niedziela, 29 kwietnia 2012

Godfather:Odcinek 10


Puściłem nadgarstki Billa i złapałem go mocno za szczupłe, lekko kościste biodra i pociągnąłem tak , że mimowolnie bardziej się wypiął dzięki czemu wszedłem w niego do końca wydając przy tym ciche jęknięcie.  Ciągle na niego patrzyłem, a słysząc jego głośny jęk uśmiechnąłem się pod nosem.
-Masz strasznie ciasną dupę wiesz? – zaśmiałem się cicho i zacząłem poruszać się w jego wnętrzu. Nie robiłem tego jeszcze ostro i brutalnie, ale moje ruchy stały się pewniejsze.  Boże jaki on był tam zajebisty.  Ciasny, ciepły, a te jego spięte mięśnie zaciskające się na moim członku… mmm… Doprowadzało mnie to wręcz do wewnętrznego szaleństwa. Wychodziłem z niego niemal cały i wchodziłem. Po kilku pchnięciach wyszedłem z niego całkowicie i pchnąłem go,  a raczej rzuciłem jak szmacianą lalkę na łóżko, tak że upadł na nie brzuchem. Widziałem jak gnój stara się szybko podnieść i zwiać. „O nie kochany nie ze mną te numery…” pomyślałem i podszedłem do braciszka szybko podnosząc jego biodra i bez uprzedzenia ponownie wszedłem w jego wspaniałe wejście. Kiedy usłyszałem jego przenikliwy krzyk, mój uśmiech od razu się poszerzył. Widziałem jak opiera głowę o rękę, a z cichutkich ledwo dosłyszalnych odgłosów jakie wydawał łatwo było wywnioskować,  że płacze. Czy było mi go żal? Ani trochę! Tak, popatrz sobie i poczuj Billy jakiego masz teraz wspaniałego braciszka. Po pokoju rozchodziły się stłumione jęki i szloch Billa oraz moje ciche pomrukiwanie i obijanie się moich bioder i jąder o jego zajebiste pośladki. Czułem jak próbuje uciekać ode mnie swoimi drobnymi i szczupłymi biodrami. Doszedłem do wniosku, że takim czynem po prostu nie chce dać mi satysfakcji z tego seksu. Na ucieczkę miał tylko jedną drogę – prośba lub błaganie, innej opcji nawet nie dopuszczałem. Uśmiechnąłem się patrząc na jego drobne ciało przed sobą. Wyciągnąłem rękę i złapałem za te jego hebanowe kłaki,  pociągnąłem mocno w swoją stronę zmuszając tym samym gówniarza do klęknięcia przede mną. Nie siliłem się na delikatność, więc na pewno bolało.
-Jeżeli myślisz , że znudzi mnie ta zabawa… to strasznie się mylisz… Braciszku - mruknąłem w jego ucho, jak tylko oparł się o mój idealny tors swoimi plecami. Widziałem, że łzy coraz bardziej zdobią jego kościste policzki. Uśmiechnąłem się do siebie i zatopiłem zęby w jego uchu zagryzając je tak mocno, że poczułem na wargach metaliczny smak jego krwi. Ponownie zacząłem poruszać się w jego ciasnym wnętrzu,  lecz tym razem mocniej i bardziej brutalnie. Przyglądałem się jego profilowi, a słysząc jęk bólu jak i ciche kwilenie mój uśmiech zdecydowanie się poszerzył. Widziałem, że nie jest już taki twardy, a wręcz ryczy jak dzieciak. Wiedział doskonale co musi zrobić abym przestał i chciałem, żeby to powiedział. Tak, chciałem żeby ten gówniarz przełamał się i tym samym pokazał kto tu rządzi. Moja duża, męska dłoń powędrowała na jego szyję i przekręciłem do siebie jego twarz wyrażającą jedynie ból.
-Wystarczy jedno słowo, a przestanę – powiedziałem oschle, ale nie zaprzestawałem  ruchów biodrami, które były mocne i z każdą sekundą bardziej agresywne – No dalej młody… Wiesz co musisz zrobić, żeby uratować się od bólu… Nie bądź cholernym masochistą… - mruknąłem i spojrzałem na niego. Ciało tego głupka drżało i wręcz odmawiało posłuszeństwa z bólu jaki mu zadawałem. Owszem doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Widziałem,  że z Billem jest coraz gorzej, a wręcz z bólu prawie tracił przytomność.
-P-pieprz się… - wymamrotał w moją stronę szlochając głośno. Patrzyłem na jego ciało przede mną i mogę spokojnie przyznać, że podziwiałem w pewnym stopniu ten  jego hart ducha,  lecz z drugiej strony negowałem go, bo wystarczyłoby jedno słowo i byłby całkiem wolny od bólu jakim go z przyjemnością częstowałem. Uśmiechnąłem się szerzej patrząc na jego idealny profil. 
-Dumny z Ciebie facet braciszku i bezmyślny… A pieprzę Ciebie,  siebie nie muszę – mruknąłem i ponownie z niego wyszedłem. Skoro tak bardzo chciał zapewnić mi zabawę to proszę bardzo. Jednym zwinnym, szybkim ruchem przekręciłem to drobne,  dygoczące ciało przodem do siebie i uśmiechnąłem się kątem warg pchając go mocno na łóżko. Kiedy upadł na nie plecami, odbił się od materaca, a ja przyglądałem mu się z nieukrywanym pożądaniem w oczach. Prychnąłem cicho pod nosem rozbawiony, kiedy zobaczyłem jak ponownie stara mi się uciec. Zastanawiałem się, czy nawet jakby mu się to udało, to czy miałby na tyle sił by stać na tych chudych, trzęsących się nogach… Pochyliłem się nad nim układając swoje umięśnione ręce po obu stronach jego głowy i bez zbędnych wstępów wszedłem agresywnie w jego pulsujące, ciasne wejście. Ponownie usłyszałem jego przeraźliwy krzyk i uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany. 
-Och! – jęknąłem głośno gdy wszedłem w niego do samego końca i od razu przyśpieszyłem ruchy bioder. Spojrzałem na jego twarz, która przypominała mi tak wiele gwałconych przeze mnie kobiet i mężczyzn. Zobaczyłem jak Bill przekręca swoją zalaną łzami twarz w bok, tak żeby na mnie nie patrzeć. Zabawne… Każda moja ofiara właśnie w ten sposób postępowała. Dlaczego? Czy myśleli , że jak na mnie nie patrzą to nie ma gwałtu? A może wyobrażali sobie, że posuwa ich ktoś inny? W dupę z tym… Teraz było mi cholernie dobrze dzięki właścicielowi tego ciasnego i zajebistego tyłka. Poczułem, że tarcie nieco ustało, co świadczyło jedynie o tym, że Billy krwawi. No tak, w końcu rozdziewiczyłem jego ciasny otworek…. Przesunąłem palcem po jego udzie, z którego zebrałem jego spływającą krew i zlizałem ją z palca. Czy przejąłem się jego ranami? Phi.. Dobre. Nie zamierzałem oczywiście poprzestać na tym co robiłem. Przeniosłem swoje dłonie na drobne biodra Billa i zacisnąłem na nich mocno palce. Nie byłem delikatny nawet w 1 % dlatego wiedziałem, że jego biodra jutro będą pokryte fioletowymi siniakami. Dawno nie było mi tak dobrze podczas seksu. Dupa tego gnojka była tak jakby stworzona do zaspokojenia mojego dużego członka. Uśmiechnąłem się do siebie na tą myśl, a moje pchnięcia stały się głębsze i nabrały na sile. Poczułem jak braciszek oplata swoimi chudymi i długimi nogami moje biodra. Hm? Pewnie w ten sposób chce złagodzić ból. W sumie jechałem go na sucho, więc na pewno dziurka piekła go niemiłosiernie aż do momentu kiedy go rozwaliłem. Moje klejnoty i biodra obijały się o jego seksowny, zgrabny tyłek wydając przy tym dźwięki pieszczące moje uszy. Na jego pośladkach na pewno pojawiły się zaczerwienione ślady od stykania się ich skóry z moimi kościami biodrowymi. Patrzyłem na jego trzęsące się ramiona i całe ciało. Widziałem, jak coraz bardziej płacze, a jego łzy giną w poduszce na której spoczywała jego głowa i czarne długie włosy. Nagle coś przykuło moją uwagę. Zmarszczyłem brwi patrząc na niego uważnie. Stawał się bezwładny, a jego oczy powoli zaczęły się zamykać. O nie nie… Tak łatwo nie ma króliczku, nie pozwolę na to. Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem na nocnej szafce szklankę. Uśmiechnąłem się cwanie i złapałem ją w jedną dłoń. Wylałem jej całą zawartość na twarz Billa powodując tym jego powrót do rzeczywistości. Widząc, jak jego oczy się otwierają a zapłakane tęczówki przenoszą się na moją twarz, uśmiechnąłem się szeroko i poklepałem go po mokrym policzku.
-Myślisz , że pozwolę Ci odpłynąć? Nie ma mowy – zaśmiałem się patrząc na jego zapłakane i przeszyte bólem oczy. Ponownie tej nocy wyszedłem z niego stękając przy tym z przyjemności. O tak, mój pulsujący, nabrzmiały penis uwielbiał jego tyłek. Przekręciłem go na brzuch bez mniejszego problemu i przejechałem dłonią po jego pośladkach. Miałem rację, na jego bladym tyłku były zaróżowione miejsca. O tak… Ten smarkacz tak cholernie mnie podniecał… Nie zamierzałem już się kontrolować, chcę słyszeć jego krzyki i jęki. Widząc, że za bardzo nie stawia oporu i podpiera się na łokciach uśmiechnąłem się do siebie. Tak.. grzeczny chłopiec pomyślałem i łapiąc go za pośladki wszedłem w niego mocno, szybko i do samych jąder. Znowu melodyjny krzyk, gdy tylko mój duży członek znalazł się w nim. Boże... zerżnę go jak sucz… 
-Jezu.. Jesteś zajebisty młody…  Na co mi były te wszystkie laski skoro miałem pod nosem to czego potrzebowałem… Twoje ciało!- jęknąłem i od razu przeszedłem do rzeczy. Zacząłem szybko poruszać biodrami wychodząc z niego niemal całym penisem, po to by zaraz wejść calutki aż po same klejnociki. Był już na tyle rozciągnięty w środku, że ruchy były płynne bez jakichkolwiek zatrzymań. Boże, a te jego urywane krzyki i jęki… Nawet nie wiedział jak bardzo podnosi mi tym ciśnienie…. Klepnąłem go z otwartej dłoni mocno w pośladek.
-Och tak! – wymruczałem odchylając do tyłu głowę – Jesteś zajebistą suką! – warknąłem i uderzyłem go dwa razy mocniej niż sekundę wcześniej, przez co po pokoju rozległ się głośny plask. Z ciągłym wymalowanym na japie uśmiechem spojrzałem na niego widząc jak drży i opuszcza głowę. Zastanawiałem się co może rozmyślać w tej swojej łepetynie. Myślał, że przestanę? Czy… Zaraz…  Uśmiechnąłem się cwanie patrząc na jego plecy i zatrzymałem się na chwilę. 
-Ty myślisz, że jak dojdę to będzie po wszystkim? – zapytałem kpiąco. Nie mogłem uwierzyć, że właśnie to ubzdurał sobie w bani – Ponownie muszę cię zaskoczyć Billy… Jeśli nawet dojdę jestem gotowy na kolejny raz… Opanowałem to całkiem nieźle wiesz? Więc przestań być dumny i powiedź to jedno słowo, po co Ci tyle bólu? – szepnąłem mu wrednym tonem w ucho i ponownie sprzedałem mu klapsa w nagi pośladek, na którym powstał czerwony ślad mojej dłoni. Prychnąłem cicho,  złapałem jego pośladki w obie dłonie i rozszerzyłem je mocno. Znowu zacząłem agresywnie poruszać się w jego wnętrzu, a ściskane przez Billa z bólu mięśnie dawały mi zajebistą przyjemność, którą potwierdzałem cichymi, wydobywającymi się z mojej krtani jękami. Słysząc, że ten ponownie zaczyna szlochać spojrzałem na niego. Zaskoczył mnie i uniosłem brew do góry. Podniósł się ledwo na swoich chudych, trzęsących rękach i klęknął przede mną cały drżąc. Wyciągnął za siebie drżącą wbrew niemu dłoń i złapał  za moje czarne warkoczyki odchylając do tyłu głowę, którą oparł o moje ramie.
-Zapewne już jesteś w piekle… ale ja obiecuję ci, że nim tam trafisz, ja załatwię Cię tak samo… - wysyczał mi przez zaciśnięte zęby prosto w ucho, po czym puścił mnie i opadł na łóżko szybko i ciężko oddychając. Było to widać po tym, jak poruszały się jego plecy przy każdym oddechu oraz słychać przez obecnie panującą w pokoju cisze. Patrzyłem na niego po czym przerwałem ciszę wyśmiewając jego słowa. Ten gnój na serio mnie bawił,  a do tego zajebiście kręcił. Widziałem, że jest na skraju wyczerpania, więc chciałem dać mu chwilę odpocząć. Przyglądałem się jego seksownym plecom  po czym wysunąłem z niego swojego penisa wydając przy tym odgłos świadczący o tym jak jest mi dobrze. Przekręciłem go przodem do siebie i złapałem w dłonie jego drobne, obolałe nadgarstki. Przez krótką chwilę przyglądałem się jego smukłej, zmysłowej szyi, a nie mogąc wytrzymać wpiłem w jej delikatną skórę swoje pełne usta i zacząłem ją namiętnie całować. Po około 2 minutach oderwałem się od niej i uklęknąłem przed Billem cwanie się do niego uśmiechając. Złapałem za jego hebanowe, długie włosy i przyciągnąłem do siebie przybliżając jego twarz do swojego sterczącego członka, którego trzymałem drugą dłonią.
-Będę czekał z niecierpliwością… - mruknąłem uśmiechając się zadziornie a widząc, że chce odpowiedzieć przez co otworzył usta, wepchnąłem w nie swojego penisa jęcząc przy tym z rozkoszy. Poczułem jak braciszek, a raczej od dziś moje osobista dziwka, kładzie dłonie na moich udach starając się ode mnie odepchnąć . Uśmiechnąłem się szerzej do siebie i trzymając go za włosy, już obiema rękami, zacząłem poruszać rytmicznie jego głową pojękując przy tym cicho. O tak… Było mi cholernie dobrze… Czułem jak mój penis drażni jego delikatne gardło, a od tej przyjemności nie zważałem na to, jak głęboko wpycham penisa w jego usta po prostu w tym momencie myślałem o własnej przyjemności jaką dawał mi ten szczyl. Kątem oka spojrzałem na niego i widziałem  jak po jego wręcz porcelanowych policzkach staczają się bezbarwne łzy. Nie przejmowałem się nimi...nie obchodziły mnie one. Zaciskałem mocno palce na jego włosach uśmiechając się z przyjemności jaką odczuwałem z każdym ruchem jego głowy. Poczułem, że uchylił usta nie broniąc się przed tym co robiłem i pozwalał na to, aby mój pulsujący już członek wsuwał się i wysuwał z jego ust. Odchyliłem do tyłu głowę oblizując szybko końcem języka spierzchnięte wargi. 
