poniedziałek, 14 maja 2012

Godfather:Odcinek 20

Byłem głodny Billa i wiedziałem, ze jak go tylko dorwę w swoje niewyżyte łapy będzie biedny. Wierzę, że nie ucieknie, nie on. Jest zbyt wrażliwym gówniarzem i nie będzie chciał mieć matki na swoim sumieniu. Mam jedynie nadzieję, że ta stara kurwa mi nie zdechnie za szybko, bo jeszcze się o tym dowie ta moja suka i wtedy pewnie bez skrupułów spierdoli mi. Oczywiście, jego ucieczka nie byłaby zbyt łatwa, bo poruszyłbym każdy kawałek tej nędznej planety, tylko po to aby go dorwać i dać mu należytą nauczkę. Dałem w gaz i po kilku minutach byłem w domu. Pierwsze co chciałem zrobić, a raczej to co było zaraz po chęci przeruchania dupy mojego bliźniaczego braciszka, był prysznic. Wszedłem do swojego pokoju i od razu zrzuciłem z siebie ciuchy. Udałem się do łazienki na kojący prysznic i kiedy woda obmywała namydlone całe moje ciało usłyszałem, jak samochód podjeżdża pod dom. Szybko wyszedłem z kabiny, złapałem czarny ręcznik i owinąłem nim swoje biodra. Zszedłem na dół i udałem się do kuchni po to by wyjąć z lodówki sok pomarańczowy. Napiłem się z kartonu i właśnie wtedy do domu wszedł Bill z Connorem. Spojrzał tylko na mnie przestraszony i z torbami pełnymi zakupów uciekł na górę do swojego pokoju. Usłyszałem nawet głośne trzaśnięcie drzwiami. Definitywnie coś było nie tak. Z uniesioną ku górze brwią spojrzałem na Connora pytająco.
-Nie wiem, czy powinienem ci to mówić, bo wiem, jak chłopaka potraktujesz... To serio jest Twój brat?
-Owszem do tego bliźniak.
Nie spuszczałem wzroku z Connora i kiedy usłyszałem jego westchnięcie to wiedziałem, że już wygrałem.
-Godfather słuchaj... Bill chciał mnie przekupić, abym go puścił wolno... Chciał uwolnić się od ciebie i... Wszystko mi opowiedział. Jest wrażliwym chłopakiem i... Tom on naprawdę cierpi i...
Nie skończył bo moja otwarta dłoń wylądowała na ścianie obok jego głowy, wydając przy tym głośny dźwięk zderzenia ze ścianą. Spojrzałem z mordem w jego oczy, a moja twarz znajdowała się milimetry od jego.
-Connor, wiem że pomimo iż dla mnie pracujesz jesteś w środku dobrym człowiekiem, ale jeśli będziesz mówić mi co mam robić i do tego jak traktować Billa... To uwierz mi, że pomimo tego jak bardzo szanuję twoją osobę oraz to jak dobrym jesteś pracownikiem... Zniszczę cię, rozumiemy się?
Siedział cicho a jego długie, kasztanowe włosy opadły na twarz zasłaniając mu tym jedno z oczu. Uśmiechnąłem się, bo widziałem że zrozumiał, a jednoczenie sparaliżował go strach. Każdego pracownika miałem w garści i nigdy nie wahałem się przed zabiciem, zgwałceniem czy zrobieniem z osoby dziwki, a ten dobrze o tym wiedział. Odsunąłem palcem włosy z jego szyi i zacząłem delikatnie całować skórę na niej. Czułem, jak Connor zaczął drżeć.
-G-Godfater... z-zrozumiałem... Proszę...p-przestań...
Uśmiechnąłem się ponieważ Connor był tak jak Siwy heteroseksualny. Spojrzałem na jego dłonie. Były mocno zaciśnięte w pięści. Wiedział, że nie może mnie uderzyć... Zabawne... Ciekawe ile emocji musiał w sobie utrzymywać. Zaśmiałem się i odsunąłem od niego.
