wtorek, 13 listopada 2012

You will be mine: Odcinek 2



Na wstępie jest chciałabym powiedzieć, że nie wiem jak ten odcinek przypadnie Wam do gustu. Pisałam go ledwo widząc przez łzawiące mi od kataru oczy. Dlatego jak są jakiekolwiek błędy to przepraszam ;] 
Rozdział ten dedykuję Czarnej Pe, która pomogła mi przy znalezieniu jednego z imion :D Dziękuję Ci bardzo za pomoc i za czytanie tego opowiadania :D 
A teraz zapraszam was do czytania i komentowania :D 

Po dość długiej jeździe ciemnym lasem, dojechaliśmy na miejsce. Moim oczom ukazał się wielki, zadbany budynek. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tu w środku lasu coś takiego w ogóle istnieje. Wysiedliśmy z samochodu. Czułem, że Trumper dosłownie depcze mi po piętach.
-Oto moja rezydencja… Proszę tędy. Przedstawię cię mojej rodzinie.
Weszliśmy do środka. Mimo, że z zewnątrz budynek był naprawdę mocno oświetlony.. to w środku panował całkowity mrok. Zauważyłem w kącie dwie, wielkie lalki. Serce podskoczyło mi do gardła, bo wyglądały naprawdę przerażające. Sługa Trumpera porozpalał światła, więc mogłem dokładnie rozejrzeć się po pomieszczeniu w jakim byliśmy.
-Trumper… Przyprowadziłeś nam nowego psa?
To jednak nie są lalki?! To prawdziwi ludzie?!
-Na to wygląda… Podejdźcie bliżej.
Obie podeszły do Trumpera. Jedna była ubrana w długą czarną suknię, a druga w czerwoną. Nawet makijaż miały jak lalki.
-To jest Alex, a to Sam. Moi krewni. A dokładniej kuzyni, przyrodni bracia.
-Bracia?!
To są chłopcy?!
-Jak masz na imię?
-B-Bill…
-Bill… Poznałeś już nasze zwyczaje?
-Huh?
Nie zdążyłem nawet zareagować, bo już po chwili ktoś od tyłu pociągnął mnie w dół, kopnięciem uginając nogi przez co upadłem na kolana przed kuzynami Trumpera. Ten w czarnej sukni podszedł do mnie, podciągnął ją do góry i wtedy zobaczyłem, że nic pod nią nie ma. Jest nagi, a moim oczom ukazał się jego penis i jądra.
-Poliż go.
Powiedział z wrednym uśmiechem.
-Co?
Nie wiele mogłem powiedzieć, bo już po chwili miałem wykręcaną rękę i byłem przygwożdżony kolanem do podłogi. Już wiedziałem kto to robi – David. Złapał mnie za głowę i odchylił ją w taki sposób, że musiałem patrzeć do góry na Alexa.
-Poliż go!
Warknął z perfidnym uśmiechem na ustach. Co to ma być?! Żart?!
-Nie! Nie ma mowy!
Zacząłem cały drżeć. Boże gdzie ja trafiłem?! Myślałem, że będzie mi to lepiej niż w domu, ale chyba byłem w cholernie wielkim błędzie! Nagle zostałem powalony na podłogę i coś długie mocno uderzyło mnie w plecy. Wygiąłem się w łuk i spojrzałem na swoje plecy przez ramię. Miałem rozwaloną koszulę, a w rozdarciu leciało mi krew. Spojrzałem na Davida. Uderzył mnie z bata. Ten człowiek mnie przeraża. Czym on jest!
-Trumper… Ten pies w ogóle nas nie słucha…
- Spokojnie… Musimy go powoli wtajemniczyć. Wiecie z miłością i batem na pewno nauczymy go posłuszeństwa.
Spojrzałem na Trumpera. Uśmiechał się do mnie wrednie. Jak mogłem być tak głupi! Jak mogłem zakochać się w takim potworze?! Bo nim był! To co stało się potem… Nie wiem czy wydarzyło się w sekundę. Zostałem zaciągnięty do piwnic. Tam założono mi na szyję metalową obręcz z łańcuchem i to samo zrobiono z moimi rękami i nogami. Jednak przed nałożeniem na nogi kajdan, pozbawiono mnie spodni i bielizny. Boję się… Naprawdę… Nawet nie wiem kiedy zacząłem płakać.
