, Alex go puścił, więc zszedł z niego i po chwili na podłogę z
jego odbytu kapała sperma wymieszana z krwią. Patrzyłem z fascynacją na
powiększającą się plamę na podłodze.
-Bill, odwróć się do mnie…
Powiedziałem cicho, ale na tyle głośno aby mnie usłyszał.
Przesunąłem dłonią po brzuchu i czekałem. Drżąc powoli odwrócił się do mnie.
Spojrzał na mnie zamglonymi oczami. Jego policzki były czerwone, a ciało mokre
od potu.
-Podejdź do mnie…
Objął się w tali rękami i zamykając oczy zadrżał jeszcze
mocniej. Bał się… Mnie albo tego, że załatwię go tak jak tego gówniarza – 50 mężczyzn…
on by tego nie wytrzymał. Otworzył oczy i niepewnie stawiając nogi ruszył w
moją stronę. Gdy zatrzymał się przede mną wyciągnąłem w jego stronę dłoń, a on
od razu zamknął oczy. Nie zamierzałem go uderzyć, ale chyba tak to odebrał.
Dotknąłem jego policzek i uśmiechnąłem się gładząc go kciukiem.
-Jeśli będziesz grzeczny i dobry dla mnie, ja odwdzięczę się
tym samym… Zapamiętaj to sobie. Ubierz się i idź za Danielem. Zaprowadzi cię na
górę. Idź do swojego pokoju.
Bill odwrócił się i podniósł koszulę z podłogi. Nałożył ją
na siebie i wyszedł z jednym z ludzi. Spojrzałem na Alexa. Miał mieszany wyraz
twarzy. Przewróciłem oczami i podszedłem do spodni. Wyjąłem opakowanie
papierosów i wyjąłem z niego jednego. Umieściłem między wargami i odpaliłem. Zaciągnąłem
się i spojrzałem na Alexa.
-Mów o co chodzi bo widzę, że coś jest nie tak.
Mówiąc to wypuszczałem nosem i ustami dym. Uśmiechnąłem się
i podszedłem do niego ponownie zaciągając się papierosem. Wypuściłem dym nosem
i musnąłem jego wargi.
-O to chodzi? Czy raczej o to…
Z cwanym uśmiechem złapałem jego pośladki.
-Przestań… nie mam ochoty…
Zaskoczył mnie tym. Uniosłem brew do góry i odsunąłem się od
niego. Patrzył w bok marszcząc brwi i zaciskając dłonie w pięści.
-Chyba nie myślałeś, że zabije swojego brata? Z żywego mam
lepszy pożytek. Alex mówiłem ci, że ja nikogo nie pokocham nigdy jasne? Dlatego
nie chciałem wtedy seksu. Czułem, że narobisz sobie nadziei. Jesteś mi bratem i
tak zostanie. Mogę cię od czasu do czasu jebać, całować… Jednak dla mnie będą
to tylko zbliżenia cielesne. Fizyczność. Bo to…
Dotknąłem palcem swojego mostka w miejscu, gdzie za nim
tłukło się moje serce.
-To mam z kamienia. To tylko mięsień pompujący krew ważną
dla mojego przetrwania. Dlatego pamiętaj o tym. Nie umiem kochać, a miłość jest
dla mnie kpiną. Śmieszny żart wymyślony przez kutasa w niebie…
Zaśmiałem się i podniosłem spodnie. Nałożyłem je na tyłek i opuściłem
pokój. Wróciłem na górę, a raczej miałem taki zamiar, bo usłyszałem krzyki,
wyzwiska i Bóg wie co jeszcze zza jednych drzwi. Otworzyłem je.
-Co jest do kur…
Nie dokończyłem, bo coś dużego pierdolnęło mnie w twarz. Był
to jakiś łach. Opadł na podłogę łącznie z moim złamanym papierosem. Spojrzałem
wściekły po sali. W kącie stała dziewczyna. Długie ognisto rude włosy opadały
jej po ramionach i plecach. Patrzyła na mnie dużymi , błękitnymi oczami. Była
zjawiskowo piękna to trzeba przyznać. Jej cera była tak jasna jak u
porcelanowej lalki. Twarz zdobił pieprzyk tuż nad pełnymi ustami.
-S-szefie… Ty zdziro!
Warknął jeden z moich ludzi i z całej siły uderzył
dziewczynę. Ta upadła i złapała się z policzek.
-Albert możesz mi w krótki sposób wyjaśnić co tu się do
kurwy wyprawia? Słychać was na całym korytarzu. Nie umiecie sobie poradzić z
drobną kobietą?
-To nie tak! Jest jak kocica. Drapie, kopie i gryzie.
Pomijają to nawet nie możemy jej związać.
-Nie możecie… Takiej kobiety… Kurwa a za co ja wam płacę?!
Mruknąłem i podszedłem do niej. Kucnąłem przed nią i
przyjrzałem się jej.
-Ile masz lat?
Cisza. Złapałem ją za podbródek, a ona splunęła mi w twarz.
Przetarłem gębę dłonią i złapałem ją za kudły, że aż pisnęła.
-Zadałem ci pytanie!
-D-dwadzieścia! Puść mnie ty niewyżyty zboczeńcu! Puszczaj
kutasie!!
Zacząłem śmiać się i kręcić na boki głową.
-Jesteś dziewicą?
Zrobiła się czerwona na twarz i spojrzała w bok. Zmyliło
mnie to trochę, bo od razu zaczęła się szarpać.
-Nie twój interes! Puszczaj mnie!!
Tak mocno szarpała się ze mną, że dostałem w nos z łokcia.
Puściłem ją i złapałem się za twarz. Kurwa pizda!
-Wkurwiłaś mnie! A wy debile patrzcie i uczcie się!
Warknąłem i szybko złapałem ponownie laskę. Przerzuciłem ją
przez ramię i rzuciłem na łóżko. Rozpiąłem spodnie i nim zdążyła się odwrócić
złapałem ją za biodra przyciągając do siebie. Ponownie zaczęła się szarpać i
uciekać ode mnie biodrami. Była do mnie tyłem, więc pewnie nie widziała tego
jak mam wściekłe spojrzenie. Mój penis już sterczał. Zabawne jak potrafił ze
mną współpracować. Złapałem go i kiedy wyłapałem moment wszedłem w dziewczynę.
-Nie!! Aaaa!
Drżąc opadła na łóżko, lecz dalej wypięta była w moją
stronę.
-Od dziś jesteś moją własnością, dlatego nauczymy cię z czym
będziesz się spotykać. Nie próbuj stąd uciekać, bo znajdziemy cię a twoją
rodzinę zabijemy jasne?! A teraz ładnie mnie obsłużysz.
Po tych słowach zacząłem się w niej poruszać. Była dziewicą.
Łatwo idzie to wyczuć. Zabrałem jej pierwszy raz, ale chuj mnie to obchodzi.
Łapiąc ją za włosy przyciągnąłem do siebie opierając o tors. Jedną dłonią
złapałem ją za pierś. Trzeba przyznać, że ciało ma piękne. Drugą rękę
przysunąłem do jej ust. Wsunąłem w nie dwa palce.
-Ssij…
Zrobiła to, bo podkreśliłem to mocnym pchnięciem.
Zastanawiało mnie jedno… Nie płakała. Bolało ją na pewno, ale nie płakała. Po
kilku minutach posuwania jej i ssania moich palców pchnąłem ją na nowo na
łóżko. Gdy była do mnie wypięta potarłem tymi palcami o jej odbyt dalej ją
pieprząc.
-C-co robisz?! Gdzie ty mnie dotykasz! N-nie… nie…!!
Nie słuchałem jej i już po chwili były w niej moje oba
palce. Teraz poruszałem w jej odbycie palcami a w piździe kutasem.
-Jak się rozluźnisz poczujesz z tego przyjemność. Wyjdźcie wszyscy.
Posłuchali i zostaliśmy sami. Nie wiem czemu ale chciałem
dać jej przyjemność a nie ból. Było to dziwne. Po tym, jak drzwi się zamknęły
od razu poczułem, że dziewczyna się rozluźnia.
-Z-zabrałeś moje pierwsze razy – analny i ten drugi… Jesteś
potworem.
-Możliwe, że jestem. Ale teraz ten potwór chce ci dać
przyjemność jakiej nie doznałaś.
Uśmiechnąłem się i przesunąłem wolną dłonią po jej plecach.
-T-to mi ją d-daj…
Spojrzała na mnie przez ramię. Jej oczy powiedziały mi to co
trzeba. Wyszedłem z niej i podszedłem do szafki. Wziąłem wibrator i wróciłem do
niej. Przekręciłem ją na plecy.
-Rozchyl nogi.
-c-co chcesz zrobić…
Spojrzałem jedynie na nią wściekły i od razu mnie
posłuchała. Wsunąłem w jej odbyt wibrator. Krzyczała z bólu, ale byłem nieczuły
na tego typu rzeczy. Włączyłem wibrator na maxa i słysząc jej jęki uśmiechnąłem
się. Usiadłem na łóżku i naciągnąłem ją na siebie. Wszedłem w nią i z cwanym
uśmiechem wpatrywałem się w jej oczy.
-Pracuj biodrami…
Robiła to nieporadnie, a z sekundy na sekundę szło jej coraz
lepiej. Uśmiechnąłem się i gdy odchyliła się lekko do tyłu ja przyssałem się
wargami do jednej z jej piersi. Ssałem i gryzłem jej sutka… Trącałem go też co
jakiś czas językiem. Nasze ciała połączyły się wspólnym erotycznym tańcu.
Pojękiwała i krzyczała więcej. W końcu oboje mocno szczytowaliśmy. Tak
doszedłem w niej. Nie boję się, że zaciąży. A czemu? Zdjąłem ją z siebie.
Podszedłem do szafki, wziąłem strzykawkę i zrobiłem jej zastrzyk. Wtedy powoli
wyjąłem z niej wibrator.
-C-co mi dałeś…narkotyki?
-haha nie. To antykoncepcja. Od jutra będziesz obsługiwać
klientów w jednym z moich klubów.
-N-nie mogę ciebie?
Uśmiechnąłem się ubierając spodnie.
-Ja już mam swoją dziwkę. Ale jeśli będziesz dobrze pracować
to w ramach nagrody będziesz spędzać ze mną noce. Nie tylko na seksie.
Puściłem jej oczko. Podszedłem do niej i namiętnie ją
pocałowałem.
-Na razie Roxy. Od dziś tak masz tu na imię.
Zaśmiałem się oblizując usta i wyszedłem.
-Jest wasza. Już nie musicie być ostrzy. Obsłuży was z miłą
chęcią.
Po tych słowach w końcu udałem się na górę. Byłem zmęczony.
Chciałem odpocząć. Dużo się ostatnio działo. Będąc już w domu wszedłem do
łazienki w swoim pokoju. Po wyjściu spod prysznica poszedłem od razu do łóżka.
Padłem szybko. W nocy obudził mnie jakiś szelest. Otworzyłem oczy i to co zobaczyłem
mnie zaskoczyło. Siedział na mnie Bill z zapłakaną twarz. Właśnie otwierałem
usta, żeby zapytać co jest i czego chce, gdy nagle poczułem kurczowy ucisk jego
palców na własnej szyi. Zacząłem się dusić. Szybko złapałem go za łapy, ale nie
mogłem odciągnąć jego dłoni. Nie wiele myśląc przekręciłem nas na bok i
spadliśmy z łóżka. Uwolniłem się tym od jego ucisku i zacząłem kaszleć.
Oddychanie teraz sprawiało mi ból. Spojrzałem wściekły na Billa. Leżał tak jak
upad, tylko że zakrywał przedramieniem oczy płacząc.
-T-Tom… nie daje rady. Wypaczyłeś mi nie tylko ciało, ale i psychikę.
A najgorsze jest to, że… Pomimo tego co robisz, to ja kurwa nie mogę przestać o
tobie myśleć! Chcę byś mnie dotykał i tylko mnie! A ty pewnie po całej akcji
jaką mi zafundowałeś pierdoliłeś się z Alexa… haha… Jestem żałosny…
Pił czy ki chuj… Przyjrzałem się mu i westchnąłem.
-Słyszałeś tak?
Znieruchomiał i dopiero po chwili usiadł. Kiwnął tylko
głową.
-To co mówiłem Alexowi to prawda. Nie kocham i nie łudź się
też tym jasne? Jesteś moją kurwą i to tylko musisz wiedzieć i robić. Jak
mówiłem – jeśli będziesz grzeczny i dobry, to ja też taki będę dla ciebie.
-Skoro tak… To pierdol mnie tu i teraz… całuj moje ciało…
Boże co ja mówię!
Zerwał się z podłogi i już miał wybiec, kiedy wstałem szybko
i złapałem go za nadgarstek. Spojrzał na mnie z przerażeniem.
-P-puść mnie Tom… nie chcę tego… Bo nie wiem czemu, ale
działasz na mnie jak narkotyk, a ja głupek się uzależniam! Dlatego ni…
Nie mogłem tego dłużej słuchać i tak po prostu wpiłem się w
jego usta. Całowałem je delikatnie, ale jednocześnie namiętnie i zawzięcie.
Moje dłonie wsunęły się pod materiał jego koszulki, a on jęknął w moje usta.
Uśmiechnąłem się. Czyli to dlatego taki był. Nienawidził siebie za to, że mimo
tego jak go traktuje, gwałcę, biję i wiele innych on jest mnie spragniony. To
zabawne, ale mi się podoba. Wsunąłem
jedną z rąk w jego bokserki i poczułem na pośladku nierówność.
-Jutro zamienię tą bliznę w tatuaż, a jak będziesz grzeczny,
to nawet postaram się aby nie bolało.
Zrzucił z siebie koszulę i łapiąc moją głowę przysunął za
nią moją twarz do jego sutków.
-To jest nie fair…
-Na tym polega życie głupku…
Zaśmiałem się i zacząłem ssać jego sutki. Właśnie powstał w
mojej głowie ciekawy pomysł. Myśl, którą zrealizuję tylko po to, by uzależnić
go jak najmocniej od siebie a potem rzucić jak szmatę. Zrobię to tak, żeby bolało i mocno. Wiem, że jestem chujem, ale kocham nim być.
środa, 23 maja 2012
Godfather:Odcinek 24
Zaśmiałem się i odbijając plecami od futryny ruszyłem w jego
stronę.
-Oj Alex chyba przerwaliśmy mu posiłek…
Spojrzałem na Alexa przez ramię i zaśmiałem się głośno.
Również zaczął się śmiać i ruszył za
mną.
-Tom. Czego Ty ode mnie chcesz?!
-Jeszcze pytasz suko?! Mam ci przypomnieć ostatnie dwie noce
sprzed tygodnia? Oo widzę, że pamięć powraca.
Zaśmiałem się i wziąłem krzesło, które ułożyłem na środku
pokoju tuż przed łóżkiem Billa.
-Sam sobie na to zasłużyłeś! Teraz przynajmniej wiesz jak to
jest. No, ale swoją drogą chyba ci się podobało sądząc…
Odłożył tacę z jedzeniem na podłogę i spojrzał na mnie zza
wachlarza swoich długich, czarnych rzęs.
-… Po tym jak głośno pojękiwałeś… No, a ostatniej nocy przed
twoim zniknięciem nawet dość głośno krzyczałeś…
Zaśmiał się i wtedy ruszył w jego stronę Alex. Zatrzymałem
go w ostatniej chwili kręcąc na boki głową.
-Tom on z tobą pogrywa! Nie mogę na to pozwolić i tego
bezczynnie słuchać!
Spojrzałem mu w oczy, więc złagodniał mrucząc coś
niezrozumiałego pod nosem i spojrzał w bok.
-uuu… o ja cię!
Bill uklęknął na łóżku i klasną w dłonie, jak małe
zadowolone dziecko.
-Pierdoliliście się razem co?! Haha piesek kocha swego pana!
Powiedź Alex? Dobrze pamiętam? Powiedź mi… Ty pierdoliłeś jego, czy to on
zagłębiał się w twoich spiętych, ciasnych i ciepłych zwieraczach?
Mówiąc te słowa rozsunął luźną koszulę, która na dole była rozpięta i sięgała mu ud, a po
ukazaniu swojego członka zaczął się po nim dotykać. Byłem w totalnym szoku… Ale
nie tylko ja. Alexa tak wryło, że zrobił się czerwony na twarzy ze wstydu i nie
był wstanie wydobyć z siebie ani jednego słowa.
-O tak! Dotykał cię tu…
Przesunął po swoim udzie, następnie po członku. Odwrócił się
do nas tyłem ukazując swój zgrabny, jasny tyłek, na którym jeden z pośladków
oznaczony był krwawym napisem.
-A może tu…
Zamruczał zmysłowo i przesunął dłonią po pośladkach, a po
tej czynności jeden z jego placów zatonął między jego jędrnymi pośladkami.
-Głośno jęczałeś?
Spojrzał na nas przez ramię jak rasowa dziwka i wsunął w
usta środkowy palec udając że komuś obciąga. Staliśmy tak z Alexem nie wierząc
w to co widzimy. Co się z tym dzieciakiem stało?! Nie jest pijany… czyżby ćpał?
Nie no… ale skąd miałby towar? Doszedłem do siebie i zrozumiałem dopiero teraz
aluzję. On tym środkowym palcem pokazywał nam fucka! Nie wyrobiłem i rzuciłem się do niego.
Złapałem za kudły i przytwierdziłem jego łeb do poduszki. Tym samym był mocno
wypięty.
-Co jest Tom? Chcesz dokładnie widzieć mój zanikający palec
w mej dupie?! A może tak się podnieciłeś, że już chcesz mnie jebać?!
Poczułem to. Mimo tego jak grał i udawał twardego, drżał jak
króliczek. Uśmiechnąłem się.
-Nie braciszku… Chcę pokazać ci z Alexem podziemia…
Momentalnie zastygł. Spojrzał na mnie z przerażeniem i
wiedziałem czemu. Doskonale pamiętał to co mu napisałem na kartce. Dałem mu
ostrzeżenie, że jeśli pójdzie tam podczas mojej nieobecności, to nie gwarantuje
mu że wyjdzie z tego w jednym kawałku.
-O tak braciszku… Od zawsze widziałem, jak ciekawił cię ten
obszar domu, a teraz sam zrobię ci wycieczkę krajoznawczą.
Zaśmiałem się i podniosłem go za kudły.
-Wstawaj!
Warknąłem i pchnąłem do w stronę Alexa.
-Nie radzę żadnych sztuczek, bo uwierz mi… Alex chętnie
zaopiekuje się twoim ciałkiem i to w ten mniej delikatny sposób.
Uśmiechnąłem się, a Bill posłusznie ruszył za Alexem.
Minąłem go i to ja prowadziłem. Gówniarz szedł teraz między mną a Alexem.
Zamierzałem mu pokazać czym zajmujemy się tam na dole. Nawet w bardzo dobitny
sposób. Szedł za mną grzecznie, a raczej tak mi się wydawało bo już po chwili
usłyszałem jego głos.
-Idziesz specjalnie przodem, żebym mógł oglądać twój zgrabny
tyłek Tom? A może jednak podobało ci się bardziej niż przypuszczałem wtedy, co?
Zaśmiał się, a ja zatrzymałem się. Miałem się odwrócić,
kiedy usłyszałem jego jęknięcie. Szybko spojrzałem za siebie i zobaczyłem, jak
Bill trzyma się z tył głowy i mocno ją pociera.
-Pojebało cię pedale?!
Warknął do Alexa, a ten zamachnął się ponownie. Jednak
powstrzymałem go.
-Alex! Daj spokój!!
Krzyknąłem, a on spojrzał na mnie. Mruknął coś i spojrzał w
bok.
-A ty gówniarzu, jeszcze jeden głupi komentarz a uwierz
będzie bardziej bolało niż jak robiłem ci słodki tatuażyk.
Mruknąłem i ruszyłem dalej przed siebie. Zeszliśmy na dół
schodami i udaliśmy się do piwnic. Bill nie odzywał się i w końcu był spokój.
Weszliśmy do jednych z tysięcy drzwi. Wybrałem pierwsze lepsze. W środku
znajdował się nagi chłopak powiązany przeróżnymi i w przeróżny sposób sznurami.
W pomieszczeniu byli także ci co mieli go „przygotować” do jego życiowej pracy.
Uśmiechnąłem się gdy po odwróceniu zobaczyłem w oczach Billa przerażenie.
-Przytrzymajcie go. A ty Alex odpowiadasz za to, żeby nie
odwracał głowy. Tylko nie skręć mu karku!
Po moich poleceniach cała trójka dopadła Billa. Nie szarpał
się, bo chyba zdał sobie sprawę, że nie ma to sensu. Podszedłem do młodego
chłopaka i stanąłem za nim. Z szerokim uśmiechem pozbyłem się knebla z
piłeczką. Przybliżyłem głowę tak by była na wysokości jego ucha. Z szerokim
uśmiechem patrzyłem Billowi głęboko w oczy.
-Powiedź piękny… Ile masz lat?
Chłopak zadrżał, ale ja i tak wpatrywałem się tylko w oczy
Billa.
-P-piętnaście…
-Młody wiek prawda Bill? Pamiętasz te słodkie czasy?
Zaśmiałem się i po oblizaniu warg kontynuowałem dalej.
-Jakiej jesteś orientacji…
Nastało milczenie, ale w końcu drżącym głosem odpowiedział.
-Hetero.. Znaczy byłem hetro teraz jestem homoseksualistą…
Uśmiechnąłem się szeroko i liznąłem jego ucho.
-Powiedź co sprawiło, że zmieniłeś orientację…
-W-wy…
-W jaki sposób?
Chłopak opuścił lekko głowę, więc podniosłem ją za szyję.
Bill starał się nie patrzeć, ale Alex skutecznie mu to uniemożliwiał.
-Pytałem w jaki sposób!
Krzyknąłem chłopakowi nad głową i zaśmiałem się.
-M-mężczyźni… Gwałcili mnie mężczyźni.
-Ilu?
-Ponad 50…
-Powiedź nam ile tu jesteś?
-N-nie wiem… 2-3 dni… tak mi się wydaje…
Trąciłem językiem kolczyk ciągle patrząc w oczy Billa.
Widziałem w nich to co chciałem – przerażenie. Uśmiechnąłem się do niego
szeroko.
-Więc przypomnij mi jakiej jesteś orientacji?
-Homoseksualista… Lub jak kto woli biseksualista…
-I to mi się podoba. Powiedź… Skoro jesteś biseksualny to
podniecają cię penisy prawda? No to…
Zaśmiałem się i szepnąłem parę słów chłopakowi do ucha.
Pokiwał głową więc poluźniłem tak węzły, że mógł stać. Spojrzałem na chłopaków
i bez słowa przytachali do nastolatka Billa. Szarpał się, ale nie miał szans.
-Obciągnij mu.
-Tom nie! Jak możesz on jest nieletni kutasie! N-nie!
Po tym przerwane krzyki były głośnym jęknięciem jakie wydał,
gdy głowa chłopaka nachyliła się nad nim i zaczął mu obciągać. Bill zaciskał
powieki, żeby nie widzieć tego co się dzieje. Nie obchodziło mnie to. Ważne, że
ma świadomość tego, że koleś jest w takiej samej sytuacji co on i robi mu to
wbrew sobie. Uśmiechnąłem się. Spojrzałem na chłopaków i zaprowadzili Billa na
tyły. Po raz kolejny poluźniłem węzły i
chłopak był teraz mocno pochylony. Penis mojego braciszka sterczał.
Hehe… Będzie ciekawie!
-PRZESTAŃ!!
Rzucał się, ale nie miał ani jednego procenta szansy.
Nakierowałem jego członka na odbyt nastolatka, a moi ludzie z Alexem pchnęli
jego biodra, tak że członek Billa zanurzył się w chłopaku po jaja. Zaśmiałem
się, bo małolat prawie krzyknął. Gdy nie trzymałem już penisa Billa łapałem go
za biodra i odpychałem i dopychałem do pośladków nastolatka. Robiłem to do tego
momentu aż Bill nie doszedł w dupie chłopaka. Zaśmiałem się i odepchnąłem go.
Patrzyłem moment, jak z odbytu wypływa sperma, a potem kazałem przejść
chłopakom z Billem na przód, by patrzyli w twarz chłopaka. Odnalazłem knebel,
który wcześniej zdjąłem i założyłem go z powrotem.
-Pamiętasz Bill… Jak byliśmy młodzi często lubiliśmy oglądać
egzorcystę… Pamiętam bardzo dobrze jedną scenę.
-P-po co wracasz do filmu?! To co tu robisz… Jak możesz?!
Nie odpowiedziałem nic, tylko odwróciłem się i sięgnąłem coś
z szafki. Wróciłem ponownie do chłopaka. Bill zauważył w mojej dłoni nóż i
zrobił przerażoną minę.
-Widzę, że sobie przypomniałeś tą scenę.
Zaśmiałem się i biorąc ostry zamach wsunąłem nóż w odbyt
małolata. Po pomieszczeniu rozległ się stłumiony krzyk. Bill zamknął oczy, a ja
zaśmiałem się.
-Jeśli nie będziesz patrzeć zrobię to samo tobie!
Jak na zawołanie otworzył oczy, a ja wysuwałem i wsuwałem
nóż w chłopaka, pierdoląc go nim. Na podłodze robiła się coraz większa plama
krwi. Chłopak stracił przytomność, ale ja i tak nie przestawałem. W końcu
widząc zapłakaną twarz Billa uśmiechnąłem się. Podniosłem za czoło nieco głowę
nieprzytomnego małolata.
-Wiesz, że on żyje Bill?
Zaśmiałem się i bez mrugnięcia okiem przesunąłem nożem po
gardle chłopaka, otwierając je. Zaczęła sączyć się z niego krew jak z prosiaka
a ja zacząłem się śmiać. Zlizałem z noża krew i oblizałem usta.
-Wiesz co jest w tym wszystkim śmieszne? To, że mamy tu jego
bliźniaka… Ironia losu. Jak myślisz… co on teraz odczuwa?
Parsknąłem śmiechem i machnąłem na chłopaków, żeby puścili
Billa. Gdy to tylko zrobili ten podbiegł do umywalki i zwymiotował.
-Biedactwo…
Znowu zacząłem śmiać się z chłopakami i spojrzałem na Billa.
-Idziemy zwiedzać dalej braciszku.
-N-nie chcę…
Pokręcił na boki głową, a ja uniosłem brew do góry.
-Przepraszam… mówiłeś coś? Bo nie dosłyszałem.
-N-nie.. nic…
Ruszył znowu za mną, a ja z ekipą udałem się do kolejnych
drzwi. Weszliśmy tam. Akurat facet leżał na stole operacyjnym. Bill chciał
zawrócić, ale Alex postarał się by został z nami.
-Tu braciszku zmieniamy mężczyzn. Drobne operacje by
wyglądali jak kobiety. Oczywiście jaja i fiuty zostają. Jedyne co to zmiana
głosu przez chemie, kości policzkowe i takie tam… a no i najważniejsze… Piersi!
Mają cyce. Haha
Spojrzałem na niego z tajemnicą w oczach.
-Chcesz mieć piersi Bill?
On pokręcił tylko na boki głową. Zaśmiałem się tylko i
podszedłem do niego.
-Jeśli ich nie chcesz to… Alex mógłbyś na czworaka i spodnie
w dół.
Wykonał to bez ani jednego słowa.
-No więc jak zacząłem. Jeśli tego nie chcesz to tu i teraz
dokładnie wyliżesz odbyt Alexa, jasne?
-C-co?! Proszę…
Zamilkł jednak widząc moje dominujące spojrzenie. Przeszedł
na kolana i z obrzydzeniem pochylił się nad pośladkami Alexa. Rozsunął je i
wystawił język.
-SZYBCIEJ!
Warknąłem nad nim, a on jakby ze strachu od razu zaczął
lizać dupę Alexa. W rezultacie mój kumpel wydał z siebie przeciągły jęk
rozkoszy. Ukucnąłem przy nich i uważnie obserwowałem poczynania Billa.
-Wsadź go tam…
Robił wszystko co kazałem. Pomimo obrzydzenia wymalowanego
na jego twarzy. Alex jęczał a mi patrząc na nich zaczął stawać.
-Widzisz suko… jak chcesz to umiesz być posłuszna…
Gdy w końcu widziałem spływającą ślinę po jajach Alexa
uśmiechnąłem się.
-Dobrze starczy… A teraz ładnie wypniesz się do Alexa i gdy
będzie cię pierdolił, będziesz głośno jęczał i błagał o więcej.
Spojrzał przerażony na mnie i pokręcił na boki głową, mając
już łzy w oczach.
-Co to ma znaczyć?
-B-błagam…t-ty mnie wyjeb nie on…
-CO? Suka stawia warunki?!
-B-błagam Tom! N-nie dziel się mną z nikim! J-jestem twoją
dziwką prawda?! Proszę… ja…
-Udowodnij!
Warknąłem z satysfakcją wymalowaną na twarzy. Wtedy Bill
zrobił coś czego się nie spodziewałem. Prawie leżąc na ziemi, przybliżył swoje
usta do moich nóg i zaczął całować i lizać moje buty. Co prawda drżał na całym
ciele, ale… zrobił to.
-Przekonałeś mnie.. Ale ja będę jebać ciebie, a ty w tym
samym czasie obciągniesz Alexowi…
Nie chciał tego, lecz zgodził się. Odwrócił się do mnie i
wypiął. Od razu rozpiąłem spodnie i bez zbędnych słów wszedłem od razu w niego,
aż po same jądra. On nachylił się nad kutasem Alexa i zaczął mu ociągać,
Pierdoliłem go od razu jak sukę. Nie zamierzałem go oszczędzać. Jęczał w penisa
Alexa, a gdy zauważyłem, że się ociąga dopchałem jego głowę do jego kutasa.
-Masz robić to aż Alex skończy! Wtedy ładnie to połkniesz i
wyliżesz do czysta jego penisa i jaja!
Sam poruszałem jego głową, aż po kilku takich pchaniach Alex
zapełnił jego usta spermą. Uśmiechnąłem się i czekałem aż Bill zrobi to co
kazałem. Zrobił to, chociaż prawie zwymiotował. Cóż mógł nie zaczynać ze mną.
Kurczowo objąłem go za biodra i zacząłem ostro pierdolić.
Bill krzyczał, ale nie z bólu co mnie zaskoczyło, a z
rozkoszy. Było to dziwne, bo przecież wszyscy na to patrzyli. W sumie nie
obchodzi mnie to. Zacząłem ostro go jebać, aż w końcu poczułem przyjemne
ukłucia w podbrzuszu i wyjmując w ostatniej chwili penisa spuściłem się na
Billa. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.
-Grzeczna sunia… A teraz wspólnie z Alexem w ciebie
wejdziemy… Będziesz mieć podwójne doładowanie…
-C-co… ale…
Jego ciało drżała, a ja już sadzałem go na fiucie Alexa,
pomimo że się ze mną szarpał. Oj zabawimy się tutaj… na całego!
poniedziałek, 21 maja 2012
Godfather:Odcinek 23
Wstałem wcześnie rano. Nie zamierzałem leżeć. Wstałem z
łóżka ubierając się ledwo, bo przy każdym najmniejszym ruchu wszystko mnie
bolało. Założyłem spodnie, koszulę i bluzę, a na szyję arafatkę . Nie
zamierzałem pokazywać śladów po wczorajszym, tak samo jak nie umiałbym spojrzeć
teraz Billowi w oczy. Nałożyłem więc
okulary przeciwsłoneczne i tak popierdalałem po domu. Wrzuciłem do worka na
śmieci całą zawartość barku, jak i szafek kuchennych i poszedłem wypierdolić to do kubła na śmieci.
Jeżeli to alkohol powoduje taką agresję u Billa nie zamierzałem dawać mu ku
temu okazji. Musiałem uciec stąd jak
najszybciej. Zanim napotkam na swojej drodze Billa. Boże! Ja boję się przebywać
we własnym domu! Fuck! Odszukałem szybko klucze od auta i po nałożeniu butów
wykurwiłem z domu. Miałem plan – jechać
do Alexa i tam dojść do siebie. Tego teraz potrzebowałem. Wsiadłem, jak
najszybciej i udałem się do Alexa. Jednak nim do niego zajechałem poszedłem do
jednego z salonów i kupiłem nowy telefon. Poprosiłem również o wydanie nowej
karty, niby że mi poprzednią skradziono. Wyposażony w to co trzeba w końcu
zajechałem pod dom Alexa. Jakieś 2 dni temu wrócił do domu. Dobrze, że mieszkał
sam. Mam tylko nadzieję, że nie zauważy, że mam na sobie jakieś… no ślady.
Zapukałem i po chwili przed moimi oczami ukazał się Alex. Jego błękitne
tęczówki wbiły się moje oczy, a na twarzy pojawiło się zdziwienie.
-Co ty tu robisz? Nie miałeś być na jakimś wyjeździe?
Zatkało mnie. O czym on kurwa pierdoli?
-Co? Skąd ten pomysł?
-Przecież sam mi pisałeś smsa, że wyjeżdżasz na tydzień ze
swoją dziwką – Billem – na mile spędzany czas…
Urwał po pewnie widział moje wkurwienie. Dłonie aż drżały mi
od złości.
-Nigdzie nie pojechałem! Mogę? Czy będziesz mnie tu trzymał
jak psa?
Przepuścił mnie i gestem nakazał wejść. Badawczo mnie
obserwował, chyba nic nie podejrzewa, prawda?
-To powiesz mi co się stało?
-Nic… ta suka ukradła mi telefon z kartą… ekhem… Nie
istotne. Mogę zatrzymać się u ciebie na kilka dni?
-Stało się coś? Jakoś dziwnie się zachowujesz…
-Nic po prostu… Muszę odpocząć…
-Skoro tak to ok. Usiądź w salonie przyniosę coś do picia.
Posłuchałem go i udałem się do salonu. Alex zdrowiał,
wyglądał dobrze. Wszedłem do salonu, delikatnie na kanapie i czekałem na niego.
Zdjąłem okulary z nosa i włączyłem Tv.
Po kilku minutach Alex był w salonie z dwoma kawami. Usiadł koło mnie i zaczął
się śmiać.
-Godfather…Nie chcę nic mówić, ale nie za ciepło się
ubrałeś? Arafatka przy 23 stopniach na dworze? No jak jeszcze te opaski na
łapach jestem wstanie zrozumieć, to tego co masz na szyi nie.
Zaśmiał się i zaczął pić kawę. Nie odpowiedziałem wlepiając
wzrok przed siebie. Wtedy nagle poczułem jego dłoń na ramieniu i drgnąłem. Nie
wiem, czy to wyczuł ale chyba nie.