-Tylko droczyłem się z tobą, bo jeśli rozumiesz możesz być spokojny. Właśnie kupiłeś to o co cię prosiłem?
-T...Tak... T-tu są zakupy.
Ciągle drżąc podał mi rzeczy o jakie prosiłem.
-Dobrze możesz wracać do domu. Aaa właśnie. Jedziesz do Alexa prawda? Poinformuj go, że Siwy już złapany i dostał dobrą, mocną karę. Przekaż mu także, że dziś nie przyjdę jednak bo zamierzam poużywać swojej nowej zabaweczki, czyli Billa.
-Dobrze. W takim razie... Pa...
Wyszedł z domu, a ja przekręciłem za nim zamek w drzwiach. Miałem milusi pomysł na spędzenie całego wieczora i nocy ze swoim braciszkiem. Wszedłem na górę i udałem się do swojego pokoju. Connor był chyba tak zły i wystraszony, że nie dał rady jechać ponieważ długo nie słyszałem, aby samochód spod domu ruszył. Usiadłem wygodnie na łóżku i z szerokim uśmiechem wydarłem się na cały dom.
-BILL!
Czekałem na odzew, ale nic...
-JEŚLI ZARAZ SAM TU NIE PRZYJDZIESZ, TO JA UDAM SIĘ DO CIEBIE, A TEGO CHYBA NIE CHCESZ!!
Po tych słowach, już po chwili usłyszałem, że drzwi się otwierają i zaraz w moim pokoju ukazał się Bill. Był już w nowych ciuchach. Opięte rurki, luźna koszulka, na nadgarstkach jak zwykle pełno dodatków. Nie widziałem tylko czy ma makijaż, bo ułożył głowę pod takim kątem, że nie było widać jego twarzy przez opadające włosy. Bał się i było to widać. Drżały mu ręce, którymi obejmował się w szczupłej tali.
-Masz mi coś do powiedzenia?
Zapytałem łagodnie, co mnie zaskoczyło. Czekałem na odpowiedź, a że jej nie otrzymywałem poruszyłem się niespokojnie na łóżku. Bill chyba pomyślał, że wstaję, bo szybko na mnie spojrzał z przerażeniem. Jego twarz pomimo starannego makijażu była pokryta widocznymi siniakami. Tymi,, którymi ja go obdarzyłem.
-Tom! Ja przepraszam! N-nigdy więcej się to nie powtórzy tylko mnie nie bij! Błagam... N-nie bij mnie...
Ponownie opuścił głowę i zaczął drżeć jeszcze bardziej. Powstrzymywał się od płaczu, to było widać.
-Nie pobiję cię i nawet ci wybaczę, jak zagrasz ze mną w pewną grę.
Podniósł głowę i przyglądał mi się jakby nie wierzył w to co usłyszał.
-G-grę? Jaką?
-Rozbierz się i załóż to.
Rzuciłem mu reklamówkę z tym co kupił mi Connor. Zajrzał do niej i zaraz zaczął z niej wyjmować rzeczy. Najpierw wyjął puchaty, długi, koci ogon zakończony korkiem analnym, potem były kocie uszy na głowę i na końcu obroża ze smyczą. Jego twarz zrobiła się czerwono i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
-T-Tom proszę... N-nie rób mi tego! T-to jest poniżające!
-Nie to jest gra w pana i jego kotka. Panem jestem ja, a kotem ty. Zakładasz, czy wolisz nauczkę w postaci kilku pięści?
Spojrzał w bok. Widziałem, że płacze i drżącymi rękoma powoli zaczął się rozbierać. Widząc, że mu nie idzie wstałem i złapałem jego nadgarstki.
-Ja to zrobię Bill.
Powoli zdejmowałem części jego ubrania. Przyglądałem się jego twarzy. Była czerwona i po policzkach płynęły mu łzy. W końcu stał przede mną nagi. Nałożyłem mu na głowę opaskę z kocimi uszami, a na szyi upiąłem obrożę ze smyczą.
