środa, 28 listopada 2012

One shot :D

Dziś mam dla Was one shota :D Jakoś wpadł mi do głowy po przeczytaniu na blogu mojej kochanej wspólniczki z innego bloga :D Wiecie o kogo chodzi. Nie wiem czy to fajne, czy nie. Jednak mam nadzieję, że spodoba się i zostawicie jakieś opinie. Zapraszam do czytanie :D


Kiedy to wszystko się zaczęło? Sam nie pamiętam. Przyczyną tego była chyba sytuacja w moim domu. Wiecznie pijący rodzice, którzy potem kłócili się o byle co. Ja oczywiście musiałem tego słuchać. Miałem dość. Ostatnio te kłótnie nasiliły się, a ja nie potrafiłem skupić się na nauce. Spadły mi lekko oceny. Dlatego postanowiłem uciec i właśnie w ten oto sposób stałem się męską dziwką. Spodobało mi się to. Oczywiście na początku bolało, ale przeszło. Kasa była łatwa i szybka. A o to mi chodziło. Zabawne, że właśnie o takich sprawach myślę, kiedy jestem posuwany od tyłu przez starszego kolegę w jednej z klas.
-Mm… Mocniej
Nie musiałem tego powtarzać, bo już po chwili byłem mocno jebany. Tak było lepiej. Mój klient szybciej dochodził, a ja miałem kasę. Podniosłem głowę do góry i odchyliłem ciało, po to by po chwili opierać się plecami o tors chłopaka. Wtedy zobaczyłem, że ktoś nas obserwuje. Uśmiechnąłem się, bo doskonale wiedziałem kto to jest. Tom Kaulitz. Najlepszy uczeń i syn dyrektora szkoły. Daniel położył dłonie na moich biodrach i jeszcze szybciej zaczął poruszać się we mnie. Kilka sekund później głośno krzycząc doszliśmy wspólnie: on we mnie, a ja na podłogę. Sięgnąłem do torebki i wyjąłem wilgotne chusteczki. Daniel wyszedł ze mnie, zapiął rozporek i bez słowa opuścił klasę. Ja w tym czasie przemyłem tyłek, aby nasienie nie pobrudziło mi potem bielizny i spodni. Toma już nie było. Jak tylko doszliśmy uciekł. Będę musiał go złapać i załatwić to tak, aby nie wygadał nikomu. Moi klienci milczeli, bo zdawali sobie sprawę, że jeśli wyjdzie to na jaw to raz będę w tym siedzieć ze mną, a dwa nie będą mieli kogo pieprzyć. Ta cała buda jest szkołą dla chłopców. Nie ma tu cip aby mogli sobie ulżyć. Wytarłem się dokładnie i naciągnąłem bieliznę, spodnie i łapiąc torbę wyszedłem z klasy. W szatni założyłem buty i opuściłem szkołę. Wrócę zaraz do mojego chorego domu. Znajdując się koło niego, już na całej ulicy było słychać krzyki moich starych. Nie podobało mi się to. Znowu będę słuchać tego, a może nawet oberwę. Wszedłem do domu i nic nie mówiąc ruszyłem na górę. Zobaczyli mnie.
-A ty dokąd gówniarzu?
-Mam dużo pracy domowej. Jakbyście nie zauważyli to chodzę do szkoły.
-I nie wiemy po co. I tak jesteś zerem i nic z ciebie nigdy nie będzie.
-Wiem.
Po tych słowach uciekłem na górę. Gdy tylko znalazłem się w pokoju uderzyłem z pięści w ścianę. Chcę stąd uciec jak najszybciej. Tak nie da się żyć. Zapaliłem lampkę przy biurku i udawałem, że coś robię. Naprawdę opracowywałem plan, jak uciec z domu i co zrobić z tym Tomem. Pogrążony tymi sprawami zasnąłem i rano obudził mnie budzik. Wstałem z biurka, na którym leżałem zgięty w pół i wyszykowałem się do szkoły. Oczywiście prysznic to pierwsza sprawa, ponieważ będę mieć kilku klientów dziś. Po ogarnięciu się wybiegłem z domu. Nie jadałem w nim. Z kasy jaką zarabiałem swoim ciałem kupowałem śniadania w szkole. Wszedłem na stołówkę i oczywiście mijając bogatych gówniarzy byłem klepany po tyłku, co podsumowałem cwanym i zboczonym uśmiechem. Stało się to moim dniem powszechnym. Po zjedzeniu kanapek ruszyłem korytarzem w stronę klasy i… Zobaczyłem go. Cholera takiej okazji mogę więcej nie mieć. Przyśpieszyłem i kiedy byliśmy koło Sali biologicznej wepchnąłem go do niej i zamknąłem na klucz drzwi.
-Co ty wyprawiasz?! Śpieszę się. Przepuść mnie.
-Nie tak szybko kochany. Wczoraj widziałeś coś czego nie powinieneś. Dlatego wybacz, ale zamierzam zamknąć ci usteczka.
-Co?! Zejdź mi z drogi.
Odepchnął mnie i prawie upadłem. Jednak nie zrobiłem tego. Wściekłem się i łapiąc go za dredy powaliłem go na ziemię. Złapałem jego ręce na plecach i zdejmując jedną dłonią krawat, związałem mu nim nadgarstki. Był teraz bezbronny. Dmuchnąłem na jedno z pasemek, jakie opadło mi na twarz.
-Nie miałem tego w planach, ale nie dajesz mi wyjścia.
Przekręciłem go i oparłem go o ścianę. Nachyliłem się nad jego twarzą sunąc palcem po jego policzku.
-Nie martw się. Zajmę się twoją cnotą Tom .
Zaśmiałem się i rozpiąłem spodnie. Widziałem, że patrzy na mnie z przerażeniem i próbuje w stać. Wtedy za każdym razem pchałem go na podłogę. Po kilku minutach zmagań zostałem od pasa w górę tylko w koszuli. Klęknąłem przed nim i ukrywając twarz przed jego kroczem rozpiąłem mu spodnie.
-Przestań! To jest chore!
-Jasne…
Zaśmiałem się i wysunąłem jego członka. Ująłem go w usta i zacząłem mu obciągać. Już nie krzyczał. Po prostu zamilkł. Pracowałem głową i językiem aż mu nie stanie. Kiedy do tego doszło, podniosłem się i kładąc mu ręce na ramionach nabiłem się na jego członku. Wspólnie jęknęliśmy. Nie czekałem na nic, od razu zacząłem skakać na Tomie i po chwili wpiłem się w jego usta. Zaskoczył mnie bo oddał pocałunek, a już po chwili sam poruszał biodrami wychodząc naprzeciw moim ruchom tyłka. Nie trzeba było wiele i doszedł we mnie. Uśmiechnąłem się i rozwiązałem jego ręce. Patrzył na mnie w szoku.
-Gratuluję. Od dziś nie jesteś już prawiczkiem.
Zaśmiałem się przyglądając się jego twarzy. Uklęknąłem przed nim kładąc dłonie na udach.
-Ja..
-Co jest? Nie podobało się?
-To nie tak…
-To dobrze.
Podniosłem jego twarz za podbródek i wpiłem się w jego usta.
-To wynagrodzenie za trzymanie buzi na kłódkę.
Oblizałem usta i ubrałem się. Tak właśnie zaczęły się moje spokojnie dni w szkole. No prawie.
(…)
-Najpierw zapłata tak?
Dostałem odpowiednią kwotę i schowałem ją do kieszeni spodni.
-Dziękuję.
-Bill…
Przytulił mnie od tyłu całując moją szyję.
-Tak, wiem. Nie pośpieszaj mnie.
Rozpinałem koszulę, kiedy Denis mnie całował.
-W sumie po co ci ta kasa? Nie wyglądasz na takiego, który jej potrzebuje.
-Jestem w trakcie ucieczki z domu.
-Pokłóciłeś się ze starymi?
-Można to tak nazwać.
Odwróciłem się i zarzuciłem mu ręce na szyję.
-To może chciałbyś pomieszkać u mnie?
-Mogę? Pewnie, że chcę.
-Bill, czy te plotki o tobie i tym gościu są nieprawdą?
-Co? O czym ty mówisz…
Wpiłem się w jego usta z uśmiechem.
-Coś o tobie i synu naszego dyrektora.
Co?! Nagle drzwi w klasie otworzyły się i stanął w nich nie kto inny jak Tom.
-TUTAJ JESTEŚ!
Musiał przyleźć właśnie teraz? Rzucił mi się na szyję. Boże, jaki on jest irytujący.
-Wszędzie cię szukałem. Dlaczego nie poczekałeś na mnie rano i mówiłem, żebyśmy wspólnie zjedli lunch!
-Morda. Puszczaj mnie.
Odepchnąłem go od siebie.
-Poza tym jestem zajęty jakbyś nie zauważył.
-Bill, ale ten koleś zwiał.
-Co?!
Cholerny drań. Szybko włożyłem rękę w kieszeń. Przynajmniej mi zapłacił.
-Swoją drogą ten koleś to Adams z trzeciej klasy, prawda?
Westchnąłem i oparłem się o ławkę.
-Musisz mieć kupę wolnego czasu skoro znasz wszystkich z tej szkoły. Poza tym i co z tego?
-CO CI WE MNIE NIE PASUJE?!
-TU NIE CHODZI O NIEPODOBANIE SIĘTY DEBILU! STRACIŁEM PRZEZ CIEBIE WSZYSTKICH KLIENTÓW! WSZYSCY UCIEKLI!
-Klienci? Masz już przecież mnie…
Zacząłem zawiązywać krawat.
-Na początku miało ci to zamknąć mordę. Jeśli chcesz mnie mieć za chłopaka, to płać.
-Ale jesteśmy kochankami, prawda?
Boże weź w niego walnij piorunem czy coś! Boli mnie od tego głowa. Dziś stanowczo pokażę mu, że jest inaczej.
-Bill…
-Czego!
Podniosłem głowę i doznałem szoku. Tom bez ostrzeżenia wpił się w moje usta. Czemu on tak na mnie działa?!
-C-czek… nn..
Nie mogłem nic powiedzieć. Przejął całkowitą kontrolę. Zacisnąłem oczy czując jak walczy swoim językiem z moim. Złapałem go za koszulę, a moje ciało zaczęło drżeć. Po długim pocałunku oparłem głowę o jego ramię.
-lepiej mi idzie po tych 10 razach prawda?
-Nadal jest do dupy.. .
Zaczął całować mnie po głowie.
-Więc daj mi więcej ćwiczyć, tą główną część też.
Przytulił mnie mocno. Umie uczyć się naprawdę szybko.
-Dla ciebie Bill..
Otworzyłem szeroko oczy, a moje serce zaczęło bić mocno. W głowie powtórzyłem to co powiedział. Dla ciebie. Czułem, że rumienię się.
-N-nie prosiłem o to…
-ooo już prawie pora, aby nas odebrali.
Podszedł do swojej i mojej torebki. Zawsze jest wytrwały i na koniec wszystko idzie tak, jak on chce. Wyciągnął do mnie dłoń z szerokim uśmiechem na ustach.
-Chodźmy do domu, Bill.
Złapałem jego dłoń i szedłem za nim z głową w dół, aby włosy zakryły moją rumianą twarz. Łazi za mną wszędzie i przyczepił się mnie jak rzep psiego ogona, a ja już przez dziesięć dni non stop idę za tym rzepem i ląduję w tym samym domu.
-Mam ochotę na chińszczyznę i pudding, a ty?
-Spoko.
A najgorsze jest to, że nienawidzę siebie za to, że tańczę tak jak on zagra.
-Przy okazji. Śpijmy dziś razem Bill.
Zakryłem twarz dłonią płonąc po same uszy.
-Nie decyduj o tym sam idioto..
Chyba już zawsze będę podążał za tym rzepem…

9 komentarzy:

  1. Niezłe!
    Cieszę się, że to ja cię zainspirowałam na pewien sposób do napisania tego. Wyszło ci świetnie.
    Wybacz, ale nic więcej nie umiem napisać. Taaak, co się ze mną stało, że nie potrafię napisać więcej, niż kilka zdań? T^T
    Źle ze mną, źleeee...

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałbym coś w miarę konstruktywnego, ale złość mi to uniemożliwia. Walczę z niedosytem, bo pozostał po przeczytaniu tego, oj pozostał, ale oczywiście mi się podoba, tylko chciałbym więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm... Jakieś to takie... nieskończone. Brakuje tu czegoś. Nie wiem. Jakiejś wzmianki,że no nie wiem... Dla Billa to nie tylko rzep albo,że no cholera. Czegoś mi tu zabrakło.
    Jednak wyszło Ci to naprawdę fajnie. Było to, mimo wszystko, lekkie i przyjemne. Było sympatyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak. Andzia i jej konstruktywne wypowiedzi... aham. Na bank można to zrozumieć. Na pewno ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogólnie mi się podobało, ale też mi czegoś brakuje... Dobrego zakończenia, bo te, mało mówi.
    Ale jest świetnie < 3
    Zapraszam do mnie na taką powiedzmy ,,notkę''.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobra to tak:
    Nieźle ci to wyszło :D
    Niby początek zapowiada, że to będzie jednorazowa znajomość, ale Tom najwidoczniej tak nie sądzi :D
    Milutko :D
    Tylko kurde co będzie dalej? Weź napisz 2 część tego :D Ciekawość mnie zżera co dalej z nimi będzie :D
    Hmm tylko prócz tego czuje jakbyś coś z pierwowzoru ucięła. Nie wiem coi, ale jakoś tak brakuje mi tu czegoś...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajne! :D Najpierw myślałam, że to tylko jeden raz i nic między nimi poza tym nie będzie. A tu proszę. Tego bym się w życiu nie spodziewała. ^^
    Zawaliste, bardzo mi się podoba.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. a mnie się to zakończenie podoba!
    w pewnym sensie lubie takie "niedpowiedzenia", bo to pobudza wyobraźnię i zmusza do myślenia, co mogłoby się zdarzyć dalej.
    one shot bardzo udany, Neriso! świetnie się czytało.
    perwersyjny i nie znający ograniczeń Bill chyba trafił na miłość... pozostaje tylko pytanie czy będzie potrafił się z nią obejść, skoro do tej pory traktował zbliżenia jako sposób zarabiania pieniędzy, a pocałunki jako konieczną konwencję. treaz zupełnie inaczej reaguje. nie da się tego ukryć. nareszcie odezwały się w nim uczucia. Tom go zmienił. mam nadzieję, że całkowicie. dzięki temu, że tak zakończyłaś, mój umysł może dośpiewać sobie ciąg dalszy. i to właśnie jest w tym wszystkim najwspanialsze.
    dziękuję Ci za tę jednocześciówkę. była świetna!

    OdpowiedzUsuń