-David.
-Tak, panie.
Stał nade mną ten kat z jakimś pejczem w ręku. Trumper złapał za łańcuch od tego co miałem na szyi. Spojrzałem na niego błagalnie. Szybko złapałem za ten sam łańcuch.
-Proszę nie rób tego! Co ja takiego… AAHHHH!!
Dostałem kilka razy po plecach i odkrytych udach, gdzie od razu pojawiła się krew. Niech ktoś mi pomoże!  Po kilku uderzeniach Trumper nachylił się nade mną i ujął w dłoń moją twarz.
-Masz słuchać się każdego pod tym dachem. A ja upewniam się tylko, że to zrobisz..
Nie panowałem już nad drżeniem ciała. Byłem przerażony tym, co oni mi zrobią.
-David służył kiedyś w wojsku, więc zna wszelkiego rodzaju tortury. Nie myśl o ucieczce, czy czymś podobnym, bo zostaniesz solidnie ukarany.
Złapał mnie od tyłu odchylając do siebie moją głowę, jedną z dłoni kładąc na moim gardle. Przede mną stał David z jakąś wielką igłą.
-Widzisz tą igłę? Jeśli przebiję ci nią struny głosowe, nie będziesz w stanie mówić… Ani tym bardziej zdradzić sekretów tego domu. Jedna ze służących, która stąd uciekła… Została potraktowana właśnie tym samym narzędziem i zmarła. Nie będziesz taki głupi jak ona, prawda?
To nie dzieje się naprawdę! To jest tylko zły koszmar, z którego zaraz się obudzę, prawda?! Błagam niech tak będzie. David złapał mnie za rękę i odchylił głowę przybliżając ostrze igły do mojego gardła. Popłakałem się na dobre.
-N..Nie… Puść mnie! Pomocy!
-Nie musisz się niczego bać Bill… Dopóki nie uciekniesz.
Spojrzałem na Trumpera, a ten zaczął powoli się rozbierać. Zdjął okulary, podobne do tych które kiedyś mu potłukłem, płaszcz i resztę garderoby.
-Okażę ci moją wspaniałomyślność tylko wtedy… gdy przyrzekniesz na swoje życie, że zostaniesz…  Twoje serce i ciało zostanie oczarowane moim pięknem.
Jego ciało jest takie… idealne. Nie ma takich ludzi. Ta budowa, ta piękna twarz niczym młodego boga. Jego ciało jest takie blade, a zarazem pięknie. Oczy czerwone niczym rubiny. Jedyne co mi tu nie pasuje to te czarne dredy. Uśmiechnął się do mnie lubieżnie.
-Przysięgasz, że zostaniesz, Bill?
Czym on jest? Demonem? Bo człowiekiem na pewno nie. Takie piękno u ludzi nie występuje.
-Jeśli nie przysięgniesz, że będziesz posłuszny – zginiesz. Jeśli tak, to pocałuj moją stopę.
To piękno nie jest stąd… Ono jest niemal święte. Nawet nie wiem kiedy, a pochylałem się nad jego stopą i lizałem ją. Trumper uklęknął przede mną na jednym kolanie uśmiechając się do mnie. Złapał ponownie tej nocy w dłoń moją twarz i nachylił nad nią swoją. Dzieliły nas jedynie milimetry.
-Dobry chłopiec. A teraz zaczniemy twój trening… Mój zwierzaku…
David podniósł mnie bez najmniejszego problemu, rzucił na jakiś metalowy stół i już po chwili unieruchomił mi nogi. Ręce miałem związane na plecach, więc nie mogłem nic zrobić. Teraz do mnie dotarło na co przystałem. Nie chcę! Jednak wolałbym chyba umrzeć!
-Nie… AHHH!
Wydarłem się i ponownie popłakałem, ponieważ David bez jakiejkolwiek delikatności wsunął mi coś twardego i dużego w odbyt. Po drugiej stronie stołu, czyli tam gdzie znajdowała się moja głowa, stanął Trumper. Ujął dłońmi moją głowę.
-Otwórz usta. Masz mnie słuchać.
Zabrał jedną dłoń i tą co pozostała na mojej głowie odchylił mi głowę, drugą natomiast złapał za swojego członka, który był naprawdę wielkich rozmiarów.
-Weź mnie do buzi.
Zamknąłem szybko oczy i zacząłem drżeć. To jest jakiś chory, w ogóle nie śmieszny żart… Drżąc jeszcze bardziej uchyliłem usta, a Trumper wsunął w nie swojego członka. Nie otwierałem oczu. Bałem się.
-Dokładnie. Grzeczny chłopiec. Użyj języka i ssij go… O tak..
Wykonywałem jego polecenie. Jego członek nie mieścił się w moich ustach i przy każdym pchnięciu dławiłem się nim.
-David, kontynuuj…
Nagle poczułem, jak coś niszczy mnie od środka. Tak, potraktowano mnie prądem. To co miałem w odbycie było podłączone do prądu. Szarpnąłem się i zacisnąłem szczęki, oczywiście na penisie Trumpera.
-Uważaj! Nie używaj zębów! Wiem… że nie zrobiłeś tego celowo.
Usłyszałem głosy tych chłopców, braci Trumpera.
-Kochany bracie. Księżyc jest dziś taki piękny. Może zabierzemy naszego psa na spacerek?
-Świetny pomysł!
Zostałem zabrany ze stołu i musiałem nadążyć za Trumperem, który ciągnął mnie za łańcuch, jak psa na smyczy. Podszedł do niego David i narzucił na jego ramiona szlafrok. Tam, gdzie mnie zabrano… To był cmentarz. Trumper pochylił mnie do przodu i złapał za biodra. Moje dłonie ciągle były związane na plecach, więc ledwo utrzymywałem równowagę.
-Piękny widok… Aż zapiera dech w piersiach, prawda Bill?
Wtedy bez ostrzeżenia wszedł w mój odbyt, a po okolicy rozszedł się mój krzyk. Znowu po policzkach płynęły mi łzy. Nie był ani trochę delikatny. Jego ruchy stały się brutalne i szybkie. Moje łzy spływały mi po nosie i znikały w ziemi pode mną. Poczułem jak coś spływa po moich udach. Nie musiałem długo myśleć co to jest. To na pewno była moja krew.
-TO BOLI! AHH! PANIE TRUMPER!! PROSZĘ!!
-To twój pierwszy raz, dlatego boli…
Jego głos był zimny niczym lód. Bracia Trumpera stanęli przede mną i śmiejąc się ciągnęli mnie za łańcuch od tego co miałem na szyi. Drżąc, ledwo stoją i jęcząc, starałem się wytrzymać ból. Nie miałem wyboru. I tak mnie nie posłucha.
-Mój słodki mały szczeniak..
Jego głos był przepełniony erotyzmem.
-Bill, uwolniłbym cię, ale mógłbyś mi uciec…
Po tych słowach zaczął posuwać mnie jeszcze mocniej.
-Panie… ja!! AHHH!
Mój krzyk rozszedł się echem po lesie. Doszedłem, a gdy tylko Trumper mnie puścił, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłem na znajdujące się przede mną grób. Dysząc zauważyłem, że na krzyżu znajduje się moja sperma, a z mojego odbytu wypływa nasienie Trumpera. Nie zauważyłem jednak jednego. Tego, że z kieszeni mojej koszuli wpadło mi moje cenne szkiełko, a Trumper je podniósł… I właśnie to zgotuje mi piekło jakiego jeszcze nigdy w życiu nie zaznałem i o jakim nigdy bym nie pomyślał…
Cza­sami pod ser­decznym uśmie­chem kryją się wiel­kie doz­na­ne krzyw­dy, nies­pełnione marze­nia i miłość, która za­miast szczęścia ofiaro­wała ból…