-Musisz odwrócić się do mnie tyłem na kolanach i mocno wypiąć Billy. Bo inaczej będzie boleć.
Zakręciłem kocim ogonem patrząc na niego i wtedy wpadłem na pomysł.
-Otwórz usta Bill.
Nie chciał tego robić, ale wiedział że jeśli tego nie zrobi to sam mu je otworze. Wykonał więc moje polecenie, a ja wtedy wsunąłem w jego usta korek analny od ogona.
-Wyobraź sobie, że to mój penis... Wiesz co robić.
Uśmiechnąłem się, a Bill zamknął oczy. Poklepałem go po twarzy dłonią.
-Nie nie... Masz patrzeć mi prosto w oczy i ładnie to robić.
Patrzył na mnie, ale co jakiś czas uciekał wzrokiem w bok. Zaczął poruszać głową i pieścić korek analny. Podniecająco wtedy wyglądał. Chciałem na to patrzeć i patrzeć, ale on sam zadecydował że wystarczy. Uklęknął i wypiął się w moją stronę.
-Miejmy to za sobą Tom...
Pomimo, że to powiedział to bał się tego co mogę zrobić. Jednak chciałem go koniecznie zobaczyć z takim ogonkiem. Sam go sobie przygotował więc będzie dobrze. Uklęknąłem za nim i przyłożyłem korek do jego odbytu. Naparłem na niego i już po chwili zaczął się on zagłębiać w dziurce Billa. Braciszek zakrywał usta, bo go bolało, ale miało dziś chociaż trochę boleć. Po chwili korek był cały w jego wnętrzu a między jego pośladkami zwisał długi, puszysty ogon. Uśmiechnąłem się i usiadłem na łóżku trzymając rączkę od smyczy w dłoni.
-Wyglądasz jak prawdziwy kociak Bill... Aż od samego patrzenia mi stanął... A skoro jesteś kotem to pewnie chcesz mleczka co?
Zaśmiałem się i rozwinąłem ręcznik i rozsunąłem nogi.
-Musisz mocno ssać, żeby coś poleciało.
Uśmiechnąłem się a widząc, że Bill chce wstać zacmokałem.
-Koty chodzą na czterech łapkach Bill. Na czworaczkach do mnie. Wyobraź sobie, że jesteś kotem, a ja twoim panem!
Drżąc podszedł do mnie na czworakach. Ogon między pośladkami machał się a on zagryzał wargi. w końcu jego głowa znalazła się przy moim kroczu. Ujął w dłonie mojego sterczącego penisa i zaczął go lizać. Mruknąłem z przyjemności. Po kilku sekundach mój członek zanurzony był w jego ustach. Nie mogąc się powstrzymać sam zacząłem pchać biodrami. Dławił się przez to, ale mi to nie przeszkadzało. Przyglądałem mu się i wtedy kolejny pomysł zawitał w mojej głowie.
-Usiądź na tyłku.
Spojrzał na mnie zaskoczony i pokręcił głową. Wiedziałem czemu. Nie chciał, żeby korek wszedł w niego jeszcze dalej. Złapałem za łańcuch od smyczy i szarpnąłem tak, że jego twarz znalazła się przy mojej.
-Powiedziałem siadaj!
Spojrzał w bok trzęsąc się jak osika i w końcu usiadł wydając przy tym ciche jęknięcie. Spojrzałem wymownie na swojego penisa i zabrał się za jego lizanie i ssanie od nowa. Pomrukiwałem z przyjemności i pchałem biodrami w jego usta. Czasem łapałem go za głowę i przytrzymywałem ją przy kroczu kiedy mój penis był głęboko w jego gardle. Gdy go puszczałem dławił się, kaszlał i łapał łapczywie powietrze. Przyśpieszyłem w końcu sam, ciągnąc go za włosy, ruchy jego głowy na swym penisie. Po kilku minutach doszedłem w jego ustach, a gdy wysuwałem penisa kilka kropel mojej spermy spadło na podłogę.
-Połykaj kocie to co lubisz najbardziej! Zliż też to z podłogi, przecież nie możemy pozwolić by tak cenne mleczko się zmarnowało!
Połknął to co miał w ustach i już po chwili zlizywał drżąc moją spermę z podłogi.
-Grzeczny koteczek... A teraz... Pan chce widzieć jak kotek robi sobie dobrze. Już!
Patrzył na mnie z niedowierzaniem i kręcił na boki głową. Dobrze, że nie wie, że mam w pokoju ukryta i włączoną kamerę.
-Dalej! Chyba, że pan ma ukarać kotka za nieposłuszeństwo!
-Tom! nie mogę! To już w ogóle jest poniżające!!
-Rozumiem... Kotek chce karę. Odwróć się tyłem do mnie i wypnij!
-A-ale...
-JUŻ!
Widział wściekłość w moich oczach. Wyjąłem z drugiej reklamówki bat i jak tylko się odwrócił wstałem z łóżka. Nie ujawniałem bata.
-Zamknij oczy!
Zrobił to a ja wtedy zamachnąłem się. W jednej dłoni bat w drugiej smycz by nie uciekł. Dostał w pośladki, a po domu rozległ się jego pisk.
-Tom! Przestań!! NiEEE!!! AAA!
Biłem go batem do momentu aż nie miał czerwonych pośladków. Ale i tak było mi mało chciałem właśnie dalej go bić batem, kiedy mnie zaskoczył.
-ZROBIĘ TO TYLKO PRZESTAŃ!! BŁAGAM!!!
Uśmiechnąłem się. Był mało wytrzymały na ból, ale ja to zmienię. Usiadłem na łóżku, a on powoli odwrócił się do mnie przodem.
-Na kolanach z szeroko rozszerzonymi nogami. Masz to zrobić do końca jasne?!
Spojrzał w bok i zamknął oczy. Pozwolę mu na tyle, niech to będzie za to, że wytrzymał tyle biczowania po dupie. Złapał się za swojego penisa i zaczął poruszać na nim swoją dłonią. Pomimo, że widziałem o tym że krępował się wcześniej, to teraz chyba to przeszło bo jego członek był już sztywny, a on miał rozchylone usta pojękując cicho. Uśmiechnąłem się bo w końcu zaczął czerpać z tego przyjemność.
-Szybciej Bill...
Wymruczałem, a on to zrobił. Jego członek zaczął robić się czerwony. Zagryzł wargę i opuścił głowę, a jego włosy przykryły mu delikatnie twarz. Po chwili zaczął jęczeć jak tania dziwka i doszedł brudząc spermą swoją dłoń i podłogę.
-A teraz zliż ją...
-c-co?!
-No zliż ją z dłoni i z podłogi... czekam...
Specjalnie zamachałem biczem, a on krzywiąc się zrobił to. Z obrzydzeniem zlizywał własną spermę z dłoni i podłogi, ale wykonał to.
-Skoro koteczek jest taki dobry i grzeczny... Pan da mu nagrodę.
Odwróciłem go tyłem do siebie i pchnąłem by upadł na czworaka. Wtedy odchyliłem na bok jego ogon. Tak nie wyjąłem go. Bo skoro jest kotem, to będę go pierdolił jak kota - z ogonem! Splunąłem na swojego penisa, przesunąłem po nim dłonią i nakierowałem na jego wypełnioną dupę penisa. Będzie boleć, ale dla mnie to na pewno wytrzyma. Naparłem na jego wejście zaraz pod korkiem analnym i główka mego penisa zanurzyła się w środku.
-Tom! Boli!! Błagam!! Miała być nagroda nie..Nie karaa!! Wyjmij ten ogon!!
-Jak mogę jebać kota bez ogona? Będziesz pierdolony jak kot... Wytrzymasz!
Wszedłem powoli do końca i w końcu mój penis był w nim. Bill  opierał głowę na przedramieniu i płacząc zatapiał w swojej skórze zęby. Powoli zacząłem się w nim ruszać. Nie chciałem go przecież uszkodzić, bo potem nie mógłbym go pierdolić codziennie i musiałbym czekać aż wyleczy dupę. Złapałem go za biodra i po tym jak poczułem, że przyzwyczaił się do mojego penisa i korka w sobie zacząłem pewniej poruszać biodrami. Boże ale przez korek było tam ciasno!! Przyglądałem się mu i zauważyłem, że przestał gryźć rękę a zaczał rozchylać usta. Zaśmiałem się pod nosem.
-Przyznaj w końcu, że ci się to podoba Bill! Jesteś uzależniony od tego... Poza tym jestem twoim bliźniakiem i wiem gdzie trafić by było ci przyjemnie lub by bolało.
-Sadysta! A to co teraz robisz to jest zoofilia wiesz?! Swoje psy też tak traktujesz?!
Wkurzył mnie więc mocno pchnąłem biodrami a on wygiął się w łuk. Złapałem go wtedy za szyję.
-Zoofilię uprawiam tylko z kotem takim jak ty braciszku... Przyznaj się! Jeśli odczuwasz rozkosz nie panujesz nad ciałem i emocjami. Tak jak wtedy gdy kazałeś mi siebie pieprzyć... Zatracasz się wtedy w rozkoszy i odczuwanej przyjemności... Nawet jeśli jest wymieszana z bólem... Tak jest i teraz prawda?
-N-nie... mylisz się ja... Oh!
Drży... lecz już nie ze strachu. Załapałem to już na kasecie. On po prostu daje wtedy władzę swojemu ciału a potem tego żałuje. Poruszałem szybciej biodrami. Pociągnąłem go tak by oparł się o moją klatkę piersiową i dalej go pieprzyłem.
-Skoro nie... To może przestanę?
Zatrzymałem ruchy bioder i wtedy stało się to czego chciałem. Bill przekręcił głowę w moją stronę oddychają nierówno.
-N-nie przestawaj Tom... Z-zgoda dziś wygrałeś... ale nie przestawaj...
Wpił się w moje usta i zaczął mnie łapczywie całować. Miła odmiana. Nie chciałem przerywać pocałunku, więc szybko go odwzajemniłem. Nasze języki ocierały się o siebie, a śliny mieszały ze sobą. Już po chwili po brodzie Billa spływała strużka śliny. Zacząłem dalej pchać w niego biodrami, a on wtedy opadł z powrotem na kolana i wypiął się bardziej. Złapał swojego członka i zaczął się masturbować.
-D-dalej Tom... Przerżnij mnie mocno i głęboko...
Zaśmiałem się i wbijając palce w jego biodra zacząłem pierdolić go ze zdwojoną siłą. O tak! Tego chciałem. Postaram się by uzależnił się od tego! Stanie się uzależniony od seksu ze mną. Sam będzie błagał mnie nocami i dniami o jebanie. A jak coś to na początek mogę wypróbować prochy...
-Tak Tom!
Spojrzał przez ramię na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Odepchnął mnie, że wyszedłem z niego. Podszedł do łóżka i oparł się o nie tak, że dupę miał u góry, głowę z karkiem na podłodzę, a plecy oparte o bok łóżka. Wiedziałem po co ta pozycja. Chciał bym wszedł jeszcze głębiej. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niego. Wejście teraz w niego nie stanowiło problemu. po chwili byłem w nim. Stojąc nad nim z rozkraczonymi nogami wchodziłem w niego po same jądra, On jęczał i wykrzykiwał moje imię masturbując się przy tym. Szybko wsuwałem i wysuwałem penisa z jego ciepłego wejścia i już po chwili obaj krzyczeliśmy we wspólnym orgazmie.  Zaśmiałem się i wyszedłem z niego. Kazałem mu przejść na kolana i wypiąć się w moją stronę, ale wtedy coś wymyśliłem.
-Czekaj!
Pobiegłem po miseczkę, wróciłem i postawiłem ją na podłodze.
-Ukucnij nad nią.