-Mm..Uh! Tak… - pojękiwałem głośno, co jakiś czas patrząc na dół na głowę Billa. Po pokoju rozchodziły się moje coraz głośniejsze jęki oraz mlaśnięcia i łkania jakie wydawał z siebie młody. Przyśpieszyłem ruchy jego głowy czując, jak mój członek coraz bardziej pulsuje, a na jego czubku pojawiają się pierwsze krople nasienia. Fuck… jeszcze kilka ruchów i… 
-O tak…- mruczałem czując jak przyśpiesza mi oddech i bicie serca, a czując, że zaraz dojdę wyjąłem w ostatniej chwili swojego penisa i trzymając Billa mocno za włosy spuściłem się mu na twarz głośno jęcząc i uśmiechając się przy tym. Spojrzałem na jego ubrudzoną twarz i mój uśmiech poszerzył się. Widziałem, jak drżącymi dłońmi wyciera z twarzy moje nasienie. Bez słowa przekręciłem go tyłem do siebie, a on nawet nie protestował i czekał na to aż zrobię swoje. Uniosłem ku górze tylko jeden kącik warg i zacząłem jeździć swoim penisem po jego rowku.
-Grzeczna suczka… Myślisz,  że to jak cię do tej pory posuwałem było wszystkim na co mnie stać? To nie była nawet połowa… Od dziś będziemy się świetnie bawić braciszku…  – zaśmiałem się kpiąco i pchnąłem biodrami wchodząc w niego tak mocno, że przesunął się trochę do przodu na łóżku.  Ponownie tej nocy do moich uszu dotarł krzyk jaki wydobył się z gardła Billa i łkanie. Bez siły opadł na łóżko i oparł czoło o pościel łkając coraz bardziej w kołdrę. Nie oszczędzałem go raz po raz pchając mocno, tak że przesuwał się po łóżku przez co łkanie co chwila przerywane było głośnym krzykiem wydobywającym się z jego krtani. Tak, to było dla mnie cudowne. Jęczałem z rozkoszy posuwając go coraz mocniej a widząc, że szczeniak ponownie traci przytomność, jęknąłem wychodząc z niego. Wziąłem go na ręce i poszedłem do łazienki. Był lekki jak piórko, więc trzymanie go nawet nie sprawiło mi trudu. Posadziłem go w kabinie prysznicowej i puściłem na niego lodowatą wodę, która zaczęła obijać się o jego ciało. Oprzytomniał od razu.
-Mówiłem już, że nie pozwolę Ci odlecieć… Nie przy mnie – wszedłem do niego po wcześniejszym zrzuceniu bluzy i koszuli, a zimna woda nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Pochyliłem się do niego i spojrzałem w jego oczy. Podniosłem jego głowę za brodę, a  widząc w jego oczach przerażenie uśmiechnąłem się. Podniósł się, ale jego nogi zadrżały i o mało nie upadł na kafelki. Złapałem go w ostatniej chwili .
-Jesteś cholernie dumnym gówniarzem wiesz? – podciągnąłem go do góry i zarzuciłem jego nogi na swoje biodra. Uśmiechnąłem się czując jak oplata mnie nimi i wszedłem w niego brutalnie od razu słysząc jego krzyk. Zaśmiałem się głośno trzymając go tylko jedną ręką za udo. Drugą złapałem za  jego członka i zacisnąłem na nim mocno palce sprawiając mu tym nie lada ból, który potwierdził przeraźliwym wrzaskiem. W tym samym momencie zacząłem posuwać go mocno, agresywnie i szybko. Poczułem, jak zaciska swoje długie palce na moim nadgarstku próbując odsunąć go od swojego penisa, pokrzykując co chwila od tego,  jak mocno go pieprzyłem. 
-Puść, słyszysz?! Puść! – wyjęczał głośno zanosząc się płaczem.
-Złam się w końcu, a będziesz ode mnie wolny… - wyszeptałem w jego ucho – Pomyśl o tym … nie będziesz czuł już bólu… - ale on na moje słowa oparł jedynie głowę o kafelki za sobą patrząc gdzieś w górę. Tak? Ścisnąłem mocniej jego penisa i w tym samym momencie mocno pchnąłem. Nie zamierzałem się poddawać, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Pchnąłem go jeszcze mocniej i zacisnąłem mocno palce na jego przyrodzeniu i wtedy poczułem na swoim nadgarstku jego paznokcie, a zaraz po tym usłyszałem głośny krzyk.
-Puszczę, jak powiesz to jedno pieprzone słowo…. Nie musisz mówić całego… - widząc, że nie zamierza się poddać puściłem jego penisa i zacząłem go ostro posuwać, obiema dłońmi rozszerzając jego pośladki. Pchałem go jak tanią sukę i nie zważałem już na to, czy gówniarz będzie prosić czy nie… Wystarczyłby tylko 3 pierwsze słowa i byłby wolny,  ale skoro tego nie chciał i wolał ból….
-Masochista…  - mruknąłem pchając go ostro i czując, jak jego pośladki ocierają się o mnie. Zamierzałem go pieprzyć aż zemdleje. Widziałem, że zaczyna odpływać. Jego oddech stał się płytki, a po chwili jego głowa oparła się o moje ramie.
-B-blag…am… T-Tom… ja… 
Kiedy zobaczyłem, jak jego ręce opadają bezwładnie wzdłuż ciała wyszedłem z niego i zakręciłem wodę. Złapałem go mocno i wyszedłem z kabiny zanosząc go do pokoju. Położyłem go na łóżku i dokładnie wytarłem jego ciało. Zanim jednak nakryłem go kołdrą dałem mu zastrzyk przeciwbólowy, strzykawkę wcześniej wyjąłem ze swoich spodni. Przygotowałem się idealnie na to spotkanie. Poszedłem do łazienki po swoje rzeczy i ubrałem się robiąc to samo ze spodniami. Usiadłem na krześle i spojrzałem na Billa spokojnie śpiącego w ciepłym już łóżku. Nie ugiął się prawie do końca i podziwiałem to w nim. Teraz jeszcze bardziej fascynowała mnie jego osoba. Siedziałem tak czekając aż wstanie i nie obchodziło mnie to ile zajmie to czasu po prostu czekałem z szerokim uśmiechem na ustach. Po jakimś czasie sam zasnąłem i obudziłem się dopiero wtedy,  kiedy usłyszałem, że porusza się na łóżku. Spojrzałem na niego widząc jak przygląda się nadgarstkom i westchnąłem cicho.
-Siniaki niedługo powinny zejść – powiedziałem cicho lecz na tyle głośno, żeby to usłyszał. Ziewnąłem rozciągając się na krześle i spojrzałem w okno wiedząc, że nie czuje bólu po zastrzyku jaki mu dałem. Słyszałem, że porusza się bo zdradzał go szum pościeli w którą był wręcz owinięty. 
-Zjeżdżaj stąd psycholu… wyjdź stąd i nigdy nie wracaj – usłyszałem zachrypnięty głos Billa. Uśmiechnąłem się kątem warg i spojrzałem na niego. Stał teraz po drugiej stronie łóżka w kącie pokoju.
-Jak zawsze cięty język… - pokręciłem głową i powoli wstałem z krzesła. Podszedłem do niego uśmiechając się i patrząc w jego oczy przepełnione złością i strachem. Przejechałem  palcem po jego policzku, a on od razu strzepnął moją dłoń i spojrzał na mnie ostrzegawczo wyglądając tak jakby chciał mi rzucić się do gardła.
-haha czuję, że będzie to zajebista zabawa… Braciszku…

1 komentarz:

  1. co za sadysta z tego Toma. serce mi się krajało wraz ze zwiększającym się cierpieniem Billa.
    ale też świetnie rozumiem zachowanie Toma. nie ma w sobie uczuć, żadnych granic, hamulców. nie wie co to litość. robił to wiele razy. dlaczego teraz miałby się zlitować?

    odcinek świetny, aczkolwiek smutno mi z powodu krzywdy Billa.

    OdpowiedzUsuń