11 komentarzy:

  1. Podoba mi się ;) Czekam na nexta :) Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
    LILU

    OdpowiedzUsuń
  2. moje odczucia po obejrzeniu Twojego rysunku się sprawdziły. aua! to boli, Neriso! :D taka dawka brutalności z jaką na dzień dobry został potraktowany Bill wzbudza podziw dla jego drobnej osoby. to musiał być szok, ból i przerażenie. podziwiam go, że przetrwał. a teraz co czeka go dalej, kiedy Trumper znalazł szkiełko? wolę o tym nie myśleć, ale chętnie o tym przeczytam ;) drżę na samą myśl o dlaszych wydarzeniach. niemniej, akcja rozwija się w ciekawym i niebezpiecznym kierunku.
    całuję i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już uwielbiam to opowiadanie :D Tylko... Czemu Tom go tak traktuje? Bo w Godfatherze to chciał sie zemścić, zrzucił na niego całą wine ze to kim sie stał, za to, że poznał Kobrę. No, ale może tego dowiem się później xD
    Billy w roli ich szczeniaczka... Może być ciekawie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję ci za dedykację, kochana <3 Cieszę się, że mogłam ci pomóc.
    Ahhh, już to kocham <3 Uwielbiam taką brutalność w twoich opowiadaniach, opisujesz to cudownie. Jak Trumper zareaguje na szkiełko? Boję się, że Bill będzie miał bardziej przesrane... A może Trumper się nad nim zlituje? hm, hm, na to raczej bym nie liczyła, ale może...
    Pisz, pisz i pisz!
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No.. Nie wiem co powiedzieć. Już przyzwyczaiłem się, że Twoje opowiadania są zazwyczaj brutalne, ale.. szkoda mi tu Billa... Ciekawe co teraz zrobi Tom.
    Czekam na następną część.

    Pozdrawiam i weny życzę : D

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha :D Kocham takie "chore" opowiadania :D Jesteś so brutal dla naszego Billa... Może w następnym odcinku uśmierzysz mu jakoś ten ból?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że kiedyś już Ci to mówiłam, ale zazdroszczę Ci talentu i ogromnej wyobraźni. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale czuje, jakby ta sytuacja była realna, łatwo mi ją sobie wyobrazić i wczuć się. Zaczynasz bardzo brutalnie i lecisz z akcją, ale mam nadzieję, że się szybko nie wypalisz. Weny życzę! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie katuj tak Billa! *Zaczyna płakać* QwQ. Nie rób mu krzywdyy!!
    Bill jest za prosty, z byt łatwy... Z byt.. Yyymm..... Dziwkarski? - Sorry, za ten zjazd :D..
    Robisz z biednego Billa kurwę, mimo, to fajnie się czyta - chociaż, Tom jako sadystyczny wampir? Nie pasuję mi to do Toma, ale to kwestia opowiadań, wyborów oraz poglądów ;). Jak Ci komentarzyk nie pasi to daj znać na gg :)..

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, jak ja kocham Twoje opowiadania. :D Brutalny seks i picie krwi, to jest to. XD Podoba mi się, choć przyznam, że trochę szkoda mi Billa.
    Ciekawe, co dalej. ;>
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę Ci powiedzieć że po tym odcinku zakochałam się w tym opowiadaniu!!! Tom w wersji brutalnego krwiopijcy jest moją ulubioną odsłoną starszego bliźniaka xD Szkoda mi troszkę Bill'a, nie wiem jakim cudem przetrwał takie powitanie w nowym domu... Co do szkiełka to pali się we mnie taka malutka iskierka która mi mówi że serce Tom'a lekko się rozmrozi... Wierzę że to opowiadanie będzie miało tak samo wielu zwolenników co Godfather ;) Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uff. Zaczynamy.
    Lalki? Nie... faceci przebrani za baby i wyglądający jak lalki ?! W jakim ja świecie żyje. Zniosę wszystko, ale jak facet założy sukienkę jest u mnie skończony. Tyczy się to nawet tych z opowiadań. Kuzyni Toma na pewno nie będą moimi ulubieńcami :D
    No więc Billy będzie posłusznym zwierzaczkiem. No zobaczymy czy posłusznym. Może zerwie się ze smyczy jak Bill w Gotfatherze :D Oooo fajnie by było :D
    Boże... najpierw piwnica, potem CMENTARZ?!?!?!?! Chryste Panie. Co to ma być? Tom i jego banda są bardziej pojebani niż myślałam. Seks... a raczej gwałt na cmentarzu? Boże, jak można tak bezcześcić cmentarz? I Grób? I czyje to groby? + Co cmentarz robi blisko posiadłości Toma?! Boże. Już lubie to opowiadanie :D Ojj tak :D

    OdpowiedzUsuń