Gdy to zrobił wyciągnąłem ogon, a do miski zaczęła wlatywać moja sperma. Kiedy była już cała podałem ją Billowi.
-Wypij ją jak kot mleczko...
Nie musiałem czekać, bo już po chwili to robił. Zaskoczył mnie tym, bo zaraz po tym pchnął mnie na podłogę, tak że opadłem na nią plecami i okrakiem na mnie usiadł. Złapał mojego penisa i nabił się na niego. Zaczął rytmicznie poruszać na mnie biodrami odchylając głowę do tyłu.
-Bill?
To było naprawdę zaskakujące i chciałbym, żeby był taki zawsze... Nie tylko teraz... Ale gdy na mnie spojrzał, zrozumiałem, że coś w nim pękło i się zmieniło.
-Żeby przeżyć i nie być bitym muszę być tylko twoją dziwką prawda Tom? Dlatego od dziś nią będę. Dość dawnego Billa... Nie będę już płakał. Wiem, że pewnie jeszcze nie raz mnie zgwałcisz... Bo nie zawszę będę chciał seksu... Ale od dziś rób ze mną to co chcesz... A teraz zamknij mordę i mnie pierdol!
Chciałem od razu mu wykurwić i powiedzieć by uważał na to komu każe się zamknąć, ale uniemożliwił mi to pocałunkiem. Pomimo namiętnego, zboczonego i cholernie dzikiego pocałunku nie zapomniał o ruchu bioder i ciągle nimi ruszał. Uśmiechałem się przez pocałunek bo w końcu zrozumiał... Zrozumiał albo coś kombinuje . Nie ważne... W końcu mam go jako swoją dziwkę i to się liczy. A pomysłów na seks mam wiele nawet takich, jakie jemu nawet mimo zmiany się nie spodobają!

3 komentarze:

  1. Ohh My Fucking God! Tego to się nie spodziewałam... nie po Billu, a ten pomysł Toma był mega! Kurwa i żeby jeszcze robił to z tym obonem... Jesteś świetna po prostu. Jakbym oglądała jakiś pornol xD Czekam na 21 i pozdrawiam :D

    [ tokio-problem i joke-of-fate ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w szoku. Całkowicie mnie zaskoczyłaś tym odcinkiem. Wiedziałam, że Tom jest nieobliczalny, ale aż takiej akcji się nie spodziewałam. Aż mi się gorąco robi, mimo, iż czytam notę trzeci raz. Genialnie! W ogóle skąd ty bierzesz takie pomysły?:D Jestem pod wrażeniem, naprawdę. Masz talent do opisywania takich scen i z każdym kolejnym rozdziałem chcę jeszcze. A swoją drogą zaskoczyła mnie ta przemiana Billa, z tej drobnej, przerażonej osóbki przeobraził się w takiego kociaka. Podoba mi się! Ciekawa jestem jakie jeszcze niespodzianki szykuje Tom. Mam nadzieję, że takie nietypowe jak te :). Uwielbiam czytać o takich fetyszach :D. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej niż ten, bo ja tu nie wytrzymam! Na koniec muszę się przyczepić do tego, iż w wielu miejscach brakuje przecinków, a to trochę psuję cały efekt. Ale ogólnie jest cudownie!:D PS Dodałam Twój blog do linków u mnie (z-otchlani-umyslu.blogspot.com), mam nadzieję, iż nie masz nic przeciwko? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "-Jak mogę jebać kota bez ogona? Będziesz pierdolony jak kot..." - Oficjalnie umarłam. To zdanie jest moim ulubionym!
    Czytałem ten odcinek już pięć razy. Wczoraj wieczorem, w drodze do szkoły, w szkole, po szkole i znów w domu :D
    Ciekawi mnie, jakie Tom ma jeszcze pomysł w stosunku do Billa. Brutalne pomysły xD
    Ale żeby tylko Bill tak łatwo nie ulegał! Bo o wiele ciekawiej jest jak się kłócą :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń