niedziela, 6 stycznia 2013

Monsters in my head: Rozdział 5

Witam Was kochani!
Miałam wrzucić już wcześniej ten rozdział, ale raz walnął mi się word, a dwa jakoś nie umiałam zebrać się w sobie. W tym odcinku będzie trochę wyjaśnień, ale powstaną także kolejne pytania. Mam jednak cichą nadzieję, że jakoś przypadnie Wam to co tworzę do gustu.
Nie nudzę Was dłużej i zapraszam do czytania :]




Poczułem coś mokrego na twarzy. 
-Śpiąca królewno, wstawaj. 
Otworzyłem oczy i usiadłem. Po szybkiej analizie, zauważyłem że dalej jestem w tym samym pomieszczeniu, ale teraz znajduję się na sofie. To mokre coś co poczułem na twarzy, to najwyraźniej woda. Skąd wiem? Tom trzymał w ręku wypełnioną do połowy wodą szklankę. Nie wiem co boli mnie bardziej. To, że po raz pierwszy poniosłem porażkę, czy to, że będę musiał odpowiadać na jego chore pytania. Spojrzałem niepewnie na niego. Co jak co, ale słowa potrafię dotrzymywać. 
-N-no dalej. Na co czekasz? Czy nie powiedziałeś, że jak wygrasz to będziesz mi zadawał pytania? 
Westchnął cicho i wstał z krzesła. 
-Owszem. Zrobię to, jednak najpierw zajmijmy się twoim policzkiem. Potrzebujesz lodu. 
Po tych słowach ruszył do wyjścia z pomieszczenia. Najpierw mi wpierdala, a potem zajmuje się mną?! Co jest z nim nie tak?! 
-Nie trzeba! Zadawaj te cholerne pytania! 
Nie byłem przyzwyczajony, że ktoś się mną opiekował. Co prawda moi rodzice, którzy mnie adoptowali, robili tak jednak ja to odrzucałem. 
-Skoro chcesz... 
Wrócił na krzesło. Nie patrzyłem już na niego. Nie umiałem po tym, jak przegrałem. 
-Czy ktoś cię do tego zmusza? 
Doskonale wiedziałem, że zada mi to pytanie. 
-Tak. To co wcześniej powiedziałem... Miałeś tego nie słyszeć. Nie powinienem tu w ogóle z tobą rozmawiać. 
Rozsiadł się wygodniej w krześle, a ja w końcu zebrałem się na odwagę, aby na niego spojrzeć. Chociaż, czy o odwagę tu chodziło? Raczej o zdeptaną dumę. Przewiercał mnie na wylot, tym swoim przenikliwym wzrokiem. Myślcie sobie co chcecie, ale ja czułem się tak jakby przenikał on w głąb mojej duszy. 
-Kto to robi i w jaki sposób przymusza cię do tego typu rzeczy? 
-Zdradzę, że ma na imię William. Jak mnie zmusza? Grozi, że mnie zabije. I tu uprzedzę twoje pytanie. Tak. Chciałem się zabić, a to mogłoby przyśpieszyć moje plany... Jednak William ma dość specyficzne upodobania jeśli chodzi o zabijanie. Wycina swojej świadomej ofierze organ po organie. Teraz już wiesz czemu go słucham. 
-Tak. Zdecydowanie. 
Przyglądał mi się chwilę ze zmarszczonymi brwiami. Oparł łokcie o kolana, pochylił się delikatnie do przodu i oparł swój podbródek o kciuki. Jednak nie zakrył dłońmi swoich ust. 
-Jak do niego trafiłeś? 
Musiał zapytać akurat o to?! Przez to pytanie będę musiał opowiedzieć mu całą moją historię. Nie chcę tego. Skrzywiłem się i spojrzałem w bok. 
-Bill, jak trafiłeś do tego dupka? 
-Nie chcę o tym mówić. To długa i bolesna historia. 
-Mamy czas. 
Nie, nie mamy. Ja go nie mam. Jeśli za długo mnie nie będzie, to William zacznie coś podejrzewać. Szlag! Muszę jak najszybciej pozbyć się tego wrzodu na dupie! 
-Dobra! Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to ci powiem! Wychowywany byłem w sierocińcu, do momentu aż pewna parka się mną zainteresowała. Adoptowali mnie, ale ja i tak byłem złem wcielonym. W wieku osiemnastu lat piłem, brałem, imprezowałem i biłem się. W dupie miałem rodziców. Dlatego przez to jaki byłem, w wieku dziewiętnastu lat ponownie zostałem sam. Wmawiałem sobie, że nie potrzebuję starych. Oni i tak nigdy mnie nie rozumieli, a moi kumple czy kumpele tak, więc to oni są moją rodziną. Tylko, że ta rodzina szybko pokazała mi w jakim byłem błędzie. Też brali. W