sobota, 10 listopada 2012

You will be mine: odcienk 1

Dobrze. Więc tak jak obiecałam wrzucam tutaj pierwszy odcinek nowego opowiadania pod tytułem "You will be mine". Nie wiem, czy w ogóle ono przypadnie Wam do gustu, czy też nie... Mam jednak cichą nadzieję, że będzie odebrane one pozytywnie ;] Zapraszam więc do czytania i komentowania ;]



Świat w jakim przyszło mi żyć jest gorszy od tych głupich, zmyślonych historyjek w telewizjach czy filmach. Tam jest to tylko wymysł jakiegoś człowieka, a ja niestety tak żyję. Razem z matką i moim ojczymem żyjemy w najbiedniejszej dzielnicy wioski koło Tokyo. Pomimo, że muszę tu mieszkać mój ojciec ma znajomości. Dziwne…
-Bill! Chcę więcej wina! Gdzie jest to cholerne wino!
Nazywam się Bill Kaulitz, mam 14 lat i właśnie siedzę w kącie salonu, drżąc jak liść na wietrze po tym jak mój ojczym mnie właśnie pobił. Jest alkoholikiem i wszelkie swoje frustracje wyładuje na mnie, na moim ciele. Na moim całym ciele znajdowały się siniaki, zadrapania, a moje koszulka była właśnie we krwi. Podeszła do mnie matka i po cichu wyprowadziła na zewnątrz.
-Bill idź do hrabiego po trochę wina. Powiedź mu, że oddamy mu pieniądze, jak tylko twój ojczym dostanie wypłatę.
-Ale matko…
-Po prostu idź! Idź zanim znowu wścieknie się i zacznie cię bić!
Cholera! Mogłaby mnie bronić, a nie tylko patrzy na to jak mnie ten dziad pierze. Pobiegłem tak jak kazała, prosto do hrabiego. Powiedziałem o co chodzi i przekazałem to co kazała matka, że jak tylko dostanie on wypłatę to wszystko oddamy. Dostałem wielką butelkę wina od żony hrabiego, która machnęła na mnie ręką jak na przybłędę.
-A teraz idź już. Zaraz będziemy mieć ważnych gości.
Świat jest okrutny. Gdybym tylko mógł urodzić się w innym miejscu i czasie. Nie byłbym bity i traktowany jak największe gówno. Dobra teraz jest najważniejsze abym szybko dostarczył to wino, bo inaczej ojczym wścieknie się jeszcze bardziej. A tego bardzo nie chciałem. Przebiegając jedną z uliczek doznałem szoku. Nagle przede mną ukazał się wielki, nowoczesny samochód. Odskoczyłem w bok, upadając na czworaka i oczywiście tłukąc butelkę z winą. Noga od razu zaczęła mnie bardzo szczypać, więc spojrzałem na kolano. Miałem je porządnie rozcięte. Auto stało przede mną na milimetry. Spojrzałem na nie, nie ukrywając zaskoczenia. W tej wiosce, a szczególnie w dzielnicy nie było stać ludzi na samochody, a o takich już nie wspominając . Złapałem się za kolano krzywiąc się. Boli… Wtedy z samochodu wysiadł wysoki, przystojny mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych i długim czarnym płaszczu przerzuconym przez ramiona. Wyglądał przerażająco.
-Ty… Wszystko ok.?
Ukucnął koło mnie, okrywając mnie tym swoim płaszczem.
-T-tak.. nic mi nie jest..
On nachylił się nad moją nogą, ujął ją w dłoń i zaczął lizać moją ranę. Z moich ust padło jęknięcie, a cała moja twarz zrobił się czerwona. Spojrzałem na jego twarz. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem na ustach liżąc moją ranę. Moje serce waliło tak szybko. Bałem się go. Nagle poczułem jak jego palce wsuwają się w moje krótkie, sięgające mniej niż połowy ud spodenki. Zamachnąłem się i spoliczkowałem go.
-PRZESTAŃ!
Wtedy jego okulary spadły mu z nosa i roztrzaskały się o ziemię. Nachyliłem się by je pozbierać, ale wtedy poczułem go nad sobą i zabrał on rozbite oprawki.
-Nie szkodzi… Zaskoczyłem cię.
Wstał i ruszył do auta.
-Wybacz. Dbaj o siebie mały.
Po tych słowach wsiadł na tył auta i zaraz po trzaśnięciu drzwiami odjechał. Uciekłem na polanę. Kim on jest?  Tego dnia po raz pierwszy poczułem co to jest podniecenie. Mój członek sterczał,  a ja musiałem to jakoś ugasić. Zacząłem się po raz pierwszy masturbować i robiąc to wyobrażałem sobie jego sunący język po moim ciele i dotyk jego dłoni po moim udzie. Byłem na tej polanie sam i jęczałem tak głośno jak jeszcze nigdy w życiu. Doszedłem brudząc swym nasieniem trawę.  Na pamiątkę naszego spotkania zachowałem kawałek szkła jego ciemnych okularów. Tej nocy bałem się wrócić do domu. Nie miałem wina, a ojczym i tak będzie musiał za nie zapłacić… Wiem, że zostanę pobity i to mocniej niż wcześniej. Opadłem plecami na trawę i wpatrywałem się w gwiazdy. Po chwili wyciągnąłem przed siebie rękę ze szkiełkiem i wpatrywałem się w nie z rumanymi policzkami.

Kilka lat później...

Nieznosiłem tej szkoły. Jednak uczęszczanie do niej pozwala mi uciec od ojczyma alkoholika i matki, która dalej pozwala mu mnie bić. Mam już 20 lat, jednak nie mogę mu się postawić, ponieważ wyrzuci mnie z domu a wtedy na pewno nie przetrwam.
-Hej, słyszeliście? W gazecie piszą o ciele kobiety znalezionej w lesie niedaleko rezydencji tego polityka.
-Podobno w jej ciele nie było nawet jednej kropli krwi. Mówią, że jest to sprawka wampira, ponieważ dwie rany kłute na ciele są podobne do ugryzienia wampira.
-Jeśli to naprawdę wampir, to musi on mieszkać w rezydencji tego bogacza Trumpera.
-Podobno oprócz naszego burmistrza wioski, nikt kto tam poszedł nie wrócił. Poza tym mówią, że ten wampir żywi się krwią służących a kiedy pozbawi ich jej całej to spala ciała w lesie.
Boże, moi koledzy w szkole naprawdę nie mają o czym gadać. Mówią, że to wampir... ale czy one naprawdę istnieją? Wyciągnałem z kieszeni mundurka szkiełko, które zawsze noszę przy sobie i przyjrzałem mu się. Po zajęciach wróciłem do domu.
-Matko, wróciłem.
-To dobrze.
-Gdzie ojczym? Znowu poszedł pić?
-Powinieneś rzucić szkołę i pomóc rodzinie...
Co? W życiu. Uciekłem do swojego pokoju. Byłem wściekły. Nie ma mowy. Nie będę pracował i zarabiał tylko po to, żeby ten sukinsyn mógł pić! Kiedy tylko pije, to wyżywa się na mnie, a matka na to pozwala. Skończę naukę i wyprowadzę się stąd. Opuszczę wioskę i zacznę w końcu normalne życie. Wyjadę daleko stąd... Nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się i stanął w nich mój ojczym. Z wrażenia odskoczyłem, potknąłem się i upadłem tyłkiem na podłogę.
-C..Co chcesz?
Uśmiechnął się do mnie wrednie.
-Wróciłeś do domu i nawet nie przywitasz się ze swoim ojcem? Bill, był tu burmistrz wioski. Przyniósł nam naprawdę sporą kwotę pieniędzy. Od dziś zaczynasz pracować dla tego polityka Trumpera. Jednak na coś się przydałeś.
Zaśmiał się i opuścił mój pokój. On żartuje, prawda? Zostałem sprzedany? Bez jaj! Co ja mam za rodzinę, że za kasę sprzedali własne dziecko?! A co z moim zdaniem, moimi marzeniami i moją nauką?! Skuliłem się w kulkę na podłodze i płakałam. Wtedy znowu przyszedł do mnie ojczym i mnie pobił. Bolało jak zawsze, ale przywykłem... Nie wiem nawet ile to trwało i kiedy sobie poszedł. W nocy przyjechał po mnie Trumper. Przyjechał tym samym autem, na które wtedy prawie wpadłem. Nie był sam. Był z tym samym kierowcą. Czekałem na nich przed domem na schodach. Nie wstałem. Wtedy tamten podszedł do mnie i bez żadnej delikatności, szarpiąc za rękę podniósł.
-To ty jesteś tym, który ma pomagać w posiadłości? Jak się nazywasz?
Złapał mnie za koszule i uniósł do góry jak piórko.
-B-Bill... Bill Kaulitz...
-David. Bądź delikatny. Nie zrań go. Mamy za mało służby, żeby sobie na to pozwolić. Posadź go z tyłu.
Głos Tumpera był zimny niczym lód. Nie pamiętałem go takiego. David nie posadził mnie, a po prostu wrzucił na tył auta. Upadłem całym ciałem wijąc się z bólu. Pozbierałem się i kuląc się w sobie usiadłem w samym rogu siedzenia. Trumper usiadł koło mnie i wlepił we mnie spojrzenie. Nie widziałem tego, ale czułem to.
-Jesteś tu z przymusu? Smutne... Już nigdy nie wrócisz do domu. Nigdy.
Spojrzałem kątem oka na niego. Uśmiechał się. Był naprawdę tajemniczy, ale i pozbawiony uczuć. Spojrzałem na swoje dłonie ułożone na udach. Po policzkach popłynęły mi łzy.
-W.. w porządku...
Powiedziałem cicho. Do takiego domu nie chciałbym wracać... Tu pewnie będzie mi lepiej... Tak pomyślałem, jednak nawet nie wiem, jak bardzo wtedy się myliłem i przez jakie piekło będzie mi dane przejść...

Żyłem, to wszys­tko. Źle czy dob­rze, ale nie ode mnie to już za­leżało. Bo nie zaw­sze się żyje, jak by człowiek chciał, tyl­ko jak się musi....

12 komentarzy:

  1. *______________*
    Więcej chyba nie jestem w stanie napisać, ale już mi się podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ...
    Słów brak.
    Świetne. Naprawdę. Czyli Tom będzie wampirem? Wampiry to nie moja bajka, ale z wielką chęcią dowiem sie co będzie dalej. Mam tylko nadzieję, że historia nie będzie żywcem zapożyczona z Gotfathera. Ale skoro ma się dziać piekło to chyba zacznę się bać.
    Pisz szybko i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM WAMPIRY! AAAAAAAAAAAA! Ja chcę już newsa!! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw skomentuje tu. : D
    Ja również uwielbiam opowiadania o wampirach, więc na pewno będzie mi się podobać.
    Biedny Bill. Ale z tego co zauważyłem, to Czarny zazwyczaj ma przesrane w opowiadaniach, więc idzie przywyknąć. xDDD

    Czekam z niecierpliwością na next'a. ;D

    Pozdro i joł. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. O wow! Smutny początek, ale zakończenie jakby poszło ci za szybko. Jednak znając twoje zdolności znów mnie powalisz na łopatki. Wydaję mi się, czy nie, ale to opowiadanie bardziej przypadnie mi do gustu. Poniekąd już teraz rozumiem psychike Billa. Sama wiem co znaczy mieć źle w domu, ale nie z własnego doświadczenia. Tylko ktoś mi bardzo, bardzo bliski miał ojca alkoholika. Wiem, że takim ludziom jest potem trudno się zmienić (zn. jak się wyrwą z domu). Bill zaś znów wpadł w kłopoty, ale teraz takie pozytywne do tego co było. Domyślam się także, że będziesz mnie trzymać w napięciu przez kilka pięknych miesięcy. W tym miejscu muszę ci podziękować. Teraz idę czytać drugiego bloga i tam też coś zostawię. Tego czytałam na zajęciach. Nadal mam przed oczami minę sorki jak się oderwałam od czytania i zajęłam się notowaniem. *_* Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu tom wampirem . . . robi się coraz bardziej mi gorąco na tę myśl :] hahaha ,a poważnie Bill jest taki biedy jeszcze w wieku 20 lat jest bity przez ojczyma [teraz publika powinna powiedzieć ,,oooooo''] trochę mnie zdziwiło ,że to dzieje się w Japonii ? Ale każdy ma swoją wyobraźnie i robi jak chce :] Więcej nie napiszę bo nie wiem co . . . o wiem [jej jaki ja jestem inteligentny :P] zapraszam do siebie moj-krol-i-pan.blogspot.com wpadnij, przeczytaj, z komentuj :]

    OdpowiedzUsuń
  7. co ja widzę! ciekawy początek. problemy rodzinne, tajemniczy nieznajomy, pierwsza fascynacja, szkiełko i te sprawy. :D od pierwszych kilku zdań już się wciągnęłam! a później czytam dalej i widzę wampiry, okrucieństwo ojca, bogatego nieznajomego i myślę sobie, że chyba kolejne opowiadanie mnie wciągnie.
    kurczę, jeszcze nie doszłam do połowy poprzedniego opowiadania a tu już następne! oj, Neriso, płodna jesteś niezwykle, że się tak wyrażę. ;)
    nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć, że świetnie się zaczyna i nie mogę doczekać się kolejnych części!

    OdpowiedzUsuń
  8. *________________________________ _______________*
    Zazdroszczę talentu i pomysłu. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Billi.Czekam niecierpliwie na nową notkę

    OdpowiedzUsuń
  10. ŚWIETNE! <3
    Nie ma opcji, żeby opowiadanie, które napisałaś, mi się nie spodobało. Zazdroszczę ci przede wszystkim wyobraźni.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ubustwiam fantastykę!!! A wampiry w szczególności xD Zapowiada się świetna historia ^^ Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Łaaał! Ty to masz wyobraźnię <3
    To jest wspaniałe, o Jezusie!
    Przyznam ci się, że nienawidzę wampirów, filmów i książek o nich, ale coś czuję, że to opowiadanie mnie do tego przekona...
    Pozdrawiam, kochana!
    Weny! <333

    OdpowiedzUsuń