-Powiesz mi co jest? Nie jesteś sobą Tom…
Boże, jak on dawno tak do mnie nie mówił. Przełknąłem ślinę
i uśmiechnąłem się do niego.
-Nic nie jest, po prostu chcę odpocząć od… Billa…
Tak wypowiedzenie tego imienia sprawiło mi nie lada problem.
-Alex masz jeszcze morfinę u siebie? Boli mnie strasznie
rana w ramieniu…
-A ta po tym nożu? No mam… źle się czujesz? Trzeba było tak
od razu. Idź do mojej sypialni położyć się, a ja przejrzę swoje zapasy.
Uśmiechnąłem się do niego i wstałem. Ból był coraz
silniejszy. Praktycznie był nie do wytrzymania… Cholera! Wszedłem do sypialni
Alexa i wtedy sobie coś przypomniałem! Zawsze trzymał jakiś zastrzyk w razie co
w szafce przy łóżku. Właśnie ją odsunąłem, znalazłem i miałem wbić strzykawkę w
ramię kiedy w pokoju pojawił się Alex i mi ją wyrwał.
-A teraz bracie wszystko mi wyśpiewasz. To nie rana od noża.
Zachowujesz się dziwnie! Co się stało?!
Patrzył na mnie wściekle, ale i z troską. Wyciągnąłem drżącą
dłoń w jego stronę. Z bólu byłem blady i mokry…
-B-Błagam Alex daj mi to… Proszę!
Bez mrugnięcia okiem wbił mi strzykawkę w ramie i wstrzyknął
jej zawartość. Już po 3 minutach, które spędziliśmy w milczeniu, poczułem ulgę.
Spojrzałem na Alexa i uśmiechnąłem się.
-Nic mi nie jest. Serio to ta rana…
-Nie pierdol mi tu!
Warknął i zerwał mi z szyi arafatkę. Ukazała się moja
poraniona, pogryziona i cała w siniakach i malinkach szyja.
-Co to kurwa jest?
-Nic… Było ostro w nocy…
-Kurwa Tom za kogo mnie masz! Przecież każdy przejaw
dominacji zabijasz w zarodku! Znam cię!
Spojrzałem w bok i to był chyba największy błąd. Alex pchnął
mnie na łóżko i zawisł nade mną. Wtedy wszystko powróciło. Dwie koszmarne noce.
Powiedziałem ciche nie, ale mógł tego nie słyszeć. Moje ciało było całe
posiniaczone… jak coś znajdzie… On zabije tą sukę przede mną.
-Nic mi nie jest!
Spojrzałem w bok, jakoś nie mogąc znieść jego spojrzenia.
Patrzył na mnie uważnie jeszcze przez chwilę, chyba wiedział, że coś kręcę i
ukrywam. Zacisnął wargi w cienką linię, usiadł na moich nogach i podciągnął moją
koszulkę. Zadrżałem i spojrzałem na niego z przerażeniem. N-nie on nie… Zsunął
moje spodnie nieco niżej, a jego oczom ukazały się moje sine boki. Uchylił usta,
a w jego oczach zobaczyłem ból wymieszany z wściekłością. Zsunął się z moich
nóg i ściągnął ze mnie jednym ruchem spodnie. Jęknąłem głucho, bo moje uda
wyglądały jeszcze górze… Były podrapane, posiniaczone, a im bliżej krocza, tym bardziej poranione.
Szybko podniosłem się na łokciach.
-To nic Alex… ja..
-Zamknij się! To on prawda?! To on to zrobił! Zabiję go!
-Alex nie! Ja!
Cholera nie zdążyłem bo go już nie było. Przełknąłem ślinę i
ukryłem twarz w dłoniach. Właśnie chciałem wstawać, kiedy w drzwiach pojawił
się Alex. W jego dłoniach zobaczyłem
jakieś opakowania. Spojrzałem na niego pytająco.
-Co to ma być?
-Jeszcze pytasz? Jesteś tam ranny, trzeba to wyleczyć.
Zatkało mnie i pokręciłem na boki głową.
-Wcale mnie nie boli więc nie trzeba.
-Przestać. Duma w piach i wypinaj dupę. Jestem twoim bratem,
a to tylko chwila.
-N-Nie..
Spojrzałem w bok. Byłem uparty i nie zamierzałem pozwolić
wpychać sobie w tyłek palców. No tego już było za wiele. Nie bolało mnie, więc
o co tyle szumu. Przejdzie samo nie potrzebuje mieć poślizgu do srania w kiblu.
Spojrzałem w jego oczy po czym zacząłem szukać wzrokiem swoich bokserek, które
były gdzieś ze spodniami. Nie ma mowy i już. Powiedziałem sobie w myślach.
Nagle Alex złapał mnie za ramiona i rzucił na łóżko. Tak po prostu przewalił
mnie na łóżko na brzuch i od razu usiadł
na moich plecach tak, by siedzieć przodem do mojego tyłka. Stopami przygniatał
moje ramiona, żebym go nie jebnął.
-Zmusiłeś mnie do tego Tom…
- Nie zmusiłem cię i złaź ze mnie ja serio nie.. Ahh!
Jęknąłem i zadrżałem na całym ciele. Cholera znowu to mi to
zrobiono, lecz tym razem Alex. Z moją dumą ostatnio robiono co się chciało… Po
prostu deptano ją na każdym możliwym kroku. Poczułem palce Alexa w sobie i to
dość głęboko.
-P-Prze..Ohh..
Złapałem w dłonie pościel i zagryzłem dolną wargę. Tego się
obawiałem, dlatego nie chciałem żeby to robił... Nie było tak jak wcześniej.
Nie wkurwiało mnie to a.. dawało przyjemność. Walczyłem ze sobą żeby nie dać po
sobie tego poznać. O nie nie...
-Tom rozluźnij się to szybko skończę.
- S-Sam się rozluźnij..
Wyksztusiłem zagryzając dolną wargę… To było dziwne. Drżałeś
i zachowywałem się inaczej niż przy tym co robił Bill. Czułem, że Alex na mnie
patrzy, więc spojrzałem się przez ramię na niego. Nie myliłem się. Jego mina
mówiła: Czyżby cię już nie bolało? A może ci się spodobało? Nie zrobi tego
prawda? Ostrożnie zaczął poruszać we mnie dwoma palcami w przód i w tył
symulując stosunek.
-C-Co Ty.. Ahh..!
Mocniej złapałem pościel zaciskając zęby i opuściłem głowę.
Ponownie zadrżałem na ciele. Co on do cholery wyprawiał. To nie było wcieranie
maści. Powinien zrobić to szybko a on... Kurwa
on właśnie.. Nie wierzyłem w to, co właśnie do mnie dotarło. Sprawdzał
co czuję. Alexie Martinez możesz być pewny, że masz przejebane jak mnie
puścisz…
-Ah... A-Alex zabije... zabije cię...
Rozchyliłem usta i zacząłem przez nie oddychać. Twarz
schowałem już w pościeli i poruszyłem się pod Alexem. Wiedziałem już, że mnie
obserwuje i nie podobało mi się to. Zagryzłem dolną wargę i ponownie zadrżałem.
Kurwa co jest z tymi ludźmi?! Uwzięli się na mnie czy ki chuj?! Wiedziałem, że jak tylko mnie puści to nie
będę za siebie ręczył. Muszę to zrobić tak? Trzeba to posmarować? Kurwa właśnie czuję. Jęknąłem cicho i
zadrżałem kiedy jego palce weszły we mnie głębiej. Ścisnąłem mocniej pościel i
zagryzłem dolną pełniejszą wargę.
-Ohh!
Jęknąłem w pościel i jeszcze bardziej zadrżałem, kiedy
włożył we mnie trzeciego palca. Mój oddech przyśpieszył a on najwyraźniej
dobrze się bawił. Rozchyliłem ponownie wargi, oddychają przez usta i pomrukując
z każdym jego ruchem w pościel.
-W-Wiesz, że jesteś martwy jak.. jak tylko mnie puścisz…Ah!
Ponownie przeszły mnie dreszcze i zadrżałem na całym ciele… Nie
komentuj tylko, bo będziesz trup pomyślałem i jeszcze bardziej ukryłem twarz w
pościeli. Cholera!
-Rozluźnij się Tom i daj zrobić sobie dobrze… Widzę, że jest
ci przyjemnie…
-C-co?! P-przestań draniu! To nie jest śmiesz AHH!
Zmarszczyłem brwi dysząc, bo Alex specjalnie zaczał poruszać
we mnie szybciej palcami, a te wchodziły we mnie głębiej. Przymknąłem powieki i
zagryzłem wargi.
-N-nie myśl, że wyjęczę twoje i-imię…
Warknąłem i mocniej ścisnąłem w dłoniach pościel. Zaczął
mnie penetrować głęboko, lecz delikatnie. Jego druga ręka powędrowała pode
mnie. Przesunął się trochę wyżej na mnie, tak że siedziałem prawie na moich
łopatkach, podniósł jednak trochę biodra by mnie nie udusić. Uniósł lekko i
moje biodra i złapał w dłoń mojego członka, którego zaczął stymulować i
masować. Mruczał przy tym w moje ucho i przygryzał je delikatnie.
- Co..Ty… Ah!
Jęknąłem głośniej i zadrżałem jeszcze bardziej niż
dotychczas kiedy poczułem dłoń na moim członku i gdy zaczął go pieścić.
Pojękiwałem cicho przez to co ze mną robił. Palce we mnie i dłoń na moim
członku.. Od razu zaczęło robić mi się ciepło i na ciele powoli pojawiały się
małe wilgotne miejsca. Cholera było mi dobrze nie wierze, że przed sobą samym
się do tego przyznaję, ale serio było mi dobrze… Można powiedzieć, że do tego
stopnia że… tak pozwoliłbym na to… Zaraz co ja myślę.. Pokręciłem głową
odpędzając swoje pojebane myśli. Nie ma mowy. Mruknąłem pod nim i zagryzłem
wargę. Pochylił się nade mną i zaczął delikatnie przygryzać moją skórę na
ramieniu. Wsunąłeś we mnie palce głębiej, jednocześnie zacisnął mocniej palce
na moim członku i zaczął energiczniej poruszać na nim ręką. Zadrżałem o jego
pocałunków i przygryzanai mojej delikatnej skóry. Wiedziałem, że będę miał po
tym ślady, czasem sam tak robiłem. Oznaczał moje ciało że… co należy do niego?
Przecież mówiliśmy sobie, że jesteśmy
tylko braćmi i nie powinniśmy dotykać
się w ten sposób. Czyżby zmienił zdanie?
-Ah!
Jęknąłem głośno podnosząc się na łokciach i pochyliłem do
przodu głowę. Pojękiwałem coraz głośniej przez to jak szybko poruszał we mnie
palcami i dłonią na członku. Zastanawiałem się czy to właśnie tak czuje się
podczas stosunku posuwany facet. Z tamtych nocy pamiętałem tylko ból, krew i to
że prawie mdlałem. Nie uznawałem tego za stosunek. Ale teraz to co robił Alex
było przyjemne… Cholera podobało mi się i on to wiedziałeś. Ponownie głośno
jęknąłem tym razem odchylając do tyłu głowę. Odsunął się ode mnie wyjmując
palce i odsuwając dłoń od mojego penisa. Czując jak wyjmuje palce jęknąłem
cicho zaskoczony. Nie wiedziałem co planuje… Chyba nie byłby aż tak... Przewrócił
mnie na plecy i ściągnął moje biodra na koniec łóżka. Przyklęknął na podłodze
między moimi nogami. Patrząc na to co robi zmarszczyłem brwi. Zauważyłem co
zamierza.
-Alex c-czekaj!
Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo jęknąłem głośno czując
jak wchodzą we mnie jego palce. Podniosłem się na łokciach i spojrzałem na
Alexa przez jedną uchyloną powiekę. Zadrżałem cały czując na członku jego
ciepły i wilgotny język. Jęknąłem jeszcze głośniej i opadłem na łóżko. Zadrżałem
i pojękiwałem nie przejmując się niczym. Ssał mocno mojego członka i poruszał
we mnie palcami. Nie wiedziałem co się dzieje… Czy on zwariował? Albo ja mam na
czaszce napisane: Jebać mnie ile wlezie! Kurwa co ja samica jestem i przyciągam
samców?! Nagle poczułem ukłucia w podbrzuszu i szybko spojrzałem na Alexa.
-Alex przestań ja zaraz dojdę!
Jakby na zawołanie przestał mi obciągać i wysunął członka z
ust. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nagle jego spodnie opadły na kostki.
-Zamieńmy się miejscami… Wypieprz mnie Tom….
Leżałem na łóżku podparty łokciami i patrzyłem na niego jak
na ducha. Nie wierzę własnym oczom i uszom.
-C-co?
-Zrób to… Marzę o tym od dawna… Twoje ciało… Tyle razy
widziałem jak pierdolisz innych. Czy to dla nauczki, czy też własnej
satysfakcji… Nigdy nikt mnie nie jebał, ale chcę byś w tym momencie to zrobił…
-Alex… ale…
Nie wierzyłem, że o to prosi… Błagam tylko nie on… Usiadłem
na łóżku nogi spuszczając na podłogę. O oparciu łokci o nagie kolana, ukryłem
swoją zmęczoną twarz w dużych, męskich dłoniach. Dlaczego to się dzieje? Czemu
tak musi być… Zastrzyk dział już całkowicie w moim organizmie, dlatego nie
odczuwałem już żadnego bólu. Spojrzałem spod byka na Alexa. Nadal stał w tym
samym miejscu i przyglądał się badawczo mojej osobie. Do chuja! Przecież jak go
zerżnę, to zmieni się całkowicie nasza postawa względem siebie! Nie powiem był
przystojny. Blond włosy, opalona skóra, lazurowe spojrzenie…Jednak od zawsze
był to mój kompan… Mój jedyny brat. Moja jedyna rodzina. Nigdy mnie nie wykpił,
nie wyrzucił. Zawsze mogłem na nim polegać i ani razu nie zdradził mnie przez
te 4 lata.
-Dlaczego Alex…Czemu to mówisz?
Spojrzałem w bok nie mogąc pozbyć się tej cholernej guli w
gardle. Słyszałem, że się poruszył, ale nie byłem wstanie nawet na niego
spojrzeć. Czy się bałem? Nie. Po prostu nie mogłem oswoić się z myślą tego o
czym mówił Alex… Chciałem, żeby to był sen.
-Tom… Mówię to teraz, bo… Bałem się wcześniej. Poza tym
uwierzyłbyś mi? Wątpię. Nawet teraz masz jakieś tam wątpliwości.
-Czyli jednym słowem korzystasz z okazji tak?
W końcu na niego spojrzałem. Moja twarz chyba nic nie
wyrażała. Zero emocji. Maska jaką nauczyłem się przybierać. Wstałem i stając z
nim ramię w ramię, wpatrywałem się gdzieś przed siebie. Nie mówiłem nic, ale
wiedziałem że odczyta moje ukryte w milczeniu słowa. Alex również nic nie
powiedział. Po prostu wdrapał się na łóżko klęcząc na jego brzegu i wypiął w
moją stronę tyłek. Odwróciłem się i spojrzałem na niego.
-Ty nie żartujesz co? Nie licz na moją delikatność.
Tyle powiedziałem po czym stanąłem za nim. Mój członek nie
zdążył jeszcze opaść. Nie wiem czemu, ale czułem się tak jakbym przez te jebane
dwa dni stracił po prostu wszystko. Godność, dumę i najważniejszego kompana w życiu… Jak mógł
ciągle udawać mojego kumpla! Brata… Wtedy jakby coś we mnie pękło. Za dużo się
stało w moim życiu tylko przez dwa dni… Przestałem czuć… Stałem się prawdziwym
potworem bez uczuć. Takim jak na początkach mojego życia na ulicy. Podszedłem
do Alexa. Przesunąłem dłonią kilka razy po członku. Nakierowałem go na jego
odbyt jedną z dłoni, bo drugą ułożyłem na jego biodrze. Pchnąłem w niego
wydając głośny dźwięk rozkoszy. On natomiast opadł na przedramiona jęcząc z
bólu. Chciał tego, to proszę go bardzo. Pokażę mu co znaczy być jebanym przez
Toma Kaulitza. Mój członek ocierał się o jego kurczowo zaciskające się mięśnie
i czułem, że spina się on coraz to bardziej. Przymknąłem oczy zanurzając się w
nim coraz głębiej. Tak… zaczęła brać nade mną górę przyjemność, rozkosz i
żądza… Spojrzałem w dół i przyglądałem się, jak mój penis wchodzi i zaraz
wychodzi z jego dupy. Poczułem przez to przyjemnie ciepło w okolicach
podbrzusza. Ułożyłem dłonie na jego pośladkach i rozsunąłem je. Splunąłem na
swojego członka i z sekundy na sekundę zaczynałem poruszać się w nim mocniej,
szybciej i na pewno brutalniej. Odchyliłem do tyłu głowę i trąciłem językiem
kolczyk w swej dolnej, pełniejszej wardze.
-Jeżeli nie chcesz by bolało, radzę ci sobie zwalić…
Mruknąłem i zaśmiałem się głośno. Tak, nie żałowałem go.
Człowieka nad którym jeszcze kilka dni temu płakałem. Czułem się przez niego
zdradzony, a czemu? Przecież chciał tylko, żebym go wyjebał. Jednak sam w to
nie wierzyłem. Alex po prostu mnie kocha… Nie jak brat brata… Widocznie jest
biseksualny, tak jak ja. Ułożył czoło na przedramieniu.
-Wiem, że mnie teraz nienawidzisz… Ale to nie jest tak, że
cię zdradziłem…Ah… J-ja po prostu bałem się…
Słysząc jego słowa pchnąłem mocniej, aż przesunął się o
kilka milimetrów po łóżku. Nie chcę tego słuchać…
-Tom ja…
-Zamknij się, bo jak nie… zatkam ci skutecznie gębę czymś
dużym i twardym!
Wściekłość i rozkosz buzowała mi w żyłach. Nie mogłem dłużej
się powstrzymywać. Moje ruchy bioder przybrały na szybkości i sile, a jeszcze
bardziej na brutalności. Ta pozycja na pierwszy raz nie była dobra. Ale nie
zmierzałem tym się przejmować. Już po kilku sekundach mojego ostrego
pierdolenia Alexa z jego dupy wypływała krew, która kończyła swój bieg przez
uda w pościeli.
-Boże! Jaki ty tam jesteś ciasny!
-T-Tom… W-wolniej!
-Słucham?! Ty mi rozkazujesz zdrajco?!
Złapałem go za dłuższe blond włosy i pociągnąłem jego głowę
do tyłu. Jego palce zaciskały się kurczowo na pościeli.
-To ja rozkazuję tobie jasne?! A teraz grzecznie posłuchasz
swojego przełożonego i mocno zaciśniesz zwieracze. Nie puścisz aż ja tego nie
powiem!
Jego ciało drżało. Czułem to, jak i widziałem. Jednak będę
bezlitosny. Niech znajdzie sobie inny obiekt
westchnień i wrócimy do normalnych relacji. Wysłuchał mnie i aż jęknąłem
z rozkoszy.
-Grzeczny Alex…
Zaśmiałem się i nie zmniejszając tempa oraz mocy jebałem go
jak dziwkę. Wtedy stało się coś czego nigdy bym nie przewidział. Ten silny,
wytrzymały Alex zaczął krzyczeć z bólu. Jednak nie uciekał tyłkiem, a wypinał
się bardziej w moją stronę. Co jest do chuja?! Lubi ból? Nie to raczej nie to…
On próbuje zrobić wszystko by mnie zadowolić. Nie będę dużej się w to bawić.
Zacząłem pierdolić go jeszcze mocniej i ostrzej a już po chwili jego wnętrze
zalała moja gorąca sperma. Wyszedłem z niego i patrzyłem, jak wypływa z niego
moje nasienie wymieszane z jego krwią.
-Zadowolony? Tego chciałeś?
Opadłem na tyłek na podłogę dysząc szybko. Byłem zmachany.
Cholera, ja naprawdę chciałem zadać mu ból. Alex opadł biodrami na łóżko, lecz
nie odwracał się do mnie i nie odpowiadał. Zmarszczyłem brwi i dopiero teraz
zauważyłem, że doszliśmy w tym samym momencie. Pościel była ujebana w jego
spermie.
-Jezu ty serio jesteś wykolejeńcem Alex…
-M-mniejszym od ciebie T-Tom…
Wydyszał i w końcu podniósł się i spojrzał na mnie. Miał
piękne ciało. Lepsze od mojego, bo nie zdobiły go blizny jak u mnie.
-Gdybym mógł powtórzyłbym to Tom… Dlatego nie wkurwiaj się
na mnie, że czuję coś do ciebie. Nic się nie zmieni oprócz twojej świadomości
co do tego. Cały czas to czułem, a ty nie wiedziałeś i …
-I było mi z tym dobrze! Czemu musiałeś to mówić?! Nie będę
cię kochał! Bo nie kocham nikogo! Dlatego czemu?!
-Ale ja nie liczę, że mnie będziesz kochał… Po prostu
przeleć mnie od czasu do czasu i mi to wystarczy ok.?
Cholera ta jego mina i uśmiech. Nikt tak nie umiał
manipulować moimi emocjami jak on. Westchnąłem i poddałem się. Wstałem z
podłogi i spojrzałem na niego. W sumie to nic się nie zmieni oprócz tego, że go
przerżnę od czasu do czasu…
-Cholera jesteś niemożliwy!!
Warknąłem i podszedłem do swoich spodni. Wyjąłem z nich
paczkę fajek i odpaliłem jednego z papierosów, zaciągając się jego przyjemnym,
kojącym dymem.
-Cieszę się, że w końcu załapałeś o co mi chodzi.
-Trzeba było mówić od razu, to byłbym może bardziej
delikatny…
-Nie chciałbym tego bo…
Przybliżył się do mnie i zaczął masować moje umięśnione
ramiona. Uśmiechnąłem się do niego, bo w sumie oprócz naszej zgranej i
kumpelskiej więzi będziemy mogli czerpać z tego dodatkową przyjemność.
Wypuściłem dym i wolną rękę przyciągnąłem jego twarz do siebie, by po chwili
całować go równie agresywnie co wcześniej pierdoliłem.
-Tylko pamiętaj dziwkę jaką mam w domu pierdolić będę
częściej. Swoją drogą może chcesz przyłączyć się do mojej zemsty na nim?
Alex oblizując usta uśmiechnął się do mnie lubieżnie.
-Jasne, chętnie załatwię faceta, który cię tak zranił.
Zapamięta to na zawsze Tom
Zaczęliśmy się śmiać i wspólnie opadliśmy na łóżko. Było to
dziwne, bo znowu nabrałem ochoty na seks.
-Obciągnij mi Alex. Z połykiem rzecz jasna…
Zaśmiałem się, a on bez słowa zaczął to robić. Gdy walił mi
gałę ja popalałem sobie papierosa. Musiał się natrudzić, bo dopiero po kilku
minutach trysnąłem prosto w jego gardło, a potem patrzyłem jak on to połyka.
*
U Alexa byłem tydzień wracając do zdrowia i zabawiając na
całego. Nastał w końcu dzień mojej zemsty. Wsiedliśmy z rana do auta i udaliśmy
się do mojego domu. Po krótkiej jeździe byliśmy na miejscu. Otworzyłem drzwi i
wszedłem do środka. Nie zmierzałem brać żadnej broni, czy też wsparcia, no nie
licząc Alexa. Wbiłem od razu na górę i udałem się do pokoju Billa. Siedział na
łóżku i jadł w najlepsze śniadanko. Oparłem się o futrynę i uśmiechnąłem się do
niego szeroko.
-Witaj suko. Dziś zapłacisz za to co mi zrobiłeś i to z
podwójną mocną. Cieszysz się? Bo nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się ja!
Zaśmiałem się i odbijając plecami od futryny ruszyłem w jego
stronę.
niedziela, 20 maja 2012
Może Was zaciekawi :D
Na drugim blogu jest nowa nota :D http://doontleavemealone.blogspot.com/ zapraszam serdecznie :D Mile widziany komentarze :D
sobota, 19 maja 2012
Godfather:Odcinek 22
Spałem w najlepsze, kiedy obudziły mnie słowa tej suki.
-Tom! Co to ma być do kurwy za farba czy chuj wie co na moim
dywanie w pokoju?! Dobra wiem, że lubisz mnie straszyć, ale to już przesada!
Myślałem, że znowu mi coś zrobiłeś, ale starannie obejrzałem swoje ciało. Co to
ma być?!
Zacisnąłem dłonie w
pięści i usiadłem na łóżku… Nadal
byłem cały we krwi… Spojrzałem na Billa z mordem w oczach.
-Farba kretynie?!
Wrzasnąłem krzywiąc się z bólu. No tak… On miał wtedy zastrzyki, które mu podałem. Ja
odczuwałem wszystko ponownie, bo takich
cudeniek tu nie miałem.
-Żadna farba sukinsynie! To moja krew! W-Wynoś się z mojego
pokoju, bo nie ręczę za siebie!
W końcu podniosłem
się z łóżka i ledwo stojąc na nogach spojrzałem na niego spod byka.
-Uprzedzałem, że jak na mnie spojrzysz to Cię zapierdolę!
Miałem siny cały nadgarstek i dłoń po tym jak potraktował go
wczoraj... Pełno śladów po ugryzieniach i siniaków, które zdobiły praktycznie
całe moje ciało niczym tatuaże. Moje ramie było w opłakanym stanie przez
pęknięty szew, a mój odbyt... Tak dziwię się, że nie dostałem zapaści przez to
co w nim wczoraj robił! Na trzęsących się nogach podszedłem do niego, złapałem
za bluzkę jaką miał na sobie i uniosłem. Było to okropnym błędem, bo nogi nadal mi się trzęsły. Złapałem się za
podbrzusze, na którym miałem wielkiego siniaka od wbijanego rogu od biurka. Trzęsło
się całe moje ciało, tak słaby nie byłem jeszcze nigdy… Nawet jak do mnie
strzelali, dźgali nożami, czy dawali łomot prętami byłem w lepszej kondycji niż
teraz. Widziałem, że był w całkowitym
szoku i przyglądał się mi badawczo. Nagle poczułem na sobie jego łapy. Byłem na
niego tak cholernie wściekły, a kiedy mnie dotykał miałem ochotę odepchnąć go z
taką siłą, żeby wyleciał przez okno z mojego pokoju i wylądował na krzakach róż
tuż pod nim. Ale... był wczoraj pijany,
dlatego pozwalałem dotykać się bo i tak nie miałem siły bronić się…
Byłem jak bezbronne dziecko. Posadził mnie na łóżku, a ja spojrzałem na niego i
skrzywiłem się bo siedzenie sprawiało mi nie lada problem…
-Wynoś się! Nie chcę na ciebie patrzeć suko! A tym bardziej
nie chcę abyś patrzył na mnie!!
Zbladłem widząc jego uśmiech na ustach. Tak wredny,
zadowolony i… zboczony uśmiech… Przeraził mnie. Tak, mnie Godfathera przeraziła
suka. Moja własna dziwka miała teraz nade mną przewagę. Nie chciałem jednak
tego pokazać. Mierząc go wściekłym, a przede wszystkim badawczym wzrokiem
wstałem i podszedłem najpierw do krzesła stojącego przy biurku. Zacząłem szukać
komórki, co nie wychodziło mi przez trzęsące się całe ciało. Chciałem zadzwonić
do Connora, żeby przywiózł mi trzy zastrzyki… Jednak prawda jest taka, że
chciałem ten telefon aby mieć pewność, że pomoc mam pod ręką… Ale… poddałem się
opadając na kolana, które ugięły się pode mną i usiadłem na podłodze. Nie byłem wstanie wystać 2 minut
na nogach… Cholera! Usłyszałem, że Bill idzie w moją stronę. Spojrzałem na
niego widząc na jego mordzie szeroki
uśmiech. Nachylając się nade mną sięgnął moje spodnie. Odnalazł w nich telefon
i uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-Tego szukałeś?
Wyciągnął w moją stronę dłoń, więc chciałem odebrać telefon…
Ale on zaśmiał się głośno i odwróciwszy się do mnie plecami cisnął nim przez
pokój. Moja własność zakończyła swoją podróż na ścianie i w kawałeczkach opadła
na podłogę.
-Ty suko!! Zapłacisz mi za to!!
Wydarłem się i miałem już wstać, kiedy znowu jęknąłem z bólu
przymykając jedno oko. Bill opierając dłonie na swoich biodrach odwrócił się do
mnie.
-Wiesz braciszku… To śmieszne, bo właśnie przypomniałem
sobie poprzednią noc…
Te słowa mnie sparaliżowały i spojrzałem na niego szybko.
Jednak moja duma, którą chciał mi wczoraj odebrać odezwała się co rusz i
zaśmiałem się.
-Tak i jak? Podobało się? Jeśli tak to będziesz musiał tylko
to zapamiętać i dobrze wyryć w dyni, bo na tym koniec! A teraz wynoś się stąd!
Nie podobało mi się to. To nie tak do kurwy miało wyglądać!
Cholera! Gdybym był tylko trochę bardziej silny… Ale po tym co było wczoraj
było to niemożliwe! Bill ukucnął przede mną z szerokim uśmiechem.
-Wczoraj to raczej Ty…
Przybliżył swoje usta do mego ucha.
-..Byłeś moją suką Tom… i… spodobało mi się to!
Co proszę? Nie no on żartuje, prawda? Zacisnąłem szczęki i
właśnie miałem uderzyć go z misia, kiedy wstał. Patrzyłem co robi. Podszedł do
pozostałości po moim telefonie. Dostrzegłem to czego szukał!
-Nawet się nie waż!! Oddawaj ją!
-Ta karta mi się przyda… Nawet nie wiesz, jak bardzo
braciszku. Poza tym muszę jakoś poinformować twoich wiernych kundli, że
wyjeżdżasz na wczasy ze swoją dziwką…
Zaśmiał się i mijając mnie opuścił mój pokój. Wstałem jakoś
i chciałem za nim pójść, kiedy drzwi od mojego własnego pokoju zatrzasnęły mi
się przed nosem i usłyszałem szczęk przekręcanego zamka. Zamarłem i kopnąłem w
drzwi.
-Ty wredna, parszywa kurwo!! Otwieraj!! ZAPIERDOLĘ CIĘ!!
Ponownie kopnąłem w drzwi, ale i tak nie usłyszałem nic za
nimi. Fuck! Wróciłem na łóżko i trzymając się za brzuch, położyłem się na wyrze
na boku. Byłem wściekły, wystraszony i obolały. Nie wiedziałem czego spodziewać
się po tej kupie gówna. Po co były mu te numery?! Co on do cholery kombinuje?! Zamknąłem
w końcu oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Nie dane było mi pozbycie się
tego uporczywego bólu, bo Bill mi to uniemożliwił pozbywając się mojej komórki.
Nie wiem, być może chciał żeby czuł to co on… Chociaż z drugiej strony, czy ten
niedojebany chłopataś w ogóle zdaje sobie sprawę, że jechał na morfinie jaką mu
podałem? Pewnie nie… Obudziłem się
późno… Znaczy w sumie jak wróciłem do domu była noc, lecz teraz za oknem
świtało. Chciałem wstać i sprawdzić, która może być godzina, ale ból
przenikający przez całe moje ciało w ogóle na to nie pozwolił. Znowu zmorzył
mnie sen i zamykając oczy ponownie zasnąłem…
*
Otworzyłem oczy i… Doznałem całkowitego szoku. Za oknem było
ciemno. Przespałem cały dzień! Pytanie, czy ten kutas tu był… A może zamknął
mnie spierdolił i tyle będzie po nim? Jakoś głęboko w środku czułem, że takie
marzenia są tylko snem. Ból nieco zelżał, dlatego mogłem w końcu jasno myśleć.
Usiadłem powoli i delikatnie na łóżko, przetarłem dłonią twarz i rozejrzałem
się po pokoju. Właśnie! Boże jaki ja jestem głupi… Wstałem z wyrka i w lekkim
rozkroku podszedłem do jednej z szafek znajdującej się w pokoju. Otworzyłem
dolną szufladę i zacząłem ją przeszukiwać. Jest! Miałem rację. Na jej dnie,
głęboko pod dokumentami odnalazłem zapasowy klucz od swojego pokoju. Wyjąłem
go, ucałowałem i podszedłem drzwi. Wsunąłem kluczyk w zamek i przekręciłem. Nim
jednak wyszedłem z pokoju, ubrałem się aby nie chodzić nago i wywiać jak
najdalej z domu. To śmieszne, ale w takim stanie w jaki obecnie się
znajdowałem, nie czułem się bezpiecznie we własnym domu. Ubrałem na bokserki
luźne spodnie, na tors zarzuciłem dużych rozmiarów t-shirt. Ubrany po cichutku
opuściłem pokój. Właśnie mijałem drzwi Billa, kiedy przypomniałem sobie o
karcie… Nie, nie… Pokręciłem na boki głową. Godfather ty kutasie spierdalaj
stąd póki możesz… Tak, właśnie takie myśli miałem, ale i tak zawsze działem
wbrew sobie. Przysłuchiwałem się dość długo w panującej w domu ciszy, czy coś
dzieje się za drzwiami… Ale nie było nic. Absolutna cisza. Może go nie ma, bądź
tak naprawdę zamknął mnie, żeby spokojnie móc pospać? Wlazłem po cichu do pokoju.
Było w nim ciemno... Czyżbym miał rację, że spał? Spojrzałem na ziemię i wtedy
zauważyłem na niej dresowe spodnie, w których Bill był u mnie kilka godzin
temu… Usłyszałem westchnięcie, ale pomyślałem, że to przez sen.
-Przyszedłeś do mnie się zabawić?
Podskoczyłem do góry słysząc ten głos. Spojrzałem na miejsce
skąd dobiegał i zagryzłem wargę. Teraz nie liczyła się kłótnia czy ostra
wymiana zdań. Nie miałem szans w tym stanie, a on pewnie się przebudził. Po
prostu zmyję się stąd jak najszybciej i tyle.
-Nie, szukam po prostu karty. Potrzebuje morfiny... i nie
wiem skąd przyszedł ci do głowy taki odjebany pomysł Bill..
Mruknąłem pod nosem dalej patrząc na spodnie. Tak, a miałem
nie kłócić się z nim. Walnąłem się na czworaka i w tej pozycji zacząłem szukać
spodni, które spuściłem z oczu po to by spojrzeć na Billa.
- Nie przeszkadzaj sobie, znajdę tylko kartę i spadam z twojego
pokoju...
Podszedł do mnie i położył dłoń na moim karku.
-Skoro już tu jesteś, to co nam szkodzi? Odrobina
przyjemności jeszcze nikogo nie zabiła.
Nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Poczułem, jak skubie
wargami płatek mojego ucha, po czym
zaczął go mocno ssać… Dopiero gdy
dotarły do mnie jego słowa, które potwierdził na moim uchu, zdrętwiałem. Czułem
alkohol, a on z alkoholem kojarzył mi się z jednym…
-B-Bill...
Zamruczałem gardłowo, próbując opanować to co się działo w
moim wnętrzu. Pomimo, że pił nie zmienia to faktu, że było przyjemne to co
robił.
-Znowu piłeś... C-czemu?
Szepnąłem lekko drżącym głosem i spojrzałem kątem oka na
jego profil. Mój wzrok już całkowicie przyzwyczaił się do panującej tu
ciemności.
-Sranie w banie, wcale nie piłem. Ja smakowałem.
Mruknął jakby zdenerwowany,
klękając przede mną. Pociągnął mnie do siebie i zaczął przytulać do
siebie jak pluszowego misia. Nie ruszałem się kiedy przytulał mnie do siebie,
ale wiedziałem że w razie co spierdolę. Nie chciałem ani zrobić krzywdy jemu bo
był pijany i nie zapamiętałby wymierzonej kary,
ani żeby on zrobił to samo mi co wtedy. Po chwili chyba mu się to
znudziło, bo pochylił się i złożył kilka
drobnych pocałunków na moich wargach. Czując te ciepłe, wilgotne usta na swoich,
zamknąłem oczy i oddawałem każde jego muśnięcie. Jego dłonie już błądziły po moich plecach i
pośladkach ukrytych pod materiałem dżinsów i bokserek. Przesunął wargi na moje
ucho i zagryzł je delikatnie. Zadrżałem, gdy mnie ugryzł i czułem, jak mocno zaczął
mnie ściskać.
- Powiedz Tom, chcesz tego? Przyznaj się...pragniesz mnie…
Szeptał mi wprost do ucha, owiewając je ciepłym oddechem.
Ramionami przyciskał mnie jeszcze mocniej do siebie, chyba żebym mu nie uciekł.
Nie rozumiałem tego.. Dlaczego zawsze po alkoholu mnie chciał... tylko po
nim... Bo jakoś na trzeźwo nie przejawiał takiego zainteresowania mną.
- T-Tak pragnę, a teraz idź spać.. jesteś pijany Bill...
Mówiąc to nie byłem już tego taki pewny. Nie był aż tak
silny jak wtedy... czemu.. Czyżby rzeczywiście tylko „smakował”?
- Pragnę cię, jak nikogo innego... ale Ty to wiesz... Bo nie
raz to ci demonstrowałem… A teraz
naprawdę, idź spać.
Zaplótł sobie mojego warkoczyka na palec i bawił się nim
przyglądając się uważnie tej czynności. Po chwili uśmiechnął się nieco kpiąco…
A ja odczułem jakiś niewytłumaczalny niepokój… Czemu?
-Nie będziesz mówił mi co mam robić. Nie chcę spać. Chcę
ciebie. Mam na ciebie ochotę i mam zamiar wziąć sobie to, czego chcę.
Słysząc jego słowa chciałem już odpowiedzieć, ale naparł na
mnie swoim ciałem tak, że oboje wylądowaliśmy na podłodze. On rzecz jasna
wylądował na mnie, a ja skrzywiłem się z bólu. Wpił się wargami w moją szyję i
zaczął przygryzać dość mocno jej skórę, by pozostawić tam ślad… Swój ślad, tak
jakby chciał aby każdy wiedział, że należę tylko i wyłącznie do niego. Jęknąłem głośno czując jego zęby na szyi,
które raz za razem zatapiały się w niej dość mocno.
-N-Nie zrobiłbyś mi tego po raz dugi prawda? Powiedź, że
nie...
Szepnąłem drżąc pod nim. Nie ze strachu lecz z tego co robił.
Chciałem mieć pewność... a może raczej wiedzieć co odpowie… Czy rzeczywiście stał
się on pierwszym człowiekiem w moim życiu, którego zacząłem się obawiać?
-Bill odpowiedź mi...
On jednak nie odpowiadał przez długą chwilę, ponieważ zajął
się kompletnie moją zaczerwienioną już szyją, a konkretnie jej prawą stroną. A
ja pojękiwałem lekko od bólu jaki zadawał mojej biednej szyi. Zaczął przygryzać
mocno miejsce za moim uchem, gdzie również na pewno powstała sporych rozmiarów
malinka. Oblizał wargi i uśmiechnął się lubieżnie, patrząc prosto w moje
oczy.
-Nie stawiaj się, to oszczędzę ci bólu.
Odpowiedział cicho, a już po chwili wpił się w moje usta.
Nie wierzyłem w to co usłyszałem. Czyli jednak ta suka zrobiłaby to jeszcze
raz! Rozchylił językiem moje wargi i wtargnął do ich wnętrza, głaszcząc
podniebienie jak i policzki językiem. Dłońmi podążył do skraju mojej koszulki,
którą szybko podciągnął w górę. Długimi paznokciami zaczął drażnić moje sutki
tak, by po chwili sterczały. Jęknąłem od jego dotyku jakim obdarzałeś w tym
momencie moje sutki. A gdy na nowo mnie pocałował oddałem pocałunek, lecz kiedy
udało mi się uwolnić spojrzałem w bok.
-Czym będzie się to różniło od gwałtu.. to jest szantaż...
Pokręciłem głową i zepchnąłem go z siebie. Nie miałem ochoty
na seks, nie jak był w takim stanie. Wstałem patrząc na niego i ponownie
pokręciłem głową.
-jesteś...
Nie dokończyłem machając ręką zrezygnowany i ruszyłem do wyjścia z pokoju.
Bill siedział na podłodze, unosząc jedną
brew do góry, głowę przekręcił lekko w bok tak, że patrzył na mnie kątem oka,
a usta ułożył w niezadowolony "dzióbek".
-Czy ty mi właśnie odmówiłeś?
Zapytał podnosząc się z podłogi.
-Tak właśnie to
zrobiłem.
Warknąłem idąc przed siebie kiedy poczułem szarpnięcie, bo
złapał mnie za ramię, odwrócił szybko w swoją stronę i popchnął na ścianę, do
której przyparł mnie własnym ciałem. Przez tak raptowne zagranie z jego strony
uderzyłem tyłem głowy o powierzchnię ściany. Zabolało.
-Czy jeszcze się nie nauczyłeś, że mi się nie odmawia?
Słysząc jego słowa chciałem odpyskować, ale nie zdążyłem, bo
on tak po prostu spoliczkował mnie. Przekręciłem głowę w bok od siły uderzenia,
a w żyłach normalnie mi się gotowało. Drugą
ręką już dawno przytrzymywał moje nadgarstki nad moją głową i patrzył mi wrogo
w oczy. Szarpnąłem rękami, żeby wyswobodzić się ale znowu miał napływ tej
jebanej sił, a to mnie przeraziło.
- P-Puszczaj mnie dupku!
Warknąłem agresywnie chcąc się uwolnić z tego stalowego
uścisku.
- Słyszysz co mówię?
Puszczaj ale już!
Wrzasnąłem niskim głosem, patrząc na niego z mordem w
oczach. Czułem jak piecze mnie polik od liścia, ale nie przejmowałem się nim.
-Bądź grzeczny, to może cię puszczę.
Warknął na mnie i przyparł mocniej do ściany. Zacisnął chude
palce na moich nadgarstkach i wbił w nie pazury.
-Będziesz robił to, czego będę chciał?
Robił to co chcesz? Nie no gościu ciebie Bóg opuścił.
Pokręciłem głową, krzywiąc się od wbijanych przez niego w moje nadgarstki
paznokci. Znowu dostałem z liścia tym razem w drugi policzek.
-Zła odpowiedź kochanie, masz być posłuszny.
Wyszeptał lodowato. Jego głos w tym momencie mógł zamrozić
nawet gorącą skałę wydobytą z wnętrza ziemi. Wsunął kolano pomiędzy moje uda i
zmiażdżył nim moje przyrodzenie.
-Będziesz grzeczny?
Słysząc jego słowa
spojrzałem na niego spod byka wściekły.
-Niech Cię szlag...
Jęknąłem głośno czując co robi z moim przyrodzeniem.
Poczułem ból w okolicach podbrzusza i zamknąłem oczy przygryzając dolną wargę.
Poczułem muśnięcie na jednym z
zaczerwienionych policzków, po
czym znów w niego dostałem.
-Zła odpowiedź.
Wściekły znowu miałem zamiar stawić się, ale odwrócił mnie do
siebie tyłem. Odpiął moje spodnie i opuścił je wraz z bokserkami do moich
kolan. Przyparł mnie całym ciałem do ściany, a jego przyrodzenie ukryte pod materiałem spodni
ocierało się o moje nagie pośladki. Zadrżałem czując, jak ociera się o moje
pośladki. W głowie huczało mi jedno: nie rób mi tego kolejny raz... Byłem
jednak twardy i dumny, nie zamierzałem mu się dać. Położył głowę na moim
ramieniu i przygryzł moją szyję. Znów zostawił w kolejnym miejscu malinkę.
-Powiedziałeś, że mnie pragniesz. Powiedz jak bardzo.
Szepnął jadowicie do mojego ucha i naparł na mnie jeszcze
mocniej. Jego palce zakleszczyły się na moich nadgarstkach. Jęknąłem głośno
czując na swojej szyi kolejne ugryzienie, po jego słowach wbiłem się bardziej w zimną
powierzchnię ściany.
-P-Pragnę trzeźwego Billa, a nie pijaka...
Powiedziałem wrednie i zaśmiałem się głośno. Zacisnąłem
szczęki czując jak miażdży mi nadgarstki po tym co powiedziałem.
- Powiedziałem już... Puszczaj mnie do cholery...
-W twoich snach.
Warknął kpiąco rozpinając swoje spodnie. Czułem już
wcześniej jak cholernie jest podniecony i to przez materiał jego spodni plus
bokserek. Opuścił nieco materiał od bokserek, tak wiedziałem to…
-Przyznałeś się, że pragniesz. Ślicznie. Tylko kto ci
powiedział, że jestem pijany? To tylko kilka łyków, a ty od razu robisz ze mnie
alkoholika.
Rozsunął moje pośladki i zaczął ocierać się główką penisa o
mój odbyt. Zadrżałem cały od tego co robił. To nie może być prawda, nie
zrobiłby mi tego na trzeźwo. Nie odważyłby się... Zacisnąłem dłonie w pięści i
oparłem czoło o ścianę. Byliśmy bliźniakami, dlatego czułem, że on odczuwa jak
drżę, a to jedynie dawało mu satysfakcję.
-No dalej, proś bym rżnął cię jak sukę, a może znów chcesz
oglądać swoją krew?
Roześmiał się głośno i pchnął lekko biodrami przez co
główka jego penisa znalazła się we mnie. Jęknąłem drżąc cały kiedy wszedł we
mnie czubek jego członka. Od razu się spiąłem, a spięte mięśnie zacisnęły się
na jego penisie.
-P-Przestań...
Szepnąłem czując, jak trzęsą mi się nogi. Nie zamierzałem
błagać o rżnięcie bo nie chciałem seksu...A na pewno nie chciałem być rżnięty,
a rżnąc jego… Przed oczami miałem
sytuację z tamtej nocy. Zadrżałem mocno i zagryzłem wargę. Wiedziałem, że dziś
w tym pokoju dojdzie do tego samego co wtedy. Nie będę błagać o seks ani o to
żeby przestał mi to robić… Dlatego zmierzało to w jednym kierunku.
-Chyba nie dosłyszałem, mówiłeś coś?
Nachylił się nade mną ,przez co wszedł we mnie głębiej.
-No dalej, mówiłeś coś suko?
Wyszeptał w moje ucho kpiącym tonem. Jęknąłem głośno,
czując jak jego członek we mnie wchodzi.
-Sam jesteś suką... Jeżeli myślałeś, że ze mnie ją zrobisz
myliłeś się... Nie będę się płaszczyć przed takim gównem jak Ty!
Przełożył moje ręce tak, by znajdował się na moich plecach.
Schylił się nieco i zaczął sięgać coś z ziemi. Nie widziałem co, lecz gdy
poczułem pasek chciałem się wyrwać, ale skutecznie mi to uniemożliwił. Szybko
uwięził moje ręce na plecach, przez co
raz-miał wolne ręce, dwa-byłem w kropce, bo nie mogłem nic zrobić. Położył jedną rękę na moim czole i odchylił moją
głowę bym położył ją na jego ramieniu. Drugą rękę położył na moim biodrze i
wszedł we mnie kilka milimetrów głębiej.
-Masz mi coś do powiedzenia?
Zadrżałem raczej ze złości i obawy przed bólem. Wiedziałem,
że tamte rany jeszcze do końca się nie zagoiły, a czekały mnie właśnie
następne.
-Goń się !
Warknąłem na jego pytanie niczym wściekły pies i szarpnąłem
się, jakby to niby miało mi pomóc w uwolnieniu się. Zsunął dłoń na moją szyję i
zacisnął na niej palce, aż lekko mnie poddusił.
-Nauczę cię pokory....gówniarzu.
Warknął w moje ucho. Słysząc jego wściekły głos, wiedziałem co nastąpi dlatego zamknąłem oczy i
mocno zagryzłem wargi. Bez skrupułów wszedł we mnie szybko i do końca. Wydałem
z siebie zagłuszony jęk i zadrżałem. Bolało i to niemiłosiernie. Jęknął cicho w
moje ucho i uśmiechnąłem się opierając skroń o mój policzek.
-Żebyś czuł teraz to co ja. Nawet nie wiesz jaki ciasny jesteś.
Przyjemnie ciepły, w sam raz do rozpychania. Jakbym cię znów rozdziewiczał, wiesz?
W jego głosie można było wyczuć wyraźną satysfakcją
-Lepiej, żebyś mnie
nie puszczał, bo zapierdolę cię szczylu!
Warknąłem i zaraz po tym jęknąłem głośno, bo zaczął szybko
się we mnie poruszać, przez co do oczu napłynęły mi niekontrolowane łzy.
Ponownie zagryzłem wargę i zadrżałem. Zagryzałem ją tak mocno, że w końcu
przeciąłem ją i poczułem metaliczny smak w ustach. Głaskał palcami moją
pogryzioną szyję, a jego skroń ocierała się o mój policzek przy każdym ruchu.
Nie kontrolował się już, poruszał się coraz szybciej, coraz mocniej, tym samym
wchodząc we mnie coraz głębiej i brutalniej. Położył rękę na moim brzuchu i
przysunął mnie bliżej siebie, lecz nie odsuwał mnie zbytnio od ściany, byśmy chyba
nie padli. Nie zwracał uwagi na moje pogróżki. Pchnął jeszcze mocniej przez co odbiłem się od ściany. Jeżeli myślałem,
że to co mi wtedy robił było gorsze, myliłem się. Odezwały się wszystkie rany
jakie zadał mi ostatnim razem, do tego
jego ruchy... Wtedy doszedł szybko… Nie
wiem czemu, ale teraz czułem, że nie
zrobi tego tak szybko. Czułem wszystko dwa razy mocniej niż ostatnio. Nie
podobało mi się to, a od bólu było mi niedobrze. Poczułem, jak mnie dociska do siebie, a jego ruchy są coraz bardziej brutalne. W głowie pulsowało mi jedno :
przestań albo skończ już.. Tego pragnąłem w tym momencie najbardziej. Jęknąłem
głośno puszczając wargi od kolejnego mocnego pchnięcia i poczułem jak obiłem
się znowu o zimną, twardą ścianę. Drżałem już cały… Nie wiedziałem też czy krwawię czy nie…
Jednak miałem nadzieję, że nie… Puścił moją szyję i położył obie dłonie na moim
brzuchu. Pociągnął nieco moje biodra w swoją stronę, tak że byłem zmuszony do
pochylenia się, a jemu znacznie ułatwiło to wchodzenie we mnie. Bez krępacji
pchał mnie jak tanią sukę, jak wynajętą na godzinę sukę, wiedząc że musi się
szybko zaspokoić. Tu było trochę inaczej… Mnie miał dotąd, dopóki będzie tego
chciał. Czułem, że właśnie tak myśli. Złapał mnie mocno za biodra i pchnął mocniej
niż dotychczas by po chwili zacząć poruszać się dwa razy szybciej niż
wcześniej. Pojękiwał nade mną z przyjemności. Oddychałem szybko przez nos starając
się łapać powietrze. Jak dalej tak pójdzie to zrzygam się tu przed nim. Moje
całe ciało drżało mimo mej woli. Nie chciałem, żeby cokolwiek zdradzało to jaki
przeżywam w tej chwili ból. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa, kiedy zacząłeś
mnie tak szybko i brutalnie posuwać. Nie chcę już.. przestań... proszę... to powtarzałem
w myślach i właśnie wtedy ze mnie wyszedł. Zacząłem oddychać szybko przez usta.
Zaczął ściągać z siebie spodnie i bokserki, ale zaraz złapał mnie za skrępowane ręce i
pociągnął w stronę łóżka. Po drodze zgubiłem spodnie łącznie z bokserkami. Ułożył
mnie na plecach, a raczej na rękach, które zaczęły mnie ciągnąć niesamowitym
bólem. Widząc co chce zrobić, złączyłem mocno uda. Jednak były tak słabe, że z
łatwością rozchylił je, uklęknął na łóżku i wszedł we mnie szybko i do końca. Jęknąłem
głośno ponownie czując łzy w oczach i przekręciłem głowę w bok, żeby nie
patrzeć na niego. Zaczynałem rozumieć tych których gwałciłem. Poruszałem się na
łóżku w przód i tył kiedy mnie posuwał. Chciałem, żeby ten koszmar się skończył.
Trącił koniuszkiem języka kącik warg i przyglądał mi się uważnie. Czułem na
sobie jego głodny wzrok Dłonie zaciskał mocno na moich udach, nie puszczając
ich ani na chwilę. Zamknąłem oczy czując, że łzy chcą wydostać się na zewnątrz.
Nie zamierzałem na to pozwolić. Znowu zagryzłem obolałe już wargi i nie
wydobywałem z siebie żadnych jęków. Poczułem, że lekko zwolnił i miałem
nadzieję, że po prostu zmęczył się lub znudził tą zabawą. Byłem w cholernym błędzie, bo nachylił się
nade mną, tuż nad moim uchem i wyszeptał.
-Jedno słowo.
Wiedziałem o co chodziło. Chciał, żebym błagał o litość i o
to by przestał. Wiedział, że zrozumiem przekaz, ale nie przestawał ruszać
biodrami. Jego ruchy były słabsze, ale nadal szybie. Miałem jeszcze strzępy dumy i nie dam mu się
po prostu poniżyć przez błaganie o to by przestał. Choć tak bardzo chciałem się
przełamać.
-P-P...Pierdol się.
Warknąłem i zadrżałem od razu. Bolało mnie już wszystko i
miałem dość… Wiedziałem z czym wiąże się ta moja odpowiedź i przerażało mnie
to. Jak na życzenie zaczął poruszać się w morderczym tempie, może nawet mocniej
niż wtedy przy ścianie. Jęknąłem wyginając się pod nim. To tak cholernie
bolało. Robił to kilka chwil, by w końcu znów zwolnić.
-Widzę że masz dość, mnie nie oszukasz. Zostawię cię, a ty
popłaczesz się. Twoje łzy będą moczyć czerwone policzki, a ty będziesz zanosić
się głośnym szlochem. Powiedz to jedno słowo, a zostawię cię...dam spokój.
Wyszeptał w moje ucho i polizał je delikatnie. Czekał na moją odpowiedź, nie zmieniając tempa w
którym się we mnie poruszał. Wiedziałem do czego zmierza. Nigdy mnie nie
zeszmaci. Może mnie brać na 100 różnych sposobów, ale nie usłyszy tego jebanego
jednego słowa. Spojrzałem na niego z mordem i bólem w oczach. Wiedziałem, że
odgadnie co chciałem tym przekazać. Złapałem powietrze w płuca przygotowując
się na kolejne tortury. Wiedziałem, że zaraz specjalnie zada mi ból.
Wyprostował się i złapał w dłonie moje biodra, uniosł je nieco w górę i
zaczął znów poruszać się tak samo szybko co poprzednio. Tym razem nie skończyło
się na kilku ruchach. Miał zamiar zaspokoić się do końca. Tym razem ból był nie
do wytrzymania, zrobiło mi się czarno przed oczami, a po polikach popłynęły w
końcu łzy. Z mojego gardła wydobył się w końcu krzyk gdy powoli złączył moje
uda i wszedł we mnie po same jądra. Już mnie tam nie piekło, bo paliło. Moje
ciało nie drżało, a trzęsło się całe od mojej walki z samym sobą.
-Mała szmata.
Wysyczał przez zęby i w tym samym momencie doszedł w moim wnętrzu.
Poruszał się jeszcze kilka chwil, by w końcu wyjść ze mnie. Wsunął pode mnie
dłonie i odpiął pasek z moich nadgarstków. Gdy tylko to poczułem chciałem od
razu uciec. Jednak ciało chciało czegoś innego - odpoczynku. Odsunął się ode mnie i wstał z łóżka.
-Spieprzaj stąd.
Słyszałem ten jego
wredny głos i nawet nie był wstanie wyobrazić sobie, jak bardzo chciałem stąd
spierdalać. Oprócz tego przekręciłem się na bok i po prostu zwymiotowałem na
podłogę. Drżałem cały i było mi cholernie zimno. Stał jeszcze przez chwilę
przyglądając się mojej zmaltretowanej postaci. Jego wzrok był zimny, przepełniony
pustką i jakby cieniem satysfakcji. Straciłem przytomność, a gdy otworzyłem
powoli oczy zobaczyłem, że jestem u siebie w pokoju. Skuliłem się w kłębek, bo
nie miałem na sobie żadnego ciucha, a zakrywała mnie jedynie kołdra. Zobaczyłem
nad sobą Billa. Czyli to on mnie tu przytaszczył. Spojrzałem na niego z ogromną
nienawiścią w oczach i rzuciłem krótkie.
W... wypierdalaj stąd...
Mój głos był pusty, jakbym mówił zza grobu. Wiedziałem ile dla
mnie zrobił, bo czułem iż nie mam na sobie krwi i mam obmytą twarz, ale nie
byłem wstanie na niego patrzeć. Nie po tym, jak zostałem po raz drugi zgwałcony
i to przez to chuchro... Ani po tym, jak mnie poniżył policzkując, wiążąc i wyzywając.
Wiedziałem, że posłucha. Kiedy wyszedł od razu usnąłem… Wiedziałem, że był pijany
i to tak samo jak wtedy.. Widziałem butelkę i nie było to kilka łyków… Jak
tylko rano wstanę udam się do Alexa. Nigdy więcej nie wejdę do tego pokoju,
chyba że z bronią palną bądź białą. Jak dojdę do siebie na pewno pokażę tej
wywłoce, kto tu jest czyją suką. Miałem nim się nie dzielić. Ale teraz
poużywa sobie, na moich oczach, na nim każdy mój pracownik a mam ich koło 30.
Zgwałci go 30 mężczyzn, więc następnym razem pomyśli zanim podniesie na mnie
rękę i fiuta!
Subskrybuj:
Posty (Atom)