sumie ćpali więcej ode mnie i potrzebowali kasy na towar. Sprzedali mnie jakimś ludziom. Do burdelu. Miałem tam robić za męską dziwkę. Ja heteryk, męską dziwką. Jednak miałem odrobinę szczęście w tym całym bagnie. Do tego burdelu co jakiś czas przychodził William i wybierał sobie ludzi. Nie ważna była płeć. Był to akurat dzień, kiedy sprzedano mnie i trafiłem do burdelu. Wtedy wybrał mnie. Wytrenował i przeszkolił. Właśnie tak do niego trafiłem. Od razu uprzedzę twoją wścibską buźkę: Nie, William nie ma mnie u siebie do seksu, robię u niego tylko jako Black Cat. 
Wyrzuciłem to wszystko z siebie z taką złością, żalem, jak i bólem, że zaskoczyłem sam siebie. Poczułem, że łza za łzą spływają mi po policzkach,więc szybko je wytarłem. Spojrzałem na Toma. 
-Wypuść mnie już... Proszę. Jak zaraz nie wrócę, Will będzie wściekły. 
Ten idiota siedział w tym cholernym krześle i wpatrywał się we mnie, jak w biednego, bezdomnego kota. Nie spodobało mi się to spojrzenie. Nienawidziłem, kiedy ktoś patrzył na mnie z litością w oczach. Nie potrzebowałem jej. Postanowiłem wykorzystać moment i po zerwaniu z sofy, rzuciłem się w stronę balkonu. Szybko otworzyłem drzwi. 
-Bill! 
Nie miałem zamiaru go słuchać i od razu przeskoczyłem przez barierkę balkonową. Wylądowałem na kuckach, szybko wyprostowałem się i odwróciłem się aby spojrzeć na balkon. Stał na nim Tom. Trzymał coś w ręce, a potem rzucił mi to. Złapałem kopertę i od razu rozpoznałem, że są to te dokumenty, jakie miałem dziś wykraść. Z ogromnym szokiem na twarzy spojrzałem do góry na Toma. 
-D-dlaczego? 
-Czy jeśli ich nie przyniesiesz, to nie będziesz miał kłopotów? 
-Ale jak je oddam, to ty je będziesz miał... 
-O to się nie martw. A teraz zmykaj. 
Odwróciłem się i ciągle nie mogłem uwierzyć w to, że ten facet mi to dał. 
-Bill! 
Odwróciłem się raptownie, a moje długie, czarne włosy zafalowały w powietrzu. 
-Trafiłeś na złych właścicieli, Black Cat. Dlatego jesteś taki zagubiony. Jednak niebawem ulegnie to zmianie. 
Uśmiechnął się do mnie i odwrócił się. 
-C-czekaj! 
Nie posłuchał mnie. Zniknął w swoim domu, a ja stałem tak jeszcze przez chwilę, wpatrzony w balkon. Co on miał na myśli... N-nie istotne! Ścisnąłem w dłoni kopertę, nieco ją gniotąc. Pobiegłem w stronę Williama. Niech zabierze to ode mnie i da mi wolne. Muszę odpocząć i chociaż przez chwilę przestać myśleć o tym dziwnym człowieku. 
U Williama byłem w nie całe dwadzieścia pięć minut później. Otworzył mi drzwi zaraz po tym jak zapukałem. 
-Black... Co stało ci się w twarz? 
Skrzywił się, a ja przez moment nie miałem bladego pojęcia o co mu chodzi. Dopiero po chwili przypomniałem sobie akcję w domu Toma. 
-ee... Jakby to ująć... Miałem pewne komplikacje, ale udało mi się opanować sytuację i mam dokumenty. 
Wyciągnąłem przed siebie rękę z kopertą, a Will od razu ją ode mnie zabrał. Dłonią wskazał, aby wszedł do środka i kiedy to zrobiłem zamknął za mną drzwi. Ruszył do pokoju, po drodze otwierają kopertę. 
-Tak. To te papiery. Siadaj. Musimy pogadać. 
Nienawidziłem tego jego"musimy pogadać", bo nigdy nie wiedziałem co kryje się za tymi słowami. 
-O czym? 
Mruknąłem, siadając na przeciwko Williama. Zarzuciłem nogę na nogę, skrzyżowałem ręce na piersi i zmierzyłem go zza przymrużonych powiek. 
-Ten facet pracuje w jednej z firm promujących aktorów, piosenkarzy, modelów... Ogólnie całą śmietankę życia publicznego. Wszystko załatwię i jeszcze dziś do ciebie zadzwonię z dokładnymi informacjami. 
Nie bardzo przyswajałem to co do mnie mówił. Przyszedłem tutaj, bo chciałem wszystko szybko załatwić i przede wszystkim zapomnieć o tym tajemniczym człowieku. Jednak nie jest mi to dane, co? Fuck! 


Wiem, że wyszło tego mniej niż przewidziałam, ale może mnie nie zabijecie za ilość xD 

10 komentarzy:

  1. He? To jak to teraz będzie? Bil będzie pracował dla Toma? Nie wiem... Dodawaj następny rozdział bo się doczekać nie mogę ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. wooohooo, trochu się porobiło..:D
    Za ilość cię nie zabijemy, bo JAKOŚĆ jest przewspaniała <3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za poinformowanie , a co do odcinka to ...WoW świety już nie mogę się doczekać następnego !

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia Billa smutna, ale ważne ,że ją opisałaś, teraz wiadomo dlaczego w jest w takiej sytuacji. Szkoda mi Toma, czy nic mu się nie stanie za te papiery? Trochę się zamieszało, ale każdy odcinek wciąga jeszcze bardziej. Czekam na kolejny. Pisz, kochana, pisz. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwny ten Tom jest. I te ostatnie słowa, które były skierowane do Billa. To jakaś obietnica?
    Taak, Neri, znów dużo pytań. Za dużo.
    Będę niecierpliwie czekać na dalszą część.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Neriso, Neriso. No mało mało, ale za to co tu się dzieje... Tom mnie zaskakuje coraz bardziej. Taki dziwny jest, a jego ostatnie słowa... to chyba ma coś wspólnego z papierami ktore Kotek musiał ukraść. Jeśli będzie tak jak myślę, to kolejny właściciel Kotka będzie naprawde dziwny (na wszytskie możliwe sposoby :D).
    A na koniec ten William jest impotentem? Chwali tyłek Billa, a nie używa go jako zabawki? Albo jest impotentem, albo rodzice go w dzieciństwie na głowe upuścili.. nie wykorzystać takiej szansy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Grrr, strasznie tajemnicze xD Nie moge sie doczekać następnego odcinka.
    Dobra, wiem ze koment beznadziejny, ale jakos sily nie mam xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Super. Ciesze się, że mimo problemów z netem które już nie istnieją, mogłam to przeczytać. Mam nadzieje, na jeszcze lepsza akcje... Życzę weny.
    .
    Alien.
    .

    OdpowiedzUsuń
  9. może...xD spodobała mi się postawa Toma ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. no proszę, proszę. tajemniczy Tom wkracza do akcji. co prawda, jego postawa jest godna uwagi. oddał Billowi teczkę mimo czyhających na niego przez to niebezpieczeństw, ale też prowokacyjna, bo to ostatnie zdanie stawia pytania o ciąg dalszy.
    William też jest tu postacią kontrowersyjną. wytresował Billa na Black Cat'a i nie chce od niego nic więcej? czyżby? wszystko się jeszcze okaże. tak czuję.

    świetny odcinek, Neriso. nic nie jest tu jeszcze pewne. jest zagadka, jest niepewność i fantastyczna akcja.
    wciągasz mnie w ten świat, kochana. dziękuję Ci za to!

    weny życzę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń